**Tajemnica piwnicy: dramat niespodziewanego bogactwa**
W cichym miasteczku Rybacka Dolina, gdzie słony wiatr wplata się w zapach sosnowych lasów, a stare domy skrywają echa przeszłości, Tadeusz i Jagoda, młodzi małżonkowie, urządzali swój nowy dom. Zacząwszy od sprzątania, chcieli tchnąć życie w wysłużone ściany. Tadeusz zszedł do piwnicy, by uporządkować bałagan. Wyciągnął dziesiątki słoików z konfiturami i przetworami, gwizdnął z niedowierzaniem.
– Jagoda, twoi rodzice aż tyle lubią ogórki kiszone? – zawołał.
– Po co im aż tyle?! – wykrzyknęła żona, rozkładając ręce.
Tadeusz uporządkował piwnicę, a następnego dnia zabrał się za drugą, ukrytą pod warsztatem dziadka. Tam panował chaos. Wyrzucając stare graty, zauważył pod półką dziwnie wystające cegły. Wyciągnął je, a za nimi – zardzewiałą metalową skrzynię. Serce zabiły głośniej. Otworzył wieko i zamarł, nie wierząc własnym oczom.
Ostatni rok w życiu Tadeusza był pełen zmian. Skończył uniwersytet, ożenił się z Jagodą – poznali się na ekonomii. Pracowali w supermarkecie, oszczędzając na wesele. Hucznie je wyprawili, ale pytanie brzmiało: gdzie zamieszkać? Na wsi u Tadeusza mieszkała babcia, która ostatnie lata opiekowała się pradziadkiem. Ten dożył 92 lat i niedawno odszedł. Rodzice Tadeusza zabrali babcię do siebie, a dom pradziadka podarowali młodej parze. Tadeusz z Jagodą byli zachwyceni: dom obszerny, solidny. Babcia, przepisując go na wnuka, rzuciła zagadkowo:
– Twój pradziadek był bogaty, zanim zrobił się dziwak. Ale choćby wtedy wciąż majstrował po gospodarstwie, tylko rano zapominał, co robił.
– Babciu, o co ci chodzi? – zdziwił się Tadeusz.
– Tadzik, obejrzyj tam wszystko dokładnie. Może skarb znajdziesz.
– Daj spokój, skarb? – roześmiał się.
– Nie śmiej się! Piętnaście lat temu, gdy jego pamięć szwankowała, znaleźliśmy jedną schowkę. Kupiliśmy twoim rodzicom mieszkanie i samochód. Ale czuję, iż nie był to ostatni…
Młodzi wprowadzili się i zabrali do pracy. Wyremontowali dom, wydając wszystkie weselne oszczędności – na meble już nie starczyło. Tadeusz, złota rączka, naprawiał staroci pradziadka, coś przywieźli od rodziców. Dało się żyć! Potem zajął się piwnicami – były dwie: jedna pod domem, druga pod warsztatem. Pierwszą posprzątał szybko: kartofli jeszcze nie kopali, warzyw nie zbierali. W poprzednich latach z ojcem zawsze to robili, i teraz też planowali na weekend. Matka obiecała przyjechać, teściowie – pomóc.
W piwnicy było wszystko: słoiki z konfiturami, kiszonkami – dziesiątki!
– Jagoda, twoi rodzice aż tyle lubią ogórki kiszone? – spytał Tadeusz.
– Po co im aż tyle?! – westchnęła.
– Teraz wyrzucę śmieci, słoiki oddamy. W weekend rodzicom rozdamy – postanowił.
Piwnicę wywietrzyli, a następnego dnia Tadeusz poszedł do tej pod warsztatem. Tam – kompletny rozgardiasz. Wyglądało na to, iż ani pradziadek, ani babcia nie zaglądali tam od dekady. Półki spróchniałe, słoiki potłuczone, zapach stęchły. Tadeusz wyrzucał śmieci, aż zauważył pod półką dwie podejrzane cegły. Wyciągnął je – za nimi skrzynia, metalowa, pokryta rdzą. Drżącymi rękoma otworzył… i oniemiał. Dolary! Dziesięć paczek po dziesięć tysięcy!
Wpadł do domu, zamknął drzwi:
– Jagoda, zobacz, co znalazłem!
– Ooo! – Jagoda złapała się za policzki. – Ile tego!
– Babcia mówiła, iż pradziadek był bogaty. Widocznie schował i zapomniał – Tadeusz wziął paczkę. – Te stare, z poprzedniego wieku.
– Też – Jagoda sprawdziła kolejną.
– Tylko dwie paczki nowe, reszty nie przyjmą – westchnął Tadeusz.
– Dwadzieścia tysięcy starczy, by otworzyć swoje biznes – zamyślił się.
– Tadek, jaki biznes w miasteczku? Przecież chcieliśmy sklep w mieście! – zawołała Jagoda.
– I otworzymy.
– Czekaj, dowiedzmy się o te stare dolary – sięgnęła po laptop. – Niektóre banki przyjmują, ale z prowizją.
– Niech będzie z prowizją – skinął Tadeusz.
– Tadek, jesteśmy bogaczami! – Jagoda rzuciła mu się na szyję.
– Nie ciesz się za wcześnie! Wyobraź sobie, jak idziemy z tymi starymi dolarami do banku. A jeżeli będą pytać? Trzeba to ogarnąć.
– Ogarniemy – powiedziała stanowczo.
– I jeszcze, Jagoda, jeżeli wszystko wyjdzie, trzeba podzielić się z rodzicami – twoimi i moimi. Wiele wydali na wesele. I babci dać – to jej dom. A przede wszystkim – postawić pradziadkowi porządny nagrobek.
– Oczywiście, Tadek, podzielimy się! – zgodziła się Jagoda.
W sobotę przyjechali rodzice i babcia – kopać kartofle. Ale Tadeusz posadził wszystkich przy stole i oznajmił:
– Babcia mówiła, iż w domu może być skarb. Znaleźliśmy dolary, tylko stare.
Jagoda wysypała paczki na stół. Rodzina zaniemówiła, oczy wyszły im na wierzch. Tadeusz ciągnął:
– Co robimy?
– Tadziu, mówiłam o skarbie – ocknęła się babcia. – Znaleźliście, to wasze.
– A wam nic nie będzie? – zaniepokoiła się teściowa.
– Niczyje nie wzięliśmy – uspokoiła Jagoda.
– Są jakieś ograniczenia w wymianie? – spytał ojciec Tadeusza.
– Są, biorą prowizję – westchnął syn.
– I co postanowiliście? – dopytał ojciec.
– Jedną paczkę już wymieniliśmy – uśmiechnął się Tadeusz. – Chcemy się z wami podzielić. Tyle wydaliście na wesele.
Położył paczkę przed rodzicami i przed babcią:
– Nie trzeba – zaprotestowała babcia. – Gdzie mi to?
– Weź, babciu, przyda się – nalegał Tadeusz.
Jagoda położyła na stole kartkę:
– Tu można wymienić.
– Chcemy też pradziadkowi nagrobek postawić – dodał Tadeusz.
– To święty obowiązek – skinął ojciec. – Trzeba podziękować dziadkowi.
– I jeszcze – ciągnął Tadeusz. –Wszyscy wstali od stołu, by wyjść na pole, gdy nagle mały Jaś, ich syn, wyciągnął spod poduszki dziadka jeszcze jedną, zapomnianą paczkę starych dolarów.