– Mamo, poznaj, to moja narzeczona Anna.
W drzwiach mieszkania stał syn Jarosław, trzymając za rękę uroczą brunetkę o piwnych oczach.
– Latem bierzemy ślub – oznajmił syn. – Musimy tylko ustalić dokładną datę.
Co za niespodzianka! Marta od urodzenia swojego jedynego syna modliła się, aby znalazł swoją drugą połówkę.
Jej własne szczęście nie ułożyło się tak, jak marzyła, ale wierzyła, iż Jarosławowi na pewno się poszczęści.
Była Wigilia Bożego Narodzenia, Marta tradycyjnie odwiedziła kościół i właśnie wróciła z uroczystego nabożeństwa.
-Bardzo mi miło – odpowiedziała Marta. – Właśnie upiekłam kurczaka z jabłkami, będziemy świętować.
Przy stole ukradkiem obserwowała gościa i z przykrością uświadomiła sobie, iż to nie jest żona, jaką sobie wymarzyła dla swojego syna.
Młodzi gwałtownie zjedli kolację i poszli do kina. Marta zaczęła sprzątać ze stołu, starając się uspokoić.
-To nie mnie z nią żyć – przekonywała samą siebie. – Najważniejsze, iż mój syn ją kocha…
Wiedziała, iż Jarosław spotyka się z dziewczyną, ale rzadko widziała na jego twarzy szczęście.
Często wracał do domu ponury i rozdrażniony, a Marta rozumiała, iż znów się pokłócili.
I oto nagle… choćby nie uprzedził, iż przyprowadzi ją na zapoznanie, a tym bardziej nie wspomniał o ślubie. Ech, ta młodzież!
Westchnęła, skończyła sprzątać i usiadła na kanapie, żeby poczytać książkę, ale jakieś wewnętrzne niepokojące uczucie nie pozwalało jej się skupić.
Z każdą chwilą narastało, aż nagle przyszło jej do głowy:
-Muszę się pomodlić! – pomyślała i podeszła do ikony Jezusa, stojącej na półce w najbardziej widocznym miejscu.
-Panie, – błagała kobieta. – Dziś jest święty dzień. Pomóż mi. jeżeli ta dziewczyna nie jest odpowiednia dla mojego syna, poślij mu adekwatną!
Podczas modlitwy jej oczy mimowolnie się zamknęły, a nagle miała wizję, jasną jak błysk.
Wyraźnie zobaczyła dwie dziewczyny stojące obok siebie, a jedną z nich była narzeczona syna.
Jej obraz nagle pociemniał, a dziewczyna stojąca po prawej stronie, jasnowłosa i niebieskooka, nagle uśmiechnęła się tak promiennie, iż serce Marty zaczęło bić szybciej.
-Prawa strona, czyli adekwatna – przyszła jej myśl.
Wizja trwała zaledwie sekundę, ale była tak żywa i wyraźna, iż zapamiętała ją na całe życie.
Marta pomyślała, iż to tylko jej wyobraźnia, ale często do niej wracała. Codziennie prosiła Boga, aby pomógł znaleźć najlepsze rozwiązanie.
Czas mijał, zbliżało się lato. Pewnego dnia syn wrócił do domu wyjątkowo przygnębiony i zamknął się w swoim pokoju.
Po godzinie Marta nie wytrzymała i zapukała do drzwi.
-Coś się stało?
-Tak, – odpowiedział Jarosław ponuro. – Rozstaliśmy się z Anną, przestała mnie kochać… Mamo, dlaczego to tak boli?
Marta spojrzała na syna, było jej go żal, ale podeszła i przytuliła go.
-Wierz mi, to na lepsze. Skoro jeszcze przed ślubem nie byliście ze sobą szczęśliwi, to co by było potem? I pewnie Anna też to zrozumiała. Nie była twoją drugą połówką. Uwierz mi, na pewno ją jeszcze spotkasz.
Syn spojrzał matce w oczy:
-Myślisz tak?
-Czuję to…
-I co mam teraz robić?
-Po prostu żyć i cieszyć się życiem…
-Łatwo powiedzieć…
-Po prostu mi zaufaj, za pół roku zapomnisz o Annie – powiedziała Marta, a pierwsza myśl przyszła jej do głowy. – Bo obok ciebie będzie ta adekwatna. I będziesz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Jarosław uśmiechnął się smutno. I w tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi.
-Kto to może być? – powiedziała zaniepokojona Marta i poszła otworzyć.
Otworzyła drzwi i zamarła: patrzyła na nią i uśmiechała się dokładnie ta sama jasnowłosa dziewczyna, którą ujrzała w swojej wizji w Wigilię Bożego Narodzenia.
-Dzień dobry, – uśmiechnęła się nieznajoma i podała Marcie małe pudełko z tortem. – Mam na imię Maria, wynajmuję mieszkanie obok. Niedawno się przeprowadziłam.
Dziś mam urodziny, a jestem sama… Pomyślałam, iż warto poznać sąsiadów, zaczęłam od mieszkania po prawej…
-Coś się stało? – zapytała zaniepokojona dziewczyna, widząc, jak Marta nagle się poruszyła.
-Wszystko w porządku, – powiedziała Marta i gwałtownie wprowadziła ją do mieszkania. – Czekaliśmy na ciebie.
-Jarosław, – zawołała. – Chodź szybko, mamy gościa!
Dokładnie pół roku później, co do dnia, Jarosław i Maria wzięli ślub.
Tego dnia narodziła się jedna z najszczęśliwszych rodzin na świecie.