Z życia wzięte. "Znalazł nową kobietę po siedemdziesiątce": Zostawił mnie z rachunkami i wyrzutami sumienia

zycie.news 2 godzin temu
Zdjęcie: starsza para @pexels


Tak mi obiecywał. Mówił, iż jak się starzeje razem, to już nie ma odwrotu – tylko my, nasze wspomnienia, herbata wieczorem, leki w tej samej szufladzie. Wierzyłam mu.

Przeżyliśmy wspólnie prawie pięćdziesiąt lat. Dzieci, kredyty, choroby, wnuki. Wszystko razem. Ja gotowałam, prałam, opiekowałam się jego matką, gdy już nikt nie miał do niej siły. On pracował, zarabiał, remontował. Było różnie – jak to w życiu – ale trwaliśmy. Myślałam, iż to wystarczy.

Aż któregoś dnia powiedział, iż musi „oddychać”.

– Irenko, ja już nie chcę tylko umierać przy tobie. Chcę jeszcze żyć – powiedział. – Znalazłem kogoś, kto mnie rozumie.
– Kogoś?! – zdławiłam słowo w gardle.
– Halinę. Poznaliśmy się na basenie. Jest po rozwodzie. Wiesz, ona słucha mnie. I nie mówi tylko o ciśnieniu i rachunkach...

Miałam 72 lata. On – 75. I właśnie zostawiał mnie dla kobiety, z którą znał się może dwa miesiące. Jak chłopiec. Tylko iż ten chłopiec pakował się i zostawiał wszystkie rachunki, wspomnienia i stare ślubne zdjęcia… mnie.

Nie zabrał choćby ramek ze zdjęciami dzieci. Ani faktur, ani książeczek zdrowia. Wszystko zostało. Tylko jego buty zniknęły z przedpokoju.

Przez pierwszy tydzień nie mogłam spać. W głowie wciąż miałam pytania: Co zrobiłam nie tak? Czy byłam zbyt nudna? Czy zestarzałam się „nieładnie”? Może nie słuchałam? A może za bardzo?

Syn powiedział:
– Mamo, on zwariował. Nie bierz tego do siebie.
Córka nie umiała powstrzymać łez.
– Tato? Tato odszedł?! Ale jak to?

A ja... zostałam z wyrzutami sumienia. Bo może faktycznie za bardzo się bałam życia. Może za mało marzyłam? Może za dużo czekałam na niego z obiadem?

Dziś już nie płaczę. Dziś płacę rachunki, uczę się kupować leki online i rozmawiam z sąsiadką, której wcześniej nie zauważałam.

Czasem słyszę, iż on chodzi z tą swoją Haliną na tańce dla seniorów. Że śmieje się jak chłopak.
Niech się śmieje.

Ja wolę swoją ciszę, niż jego kłamstwa.
Bo starość to nie powód, by być zdradzoną – ale może być powód, by wreszcie być wolną.

Idź do oryginalnego materiału