Od tamtej pory żyłem tylko dla niej i angażowałem się w jej wychowanie. Obiecałem mojej małżonce, gdy była u progu śmierci, iż zrobię wszystko, aby Zuza była szczęśliwa. W zasadzie nie było żadnych problemów z moją córką jako dzieckiem. Była posłuszna i dobrze się uczyła. \
Była też świetną gospodynią domową — pomagała mi w każdy możliwy sposób. Mijały lata. Zuza została studentką. Potem zaczęła się powoli obniżać w nauce, ponieważ nie miała na nią czasu. Poza tym córka chciała pracować na pół etatu, żeby mieć kieszonkowe.
Wkrótce w jej życiu pojawił się Michał. Zaakceptowałem wybór córki, ponieważ wydawał mi się miłym facetem. Kiedy dzieci postanowiły się pobrać, cieszyłem się razem z nimi. Ale gdy tylko zamieszkaliśmy razem, wszystko zaczęło się psuć. Mój zięć zaczął okazywać swój temperament i był dla mnie niemiły.
Był niegrzeczny, przeklinał i próbował rządzić mną w moim domu. Później moja córka zasugerowała, żebyśmy sprzedali dom i kupili mieszkanie w mieście, żeby było nam wygodniej. Zgodziłem się, ale pod jednym warunkiem: zameldujemy mieszkanie na moje nazwisko.
Zięciowi się to nie spodobało, więc zrobił scenę. Wyjaśniłem swoją decyzję: "Potrzebuję gwarancji, iż nie skopiesz mi tyłka na starość". Córka i zięć obrzucili mnie różnymi wyzwiskami, spakowali swoje rzeczy i wyjechali do miasta.
Zuza po prostu zapomniała o moim istnieniu i choćby przestała do mnie dzwonić. Do końca miałem nadzieję, iż córka się opamięta, ale niestety. Pół roku po kłótni miałem urodziny. Myślałem, iż córka pozbędzie się dumy i przyjdzie z życzeniami. Specjalnie przygotowałem jej ulubione ciasto, żeby zrozumiała, iż na nią czekam.
Cały dzień czekałem na moją ukochaną córkę, której poświęciłem całe swoje życie, ale siedziałem sam. Czekałem na Zuzę aż do zmroku. Potem wziąłem prysznic i poszedłem spać. Zanim położyłem się do łóżka, porozmawiałem ze zdjęciem mojej zmarłej żony, żeby poczuć się trochę lepiej.
Nie mogłem zrozumieć, dlaczego straciłem Zuzę, dlaczego choćby nie pofatygowała się zadzwonić do mnie w moje urodziny.