Gdy tylko kupiliśmy z mężem dom nad morzem, natychmiast zaczęła prosić o zamieszkanie z nami. Wielokrotnie powtarzałam mężowi, iż nie mogę jej znieść i nie zamierzam. Od pierwszego dnia, kiedy się poznałyśmy, teściowa od razu mnie nie polubiła.
Kiedy jeszcze nie byłam mężatką, zawsze uciekałam przed teściową. Nie miałam wyższego wykształcenia, nie wyglądałam jak top modelka, nie mówiłam wierszem — to wszystko było dla teściowej nie do przyjęcia. Sama wychowywała syna, więc uważała, iż zasługuje on na dziewczynę z samymi zaletami. Po ślubie przyjeżdżała do nas teściowa i czepiała się wszystkiego, czego dotknęła moja ręka.
Nie podobało jej się to, jak sprzątałam, jak gotowałam, beształa mnie za każdą nieumytą łyżkę w zlewie, za skarpetkę mojego męża przy łóżku i do diabła, za wszystko inne, czego mogła się czepić. Nie chciałam mieć żadnych bezpośrednich skandali z teściową, więc po prostu wychodziłam z domu, kiedy przychodziła, ale wraz z narodzinami mojego syna stało się to trudniejsze — nie możesz zabrać dziecka na spacer, kiedy chcesz, musi mieć jakiś reżim...
Dwa lata temu odeszła moja babcia... to był dla mnie straszny cios. Myślałam nawet, iż już z niczego nie będę potrafiła się cieszyć, ale okazało się inaczej. Minęły dwa lata, pamiętam babcię, ale pamiętam ją z uśmiechem, pamiętam jej mądre rady i wskazówki. Na długo przed śmiercią zapisała mi swój domek nad morzem. Kiedy babcia zmarła, a my dowiedzieliśmy się o naszym domku nad morzem, od razu zaczęliśmy pakować walizki i nadeszła długo wyczekiwana przeprowadzka.
Nie mogłam uwierzyć, iż to się dzieje — wyprowadzamy się od tego węża w kobiecej postaci. Kiedy przeprowadziliśmy się, moja teściowa ciągle dzwoniła i oskarżała mnie o zabranie jej syna, a potem wymyśliła historię, której pozazdrościłby każdy hollywoodzki reżyser. Teściowa twierdziła, iż cierpi na jakąś chorobę, którą można wyleczyć, tylko przebywając w morskim klimacie. "Twoja matka to twój problem, nie chcę, żeby postawiła stopę w naszym domu" - powiedziałam od razu, dla pewności.
Mąż sam zrozumiał, iż jego matka i ja nie dogadamy się w tym samym domu. Postanowili więc z matką, iż sprzedadzą jej mieszkanie i kupią malutki domek w naszym sąsiedztwie. Tak czy inaczej, ta żmija będzie pełzać za nami, aż nie zabierze jej siła wyższa...