Z życia wzięte. "To moje dziedzictwo i nie pozwolę tego zniszczyć": Powiedziałam mężowi, słysząc kolejną sugestię od teściowej

zycie.news 3 godzin temu
Zdjęcie: Zawiedziona żona, źródło: YouTube/Ukraińskie melodramaty


Ziemia w takim miejscu była droga. "Mamo, kiedy zobaczymy nowy dom?" głos pięcioletniego Piotra wyrwał Annę z zadumy. Kobieta uśmiechnęła się do syna: "Kochanie, jeszcze nie kupiliśmy domu. Najpierw musimy zdecydować, co zrobić z działką babci. - Czy mogę tam postawić huśtawkę? - upierał się chłopiec. Anna westchnęła. Jak wytłumaczyć dziecku, iż działka w wiosce to nie miejsce do zabawy dla dzieci, ale ogromna szansa na zmianę życia na lepsze?

W tym momencie do kuchni wszedł Albert, mąż Anny. "O czym tak szepczesz?" zapytał, klepiąc syna po głowie. "Tato, czy to prawda, iż mamy teraz "całą ziemię"?" Chłopiec spojrzał na ojca szeroko otwartymi oczami. Albert rzucił żonie szybkie spojrzenie: "Tak, synu, ale tak naprawdę to nie jest nasza ziemia. To spadek po twojej babci i jeszcze nie zdecydowaliśmy, co z nim zrobić".

Anna zmarszczyła brwi. Nie podobał jej się sposób, w jaki jej mąż powiedział "nie do końca nasza ziemia". "Oczywiście, to jej spadek, ale czy oni nie są rodziną? Czy nie powinni wspólnie podejmować takich decyzji?" - Albert, chciałam właśnie z tobą o tym porozmawiać — zaczęła Anna — Mam pomysły... Ale nie była w stanie dokończyć. Zadzwonił dzwonek do drzwi, a minutę później w kuchni pojawiła się matka Alberta. "Ania, Albert, jak dobrze widzieć was oboje" - wykrzyknęła teściowa, całując wszystkich po kolei. "Postanowiłam wpaść, żeby coś omówić." Anna spięła się. Ostatnio teściowa wpadała zbyt często i za każdym razem rozmowa schodziła na temat spadku.

- Mam świetny pomysł. - Anna poczuła, jak wzbiera w niej irytacja. Chciała przedyskutować to z mężem, bez wtrącania się teściowej. - Mamo, może najpierw zdecydujmy sami — Anna próbowała łagodnie argumentować. Ale teściowa już zaczęła — Aniu, kochana, rozumiesz, jaka to wartość, prawda? Nie można tak po prostu odrzucać takich okazji". Anna poczuła, jak krew napływa jej do twarzy. Zacisnęła pięści pod stołem, starając się opanować narastającą irytację. - Konsultowałaś się już z pośrednikiem? - zapytała ostro, przerywając teściowej. - Nie chciałaś zapytać mnie? - Teściowa przez chwilę była zdezorientowana, ale gwałtownie wzięła się w garść: - Anka, dlaczego jesteś taka zdenerwowana? Próbuję ci pomóc. Mamy świetną okazję, aby rozwiązać wszystkie problemy finansowe rodziny." - Jakie problemy, mamo? - Anna już z trudem powstrzymywała emocje — Nie mamy żadnych problemów finansowych.

Mamy plany na przyszłość, a ta działka jest częścią tych planów. - Albert próbował rozładować sytuację: "Dziewczynki, nie ekscytujmy się. Mamo, może powiesz mi, co powiedział ci pośrednik? Anna nie mogła uwierzyć własnym uszom. "Mówisz poważnie?" Zwróciła się do męża: "Nawet nie rozmawialiśmy o naszych planach, a ty już jesteś gotowy słuchać pomysłów innych ludzi?"

Chcesz rozwiązać swoje problemy kosztem mojego spadku? - zwróciła się do teściowej. To moje dziedzictwo i nie pozwolę, by rozporządzano nim bez mojej zgody".

Albert westchnął ciężko: - Ania, nie chciałem cię denerwować. Mam małe kłopoty w interesach. To nic takiego, tylko chwilowy problem. - Tym bardziej mówię NIE, skoro mówisz mi o tym dopiero teraz — odparła Anna. - Nie mogę ci w takim razie ufać, mój mężu — dodała i zamknęła temat.

Idź do oryginalnego materiału