- Synu, daj mi klucze do mieszkania.
- Eee, jest już zajęte.
- Co masz na myśli?
Ciężko pracowałam w Portugalii, żeby na starość być służącą w domu mojej synowej. Nie spodziewałam się tego po moim synu, ponieważ ufałam mu całkowicie, wysłałam mu wszystkie moje pieniądze, nie zostawiając ani grosza dla siebie.
Mój mąż był wspaniałym człowiekiem — pracowitym, życzliwym i hojnym. Przy nim zawsze czułam się chroniona, jak za kamiennym murem. Pracował od najmłodszych lat, udało mu się zbudować udaną karierę i zapewnić utrzymanie zarówno mnie, jak i naszemu synowi.
Minęło 20 lat odkąd pracuję dla mojej señory. Mój syn się ożenił i mam wnuki. Najstarsza, Alina, niedawno skończyła 18 lat, ale pamiętam ją jako małą dziewczynkę. Michalinka ma teraz 10 lat, a najmłodszy, Stefan, 7.
Syn sprzedał mieszkanie, które odziedziczyliśmy po mężu, dołożył swoją część i zbudował dom na wsi. Zawsze pomagałam synowi z pieniędzmi, ponieważ wychowywanie trójki dzieci nie jest łatwe. Ale kiedy dzieci trochę podrosły, postanowiłam pomyśleć o sobie. Nie mogłam zostać za granicą na zawsze. Chciałam wrócić do domu. Uzgodniliśmy z Krystianem, iż wyślę mu pieniądze na zakup mieszkania.
Oszczędzałam przez trzy lata i zebrawszy potrzebną kwotę, wróciłam do rodzinnej miejscowości. Przyjechałam we wrześniu, ale zamiast ciepłego powitania spotkałam się z szokiem ze strony syna i synowej
- To nie takie proste...
- Co masz na myśli?
- Twoje mieszkanie jest już zajęte...
- Przez kogo? - zdziwiłam się — Alina wychodzi za mąż, więc umieściliśmy tam ją i jej męża. Nie wiedzieliśmy, iż przyjeżdżasz — dodała synowa.
- Świetnie! Więc teraz muszę się do ciebie wprowadzić? Krystian, jak mogłeś?
Syn zbagatelizował swój czyn, a ja dałam mu dwa dni na rozwiązanie sytuacji i zwolnienie mojego mieszkania. Nie zamierzam zostać służącą w domu mojego syna...