Z życia wzięte. "Podczas porządków w domu znalazłam testament": Moja matka zapisała wszystko obcemu mężczyźnie

zycie.news 3 dni temu
Zdjęcie: starsza para @pexels


Porządkowałam dom rodzinny po śmierci mamy, z mieszanymi uczuciami. Był pełen wspomnień – zapach jej ulubionych perfum wciąż unosił się w powietrzu, a zdjęcia na ścianach przypominały o lepszych czasach. Chciałam uporządkować rzeczy, zanim sprzedaż domu stanie się koniecznością, ale to, co znalazłam, przewróciło moje życie do góry nogami.


W starej szufladzie biurka, gdzie mama trzymała dokumenty, znalazłam kopertę. Była zaadresowana do mnie i opatrzona napisem: „Testament”. Zdziwiłam się – nigdy nie rozmawiałyśmy o testamencie. Myślałam, iż dom, oszczędności, wszystko naturalnie przejdzie na mnie, jako jej jedyną córkę.


Kiedy otworzyłam kopertę, serce zaczęło mi bić szybciej. Czytałam dokument z niedowierzaniem. Mama zapisała cały majątek mężczyźnie o imieniu Tomasz Nowak – osobie, o której nigdy nie słyszałam. Nie wspomniała o mnie ani słowem.


Z początku myślałam, iż to jakaś pomyłka. Może dokument jest nieaktualny, może to tylko formalność, którą zapomniała zmienić. Ale data była świeża – testament został sporządzony zaledwie pół roku przed jej śmiercią.


Z każdą minutą czułam, jak gniew i niedowierzanie rosną. Kim był Tomasz Nowak? Dlaczego mama zapisała mu wszystko, co miała? I dlaczego nigdy mi o nim nie wspomniała?


Zaczęłam szukać odpowiedzi. W dokumentach znalazłam adres Tomasza – mieszkanie w małym miasteczku oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów. Nie mogłam czekać. Następnego dnia pojechałam tam, by dowiedzieć się prawdy.


Drzwi otworzył mi mężczyzna w średnim wieku, z siwiejącymi włosami i zmęczonymi oczami. Wyglądał na zaskoczonego moją wizytą.


– „Dzień dobry. Jestem Anna, córka Marii Kowalskiej. Czy możemy porozmawiać?”


Jego twarz pobladła, a oczy zdradziły, iż wiedział, kim jestem.


– „Wejdź” – powiedział cicho, zapraszając mnie do środka.


W salonie, który wyglądał skromnie, ale schludnie, Tomasz usiadł naprzeciwko mnie. Przez chwilę milczał, zanim zaczął mówić.


– „Twoja matka była wyjątkową kobietą. Bardzo ją kochałem.”


Te słowa były jak cios. Kochał ją? Kim on dla niej był?


– „Byliśmy razem przez wiele lat. Poznaliśmy się, gdy zaczęła pracować w pobliskim ośrodku kultury. Była wtedy już po rozwodzie z twoim ojcem.”


– „Ale dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziała? Dlaczego żyłam w przekonaniu, iż jestem jej jedyną rodziną?”


Tomasz westchnął.


– „Maria bała się, iż mnie nie zaakceptujesz. Wiedziała, iż byłaś bardzo związana z ojcem, i nie chciała narażać waszej relacji.”

Każde jego słowo potęgowało mój ból. Przez całe życie myślałam, iż znam swoją matkę, iż dzieliłyśmy się wszystkim. Tymczasem ona miała drugie życie, którego przede mną nie ujawniła.


– „A testament? Dlaczego zapisała ci wszystko? Co ja dla niej znaczyłam, skoro choćby nie wspomniała o mnie?”


Tomasz spojrzał na mnie z żalem.


– „Maria była przekonana, iż sobie poradzisz. Powtarzała, iż jesteś niezależna, silna. Chciała, żebym miał dach nad głową, bo wiedziała, iż jestem chory i nie mam rodziny, która mogłaby się mną zająć.”


Słysząc to, poczułam mieszaninę gniewu i smutku. Moja matka, osoba, którą uważałam za najbliższą, zdecydowała o losach naszego domu bez mojej wiedzy. Rozdarta między współczuciem a żalem, nie wiedziałam, co zrobić.


Po powrocie do domu długo nie mogłam zasnąć. W głowie kłębiły mi się obrazy – wspomnienia z dzieciństwa, uśmiech mamy, jej troska, a teraz ta nowa, nieznana część jej życia. Czy naprawdę powinnam była czuć się zdradzona? Czy może jej decyzja była aktem miłości wobec człowieka, którego kochała?


Ostatecznie postanowiłam uszanować wolę mamy. Dom został sprzedany, a Tomasz otrzymał część pieniędzy, która pozwoliła mu żyć spokojnie. Reszta środków pozwoliła mi zabezpieczyć swoją przyszłość. Choć nigdy w pełni nie pogodziłam się z decyzją mamy, zrozumiałam, iż miłość i lojalność mogą przybierać różne formy – choćby te, które początkowo wydają się zdradą.


Dziś staram się pamiętać ją jako osobę, która, mimo swoich tajemnic, zawsze kierowała się miłością – choć czasem inaczej, niż bym tego oczekiwała.

Idź do oryginalnego materiału