Siedziałam w kuchni, wpatrując się w filiżankę herbaty. Słowa mojego ojca wciąż dźwięczały mi w uszach, jak echo, które nie chciało ucichnąć.
– „Ania, nie chcę cię ranić, ale Marek ma inną kobietę. To widać jak na dłoni. Może gdybyś była lepszą żoną, nie szukałby szczęścia gdzie indziej.”
Te słowa były jak nóż w plecy. Jak mógł tak powiedzieć? Czy naprawdę wierzył, iż to wszystko moja wina? W głowie miałam chaos – z jednej strony chciałam natychmiast zaprzeczyć, z drugiej zaczęłam zastanawiać się, czy coś rzeczywiście mogło być na rzeczy.
Marek i ja byliśmy małżeństwem od ośmiu lat. Nasz związek nigdy nie był idealny, ale kto może się pochwalić idealnym małżeństwem? Były chwile, kiedy się kłóciliśmy, kiedy zmęczenie i codzienne obowiązki odbierały nam energię na romantyczne gesty. Ale zawsze wierzyłam, iż jesteśmy sobie wierni.
Ojciec miał inny pogląd.
– „Widziałem go, Aniu. Widziałem go z inną kobietą. Byli razem w kawiarni. Śmiali się, patrzyli na siebie jak zakochani. Nie próbuj mnie przekonywać, iż to była przypadkowa znajomość.”
– „Tato, może to była koleżanka z pracy. Marek mówił, iż ostatnio ma dużo spotkań.”
– „Koleżanka z pracy? Nie bądź naiwna, dziecko. Widziałem, jak dotykał jej dłoni. Jak się do niej nachylał. Uwierz mi, Marek nie jest taki, za jakiego go masz.”
Nie mogłam w to uwierzyć. Mój ojciec zawsze był sceptycznie nastawiony do Marka. Twierdził, iż mąż nie jest dla mnie wystarczająco dobry, iż nie dba o mnie tak, jak powinien. Ale to oskarżenie było czymś zupełnie nowym.
Tego wieczoru, gdy Marek wrócił do domu, nie potrafiłam powstrzymać swoich emocji. Kiedy tylko wszedł do kuchni, rzuciłam pytanie, które od kilku godzin paliło mnie od środka.
– „Marek, czy masz kogoś innego?”
Spojrzał na mnie zaskoczony.
– „Co? Skąd w ogóle taki pomysł?”
– „Mój ojciec widział cię z jakąś kobietą w kawiarni. Powiedział, iż zachowywaliście się… zbyt blisko.”
Na chwilę zapadła cisza. Marek westchnął i usiadł przy stole.
– „Aniu, to była Magda, moja koleżanka z pracy. Rozmawialiśmy o projekcie. Nic więcej. Naprawdę myślisz, iż mógłbym cię zdradzić?”
– „Nie wiem, Marek. Powiedz mi, czy coś jest nie tak w naszym małżeństwie? Czy to ja coś robię źle?”
– „Nie mów tak. To nie o to chodzi. Jesteśmy razem i to się nie zmieni. Ale jeżeli nie ufasz mi, musimy nad tym popracować.”
Jego słowa brzmiały szczerze, ale gdzieś głęboko czułam, iż coś jest nie tak. Ojciec mógł się mylić, ale jego oskarżenie zasadziło we mnie ziarno niepokoju, które zaczęło rosnąć.
Przez kolejne tygodnie próbowałam zachowywać się normalnie, ale w środku byłam rozdarta.
Każde spóźnione spotkanie Marka, każde spojrzenie na telefon przypominało mi słowa ojca. Czy byłam zbyt łatwowierna? Czy naprawdę nie zauważałam tego, co działo się pod moim nosem?
Pewnego dnia, gdy Marek wyszedł wcześniej do pracy, mój ojciec zadzwonił ponownie.
– „Aniu, musisz coś z tym zrobić. Nie możesz pozwolić, żeby on cię oszukiwał. Porozmawiaj z nią, dowiedz się, kim jest ta kobieta.”
Nie chciałam go słuchać, ale w końcu zrobiłam coś, co przerażało mnie bardziej niż cokolwiek innego – zaczęłam przeglądać telefon Marka. W jego wiadomościach znalazłam kilka rozmów z Magdą. Na początku były formalne, ale potem pojawiły się słowa, które mroziły mi krew w żyłach: „Cieszę się, iż możemy spędzać tyle czasu razem.”
Kiedy Marek wrócił do domu, pokazałam mu telefon. Spojrzał na mnie, a w jego oczach widziałam mieszankę wstydu i złości.
– „Aniu, to nic nie znaczy. Magda po prostu mnie podziwia. Może byłem dla niej zbyt miły, ale to nie oznacza, iż coś między nami jest.”
Ale dla mnie to było za mało. Tamtego wieczoru zrozumiałam, iż choćby jeżeli nie było zdrady fizycznej, emocjonalna zdrada już się wydarzyła. Marek odsunął się ode mnie, a ja zaczęłam wątpić we wszystko, co mieliśmy.
Ojciec mógł mieć rację, ale cena za jego ostrzeżenie była wysoka. Moje małżeństwo nigdy już nie było takie samo. Ziarno niepewności, które zasiał, wyrosło w mur między mną a Markiem – murem, którego nie potrafiliśmy zburzyć.