Z życia wzięte. "Nie wydałam ani grosza na wesele mojego syna. Swaci zrobili wszystko sami": Byli szczęśliwi, iż ktoś poprosił ich córkę o rękę

zycie.news 2 tygodni temu

Być może przesadziłam, gdy chciałam chronić syna przed jego złą żoną, ale to nie zadziałało — teraz oboje nie chcą ze mną rozmawiać.

Mam dwójkę dzieci, dwóch synów. Najstarszy postanowił się ożenić zaraz po wojsku. Nasze miasteczko jest małe, więc każdy wie wszystko o każdym i od razu powiedziano mi o przeszłości tej dziewczyny, wybranki mojego syna Romana: lubiła wychodzić, nie uczyła się dobrze, ledwo skończyła szkołę i wiele innych rzeczy, które nie były zbyt dobre.

Cóż, drogie kobiety, musicie się zgodzić — kto marzy o takiej imprezie dla swojego syna? Kiedy mój syn przyprowadził tę Elę do naszego domu, od razu ją znielubiłam: wzięła do ust gumę do żucia i żuła ją, aby uniknąć rozmowy ze mną. Powiedziałam wtedy synowi, żeby więcej nie wpuszczał tej Eli do naszego domu.

Ale co mogłam zrobić, kiedy dowiedziałam się, iż para złożyła już wniosek w urzędzie stanu cywilnego i zarezerwowała kawiarnię na wesele? Teściowie zapłacili za całe wesele: byli szczęśliwi, iż przynajmniej ich "piękna" córka wyjdzie za kogoś za mąż, ponieważ nikt inny nie prosił jej o rękę.

Jak żyło się młodym? Och, było bardzo źle. Wynajmowali mieszkanie i kłócili się jeszcze przed ślubem. Synowa była przyzwyczajona do poprzedniego życia, lubiła przesiadywać ze znajomymi do późnych godzin nocnych i nie zapraszała Romana na te spotkania.

W domu zawsze było brudno. Kłócili się, synowa wyrzucała Romana za drzwi, a on przychodził do mnie ponury.

Czuję, iż życie nie będzie już takie normalne jak kiedyś, a on już ma kłopoty w pracy. Ale jak długo można tak trwać? Zaczęłam codziennie dzwonić do Romana, prosząc go, żeby zmienił zdanie, póki pozostało młody. Bo jego małżeństwo nie układa się teraz najlepiej, a ja wciąż chcę mieć wnuki.

I w końcu się rozwiedli, nie mogli długo razem mieszkać. Potem mój syn poznał inną kobietę. Co więcej, znam jej rodzinę, są bardzo dobrymi ludźmi, co oznacza, iż ona też nie jest zła.

Ale za gwałtownie się ucieszyłam, bo na horyzoncie znów pojawiła się moja była synowa. Zaczęła się usprawiedliwiać, mówiąc, iż wszystko zrozumiała, wyciągnęła wnioski i na pewno będzie dla niego dobrą żoną.

Mój Roman znów uwierzył swojej byłej. Wrócił do niej. Zbliża się ślub, a ja z synem odbyłam tylko krótką rozmowę przez telefon; opowiedział mi o swoich planach, ale kategorycznie odmawia zaproszenia mnie na wesele. A ja, szczerze mówiąc, nie bardzo chcę tam iść, ale faktem jest, iż całkowicie zniknęłam z jego życia.

Oczywiście nie kocham synowej, ale kocham syna, jestem jego matką. Ja mu tylko dobrze życzyłam. Czy naprawdę można zamienić własną matkę na obcą kobietę?

Szczerze mówiąc, jestem zdesperowana. Najpierw nie zapraszają mnie na ślub, potem nie chcą mi pokazać wnuków. Tak, może przesadziłam, ale pozostaję matką, najbliższą osobą dla mojego syna...

Idź do oryginalnego materiału