Opieka nad moją mamą zawsze była dla mnie oczywistością. Była kobietą, która przez całe życie poświęcała się dla naszej rodziny – pracowała, wychowywała mnie, wspierała w każdym możliwym momencie. Kiedy zaczęła podupadać na zdrowiu, powiedziałam sobie, iż teraz moja kolej, by się nią zaopiekować. Ale nikt nigdy nie ostrzegł mnie, jak trudne i wyczerpujące może być takie życie.
Na początku wszystko układało się w miarę dobrze. Mama potrzebowała pomocy przy codziennych czynnościach, a ja godziłam to z pracą i obowiązkami domowymi. Jednak z każdym kolejnym miesiącem jej stan się pogarszał. Zaczęły się problemy z pamięcią, kłopoty z poruszaniem, a w końcu nieustanna potrzeba obecności kogoś przy niej. Byłam zmęczona, fizycznie i psychicznie, ale wciąż powtarzałam sobie, iż to moja matka, iż muszę dać radę.
Pewnego dnia, kiedy po raz kolejny w środku nocy wstawałam, by pomóc jej dotrzeć do łazienki, poczułam, jak moje ciało odmawia posłuszeństwa. Wpatrując się w ciemność, czułam, iż nie mam już siły, iż każdy kolejny dzień jest ponad moje możliwości. Następnego ranka, gdy mama siedziała przy stole i piła herbatę, zebrałam się na odwagę, by poruszyć temat, który długo odkładałam.
– „Mamo, musimy porozmawiać,” zaczęłam ostrożnie. „Nie daję już rady. Myślałam o tym, żeby znaleźć dla ciebie dom opieki.”
Spojrzała na mnie, a jej oczy, zawsze pełne miłości, teraz wypełniły się niedowierzaniem i bólem.
– „Dom opieki?” powtórzyła, jakby nie mogła uwierzyć w to, co właśnie usłyszała. „Chcesz mnie oddać do obcych ludzi? Przecież obiecałaś, iż zawsze będziesz przy mnie.”
Jej słowa były jak cios w serce. Wiedziałam, iż ją zawodzę, ale nie mogłam dłużej ignorować swoich ograniczeń. Byłam jedną osobą, a ona wymagała opieki, której nie byłam w stanie jej zapewnić.
– „Mamo, to nie tak,” próbowałam tłumaczyć, czując, jak łzy napływają mi do oczu. „Chcę dla ciebie jak najlepiej. W domu opieki będziesz miała stałą pomoc, lekarzy, ludzi, którzy będą się tobą zajmować.”
– „Nie potrzebuję obcych ludzi,” przerwała mi, a w jej głosie było więcej gniewu, niż kiedykolwiek wcześniej. „Mam ciebie. To twoje zadanie, twoja odpowiedzialność.”
Te słowa brzmiały w mojej głowie jeszcze długo po naszej rozmowie. Czy rzeczywiście miałam obowiązek opiekować się nią za wszelką cenę? Czy bycie córką oznaczało, iż muszę poświęcić wszystko – swoją pracę, swoje zdrowie, swoje życie?
Przez kolejne tygodnie atmosfera w domu była napięta. Mama unikała rozmów, jej spojrzenia były pełne wyrzutu. A ja czułam się jak najgorsza osoba na świecie, bo wiedziałam, iż w końcu muszę podjąć decyzję.
Ostatecznie skontaktowałam się z domem opieki, który polecił mi lekarz. Miejsce wydawało się odpowiednie – czyste, z troskliwym personelem. Kiedy powiedziałam mamie, iż już wszystko zorganizowałam, jej reakcja była tak gwałtowna, iż przez chwilę nie mogłam się ruszyć.
– „Nienawidzę cię!” krzyknęła, a jej głos pękał od emocji. „Oddajesz mnie, jakbym była ciężarem. Po tylu latach, kiedy robiłam wszystko dla ciebie, teraz mnie porzucasz!”
Te słowa będą mnie prześladować do końca życia. Tego dnia zawiozłam ją do domu opieki, ale przez całą drogę czułam, iż serce rozdziera mi się na pół. Jej milczenie w samochodzie było gorsze niż jakiekolwiek oskarżenia.
Dziś odwiedzam mamę regularnie, ale nasza relacja już nigdy nie będzie taka sama. Patrząc na jej smutne oczy, zastanawiam się, czy podjęłam adekwatną decyzję. Może powinnam była walczyć o nią bardziej, może powinnam była poświęcić się jeszcze bardziej. Ale czy miałam prawo zniszczyć swoje życie, by ratować jej?
To pytanie zadaję sobie każdego dnia, a odpowiedzi wciąż nie potrafię znaleźć.