Z życia wzięte. "Moja 65-letnia matka znalazła miłość i chce wyjść za mąż": Nie mogę w to uwierzyć

zycie.news 4 godzin temu
Zdjęcie: starsza Pani @pexels


Stałam na środku salonu, patrząc na kobietę, która mnie wychowała.

Przez całe życie była rozsądna. Odpowiedzialna. Zawsze powtarzała, iż najważniejsze są wartości, rodzina, stabilność.

A teraz chciała wyjść za mąż.

W wieku 65 lat.

— Kochanie, nie rozumiem, dlaczego tak reagujesz — powiedziała spokojnie.

— Bo to bzdura! — wyrwało mi się.

— Dlaczego?

Nie wiedziałam, jak odpowiedzieć.

Bo czy mogłam jej powiedzieć, iż nie wypada?

Że ludzie w jej wieku powinni myśleć o wnukach, o spokojnym życiu, a nie o ślubach i romantycznych uniesieniach?

— Mamo, masz 65 lat…

— A to znaczy, iż powinnam do końca życia być sama?

Spojrzałam na nią.

Była szczęśliwa.

Na jej twarzy widziałam to samo światło, które widziałam, gdy byłam dzieckiem.

Ale czy to wystarczyło, by zapomnieć o wszystkim innym?

— A on? — spytałam chłodno. — Kim on adekwatnie jest?

— Ma na imię Marek. Poznałam go w sanatorium. Jest cudownym człowiekiem.

— Jak długo się znacie?

— Cztery miesiące.

Prychnęłam.

— Cztery miesiące? I już ślub?

— Kiedy wiesz, iż to adekwatna osoba, nie musisz czekać latami.

— A może on tylko chce twoich pieniędzy?!

Zamilkła.

Przez chwilę widziałam ból w jej oczach.

Ale potem się wyprostowała.

— Myślałam, iż będziesz szczęśliwa, iż mam kogoś.

— Myślałaś, iż będę szczęśliwa, iż jakaś przypadkowa osoba może cię oszukać?!

Nie rozumiała mnie.

A ja nie rozumiałam jej.

Była dorosła.

Mogła robić, co chciała.

Ale czy naprawdę chciałam patrzeć, jak rzuca się w coś, co może ją złamać?

Czy chciałam ryzykować, iż ten mężczyzna zniknie po kilku miesiącach, zostawiając ją z sercem w kawałkach?

Czy powinnam pozwolić jej na taką lekkomyślność?

— Nie pozwolę ci na to — powiedziałam ostro.

Matka podniosła na mnie wzrok.

— Nie masz prawa mi niczego zabraniać.

— To się skończy źle!

— A jeżeli nie?

Zamilkłam.

Widziałam, iż nie przekonam jej żadnymi argumentami.

A jeżeli miała rację?

A jeżeli naprawdę znalazła miłość?

Czy miałam prawo odbierać jej tę szansę?

Kilka miesięcy później siedziałam na jej ślubie.

Patrzyłam, jak się uśmiecha, jak trzyma go za rękę.

I nagle dotarło do mnie coś, czego nie chciałam widzieć wcześniej.

Ona znowu żyła.

I może to ja się myliłam?

Idź do oryginalnego materiału