Stałam na środku salonu, patrząc na kobietę, która mnie wychowała.
Przez całe życie była rozsądna. Odpowiedzialna. Zawsze powtarzała, iż najważniejsze są wartości, rodzina, stabilność.
A teraz chciała wyjść za mąż.
W wieku 65 lat.
— Kochanie, nie rozumiem, dlaczego tak reagujesz — powiedziała spokojnie.
— Bo to bzdura! — wyrwało mi się.
— Dlaczego?
Nie wiedziałam, jak odpowiedzieć.
Bo czy mogłam jej powiedzieć, iż nie wypada?
Że ludzie w jej wieku powinni myśleć o wnukach, o spokojnym życiu, a nie o ślubach i romantycznych uniesieniach?
— Mamo, masz 65 lat…
— A to znaczy, iż powinnam do końca życia być sama?
Spojrzałam na nią.
Była szczęśliwa.
Na jej twarzy widziałam to samo światło, które widziałam, gdy byłam dzieckiem.
Ale czy to wystarczyło, by zapomnieć o wszystkim innym?
— A on? — spytałam chłodno. — Kim on adekwatnie jest?
— Ma na imię Marek. Poznałam go w sanatorium. Jest cudownym człowiekiem.
— Jak długo się znacie?
— Cztery miesiące.
Prychnęłam.
— Cztery miesiące? I już ślub?
— Kiedy wiesz, iż to adekwatna osoba, nie musisz czekać latami.
— A może on tylko chce twoich pieniędzy?!
Zamilkła.
Przez chwilę widziałam ból w jej oczach.
Ale potem się wyprostowała.
— Myślałam, iż będziesz szczęśliwa, iż mam kogoś.
— Myślałaś, iż będę szczęśliwa, iż jakaś przypadkowa osoba może cię oszukać?!
Nie rozumiała mnie.
A ja nie rozumiałam jej.
Była dorosła.
Mogła robić, co chciała.
Ale czy naprawdę chciałam patrzeć, jak rzuca się w coś, co może ją złamać?
Czy chciałam ryzykować, iż ten mężczyzna zniknie po kilku miesiącach, zostawiając ją z sercem w kawałkach?
Czy powinnam pozwolić jej na taką lekkomyślność?
— Nie pozwolę ci na to — powiedziałam ostro.
Matka podniosła na mnie wzrok.
— Nie masz prawa mi niczego zabraniać.
— To się skończy źle!
— A jeżeli nie?
Zamilkłam.
Widziałam, iż nie przekonam jej żadnymi argumentami.
A jeżeli miała rację?
A jeżeli naprawdę znalazła miłość?
Czy miałam prawo odbierać jej tę szansę?
Kilka miesięcy później siedziałam na jej ślubie.
Patrzyłam, jak się uśmiecha, jak trzyma go za rękę.
I nagle dotarło do mnie coś, czego nie chciałam widzieć wcześniej.
Ona znowu żyła.
I może to ja się myliłam?