Wyprowadziliśmy się niedaleko, nasz dom znajduje się zaledwie kilka ulic dalej. Mój mąż pracuje cały dzień, a ja zostaję w domu z naszym dzieckiem. Do niedawna wszystko było spokojnie. Teściowie mieszkali osobno, nie wisieli nad nami za bardzo, przyjeżdżali w odwiedziny od czasu do czasu, a my odwiedzaliśmy ich w weekendy.
Moja teściowa, Maria jest bizneswoman. Zawsze coś gotowała i piekła w kuchni. Nigdy nie jadłam nic smaczniejszego niż jej szarlotka! Mój teść jest szanowanym człowiekiem, który uwielbia jeść. Zawsze uważałam go za szczęściarza, jego żona jest taka opiekuńcza. Ale ostatnio wszystko się jakoś zmieniło... Pewnego dnia wróciłam do domu ze sklepu. Zobaczyłam teścia i męża pijących herbatę w naszej kuchni. To dziwne. Mężczyźni niezbyt często odwiedzają nas w błahych sprawach.
Zapytałam go, co go do nas sprowadza, czy coś się stało, na co teść oznajmił, iż jego żona jakby podupadła na chęci zajmowania się domem i mężem. Ciągle przesiadują u niej koleżanki i od rana do wieczora mają własne zajęcia.
Zapytał, czy mógłby od czasu do czasu wpaść do nas na jakiś normalny posiłek, bo żona ostatnio tylko gotowe dania ze sklepu podgrzewa... Ja zawsze mam nieco więcej, więc się zgodziłam. Szkoda wyrzucać, ale przynajmniej teść zje! Więc tego dnia nakarmiłam męża, nakarmiłam teścia, usmażyłam placki i zabrał je ze sobą. Wyszedł zadowolony. Okazało się, iż to był dopiero początek. Potem mój teść zaczął nas odwiedzać coraz częściej.
Doszło do tego, iż prawie codziennie jadał z nami obiad. Prosił o barszcz albo przynosił naleśniki. Oczywiście teściowa to zauważyła. Ale nie sądziłam, iż przerodzi się to w taki problem... Pewnego dnia Maria przyszła do naszego domu i zaatakowała mnie od progu: "Ulka, dlaczego trzymasz mojego męża w kuchni? Nie mamy co jeść?" Byłam wręcz zdezorientowana.
Wyjaśniłam grzecznie, iż teść sam do nas przychodzi coś zjeść, żeby żonie nie zawracać głowy, ale kobieta nie uspokoiła się. Okazało się, iż zawalał ją tyloma życzeniami kulinarnymi, które mu próbowała zapewnić, iż nagle postanowiła zwyczajnie odpocząć od ciągłego stania przy garach i instrukcji, jak ma smakować następnym razem. Mąż, aby ją upokorzyć i ukarać, zaczął przychodzić do nas i mówić, iż żona stała się leniwa.
Jednak ja w tej kwestii nie miałam zbyt wiele do powiedzenia, gdyż nie mogłam ot tak wyrzucić teścia za drzwi!