W wieku 65 lat wciąż czułam, iż życie ma wiele do zaoferowania. Starałam się dbać o siebie, cieszyć małymi rzeczami, które dodawały mi pewności siebie. Kiedy niedawno poszłam na manicure do pobliskiego salonu, pomyślałam, iż to będzie przyjemny sposób, by poczuć się lepiej. W końcu od lat nie robiłam nic dla siebie – zawsze były inne priorytety: dom, dzieci, rodzina. Teraz, mając więcej czasu, chciałam w końcu zrobić coś, co sprawiało mi radość.
W salonie było kilka młodych dziewczyn. Śmiały się, rozmawiały głośno o swoich planach na wieczór, a ja siedziałam cicho, czekając na swoją kolej, czując się trochę jak w innym świecie. Przyszłam tutaj, by sprawić sobie małą przyjemność, jednak ich spojrzenia sprawiły, iż poczułam się nieswojo.
Kiedy w końcu usiadłam przy stoliku, by zacząć manicure, zauważyłam, iż jedna z dziewczyn spogląda na mnie z wyraźnym zdziwieniem. Z uśmieszkiem na twarzy zwróciła się do swojej koleżanki, na tyle głośno, bym słyszała.
– „Po co komuś w takim wieku manicure?” – powiedziała, śmiejąc się pod nosem.
Poczułam, jak ciepło zalewa mi twarz. Chciałam coś powiedzieć, ale słowa ugrzęzły mi w gardle. Czy naprawdę była to taka dziwna rzecz? Czy w wieku 65 lat już nie wypada dbać o siebie, nie wypada cieszyć się drobnymi przyjemnościami? Te pytania przeleciały mi przez głowę, ale dziewczyny kontynuowały rozmowę.
– „Przecież ona już i tak nie ma dla kogo się stroić,” powiedziała druga, jakby byłam jakimś reliktem przeszłości.
Siedziałam tam, próbując się opanować, ale słowa te raniły mnie głęboko. Całe życie poświęcałam innym, dbając o dzieci, pracując, wspierając męża. Teraz, gdy w końcu miałam czas na coś dla siebie, spotykałam się z krytyką i niezrozumieniem. Czy naprawdę tylko młodość miała prawo do piękna, do przyjemności, do dbania o siebie?
Kiedy manikiurzystka zaczęła swoją pracę, patrzyła na mnie z ciepłym uśmiechem, jakby chciała dodać mi otuchy. Pomyślałam wtedy, iż być może świat rzeczywiście zmienił się, a ja muszę się do tego przyzwyczaić. Ale wiedziałam jedno – nie pozwolę, by czyjeś słowa zniszczyły moje poczucie wartości, moją małą przyjemność, którą chciałam sobie sprawić.
Po powrocie do domu patrzyłam na swoje zadbane dłonie, na nowy kolor na paznokciach i poczułam, iż to był mój czas. Niezależnie od tego, co myślały inne osoby, miałam prawo dbać o siebie, mieć swoje chwile, swoje małe przyjemności. Tamtego dnia zrozumiałam, iż wiek to tylko liczba, a prawo do szczęścia i euforii nie jest zarezerwowane wyłącznie dla młodości.