Mam 65 lat. Całe życie ciężko pracowałem, budowałem biznes od podstaw, walczyłem o każdy grosz, aby moja rodzina mogła mieć wszystko, czego potrzebuje. Dla żony i dzieci poświęciłem każdy dzień, nie zwracałem uwagi na siebie, bo w końcu to ja miałem być ostoją, filarem. I tak, przez lata wszystko kręciło się wokół pracy – spotkań, projektów, pieniędzy. Chciałem, żeby niczego im nie brakowało, a kiedy wreszcie nadejdzie czas, mógłbym cieszyć się spokojną starością w otoczeniu najbliższych.
Ale życie często zaskakuje. Pięć lat temu pojawiła się w moim życiu inna kobieta. Była młodsza, pełna energii, która obudziła we mnie zapomniane emocje. Chciałem poczuć się znowu młody, przeżyć coś nowego, coś, czego – wydawało mi się wtedy – nigdy nie doświadczyłem. Płynęły wspólne chwile, pełne ekscytacji i oddechu od codzienności.
Wydawało mi się, iż życie dopiero się zaczyna, iż nagle wszystko nabiera sensu. Byłem tak zaślepiony, iż porzuciłem żonę, kobietę, która była u mojego boku przez całe życie, która znała moje marzenia, lęki i przy której zbudowałem wszystko.
Życie z kochanką gwałtownie okazało się inne, niż sobie wyobrażałem. Nagle czułem się zagubiony, bez stałego fundamentu, bez kogoś, kto rozumiał mnie bez słów. Kochanka z czasem przestała być fascynującą nowością, a moja decyzja coraz bardziej zaczęła przypominać pomyłkę, której nie mogłem już cofnąć. Straciłem sens, za którym tak desperacko goniłem.
W końcu zebrałem się na odwagę, by wrócić do mojej żony. Przepraszałem, błagałem o drugą szansę. Chciałem odbudować to, co zniszczyłem, zapomnieć o błędach, które popełniłem. Ale ona już nie chciała mnie przyjąć. W jej oczach nie widziałem złości, tylko smutek. Widziałem, iż przeszła przez coś, czego nie mogłem sobie choćby wyobrazić. Usłyszałem tylko, iż przez lata byłem dla niej obcy, iż opuściłem ją już dawno, zanim odeszła ode mnie fizycznie. Zostawiłem ją emocjonalnie, gdy biznes stał się najważniejszy, gdy myślałem, iż pieniądze i stabilność to wszystko, czego potrzebuje.
Dziś żyję z ciężarem świadomości, iż straciłem kobietę, którą naprawdę kochałem, rodzinę, którą zaniedbałem. Mam wszystko, co materialne, ale nie mam tego, co naprawdę się liczy. Teraz wiem, iż żadna fortuna, żaden sukces zawodowy nie wypełni pustki, która pozostaje, gdy traci się tych, którzy byli dla nas całym światem.