Z życia wzięte. "Były mąż ułożył sobie życie": A ja wciąż nie potrafię zacząć od nowa

zycie.news 1 dzień temu
Zdjęcie: kobieta @pexels


Trzy długie lata odkąd spakował swoje rzeczy i wyszedł. Bez awantur, bez krzyku. Tylko spojrzał i powiedział:

— „Już nie jestem szczęśliwy. Chcę spróbować jeszcze raz – inaczej.”

Wtedy myślałam, iż to tylko kryzys. Że wróci. Że zrozumie. Że przecież nie tak kończy się ponad dwadzieścia lat wspólnego życia.

Ale on się nie oglądał. Dziś ma nową partnerkę. Młodszą. Uśmiechniętą. Zawsze perfekcyjnie ubraną.

Widziałam ich przypadkiem w galerii handlowej. Szli z dzieckiem za rękę – nie jego, jej. Ale patrzył na nie tak, jak kiedyś patrzył na nasze.

Uśmiechnięty. Spokojny. Jakby… spełniony.

A ja? Stoję w miejscu. Z jednym kubkiem w szafce. Z pustym łóżkiem. Z ciszą, która boli bardziej niż samotność.

Wszyscy mówią:
— „Czas leczy rany.”
— „Zacznij żyć dla siebie.”
— „Jeszcze wszystko przed tobą.”

Ale jak zacząć coś nowego, gdy całe serce wciąż mieszka w przeszłości?

Gdy każda rzecz w domu przypomina o nim – o tym, iż kiedyś byłam czyjąś kobietą, żoną, partnerką.

A teraz jestem tylko sobą. I nie wiem, czy to wystarcza. Próbowałam. Umawiałam się na kawy. Przyjęłam zaproszenie na randkę.

Uśmiechałam się przez zaciśnięte gardło. Ale wszystko we mnie krzyczało:

— „To nie on. To nie to. To nie my.”

On odciął przeszłość jak nożyczkami.

A ja wciąż trzymam się każdej nitki wspomnienia, jakby miała mnie uratować.

Czasem zastanawiam się:

Czy ja go tak bardzo kochałam, czy po prostu nie umiem istnieć sama?

Nie wiem.

Ale wiem jedno: każdy dzień, kiedy staję przed lustrem i nie płaczę – to małe zwycięstwo.

I może pewnego dnia nie będę już tylko „byłą żoną”, ale kobietą, która od nowa nauczyła się oddychać.

Tylko już nie dla niego. Dla siebie.

Idź do oryginalnego materiału