Z życia wzięte. "Albo sam podpiszesz akt darowizny, albo się pobawimy": Zagrozili młodzieńcy

zycie.news 1 tydzień temu
Zdjęcie: Jeden z zakapiorów, źródło: YouTube/SALA DE CINE


Para żyła razem przez 25 lat i dożyłaby sędziwego wieku, ale rok temu, po chorobie, kobieta zmarła. Mikołaj trzymał się mocno, Sabina starała się chronić ojca przed wszystkimi zmartwieniami związanymi z pogrzebem.

Zaraz po stypie wrócił do domu i już nigdy nie opuścił mieszkania. Sabina wciąż dzwoniła do ojca, pytając, co u niego słychać. W tym czasie najmłodsze dziecko w rodzinie Sabiny zachorowało, a ona nie mogła znaleźć czasu, by odwiedzić ojca. W końcu, po miesiącu, kiedy wyzdrowiał, pojechała odwiedzić ojca, który mieszkał w sąsiednim mieście.

Kiedy weszła do mieszkania, była zaskoczona. Panowała cisza, było pusto, jakby od dawna nikt w nim nie mieszkał... - Tato — zawołała cicho. Nie słysząc nic w odpowiedzi, kobieta nie na żarty się zaniepokoiła, weszła do gabinetu i cicho otworzyła drzwi... - Tato, jesteś tutaj? Ojciec leżał na kanapie z zamkniętymi oczami. I przez sekundę wydawało się jej, iż stało się coś nieodwracalnego.

Szybko podeszła do niego: - Co się z tobą dzieje? - Ojciec zadrżał, otworzył oczy i zdezorientowany powiedział: - Sabinko, moja córko, jak się tu dostałaś? - Och, tato, przestraszyłeś mnie. Dopiero teraz zobaczyła, jak bardzo jej ojciec się poddał: - Tato, chodźmy do kuchni, nakarmię cię. A wnuki prosiły, żebym przekazała ich rysunki. Mikołaj westchnął ciężko: - Przepraszam, kochanie, źle się czuję. Nie jestem też głodny

- Jak długo tak leżysz? - Kilka dni. Sabina chwyciła za telefon i wybrała numer pogotowia. Lekarz zbadał go, a Sabina zabrała go do kuchni: - Panie doktorze, co się dzieje z moim ojcem? - Nic poważnego nie wydarzyło się w pana rodzinie w ciągu ostatnich kilku miesięcy? - Tak, moja matka zmarła. - Rozumiem. Jest starszym mężczyzną, jego nogi zapadły się z powodu długotrwałego stresu. Jego ogólny stan pogorszył się z powodu psychicznie traumatycznych emocji.

- Czy to coś poważnego? - Potrzebuje stałej opieki, odpowiedniego leczenia, pełnego odpoczynku i jak najwięcej pozytywnych emocji. To minie z czasem. - Dziękuję, doktorze.

Kiedy karetka odjechała, Sabina usiadła przy ojcu. - Tak się bałam. Dlaczego mi nie powiedziałeś? - Myślałem, iż odpocznę kilka dni i wszystko minie. - Tak nie będzie, teraz cię nakarmię, pójdę po lekarstwa i doprowadzę mieszkanie do porządku.

Kiedy senior zjadł i przyjął lekarstwa, Sabina powiedziała: - Tak to już jest. Teraz znajdę ci pielęgniarkę. Widzisz, nie mogę zbyt często przyjeżdżać z sąsiedniego miasta, a ty potrzebujesz stałej opieki. Jak tylko staniesz na nogi, sprzedamy mieszkanie i wprowadzisz się do nas. I nie kłóć się, mamy duży dom, dobrze zarabiamy z mężem, a nasze wnuki tęsknią za tobą.

Pół godziny później pojawiła się pierwsza kandydatka na opiekunkę. Niska kobieta w średnim wieku o uprzejmym wyrazie twarzy przedstawiła się, jako Aldona. Przez pierwszy tydzień wyraźnie wykonywała całą swoją pracę, próbowała zaprzyjaźnić się ze starcem. Mikołaj zaczął zauważać zmiany w zachowaniu swojej opiekunki.

Kiedyś była taka uprzejma i przyjazna, ale stała się rozdrażniona i zaczęła krzyczeć. Mężczyzna nie rozumiał, o co chodzi: - Mam cię dość: - Zaraz zadzwonię do córki, dostaniesz wypowiedzenie. Mikołaj chciał gwałtownie wybrać numer córki, ale Aldona zabrała mu telefon: - Więc, tatusiu, nigdzie nie zadzwonisz, ale ja tak. Poszła do kuchni i zamknęła za sobą drzwi.

Mikołaj przysłuchiwał się rozmowie z przerażeniem — Sebek, chodź pod ten adres i weź ze sobą Mirka, potem ci wytłumaczę. Kiedy staruszek był już w panice, do mieszkania weszło dwóch mężczyzn. Aldona podeszła do pacjenta i z szyderstwem powiedziała: - To koniec, laba się skończyła.

Mikołajowi zrobiło się zimno ze strachu — Stary, myślisz, iż ona jest tu po to, żeby się tobą opiekować? Nie, potrzebujemy twojego mieszkania. Dobrowolnie spiszesz testament, a potem spokojnie umrzesz we śnie ze starości.

Mikołajowi zaparło dech w piersiach. Ale postanowił odmówić. - Nie zrobię tego, nie możecie mnie zmusić! - A my nie będziemy cię zmuszać, dobrowolnie wysłuchałeś tego, co ci powiedzieli — Krótko mówiąc, jeżeli chcesz żyć w spokoju, napisz testament lub darowiznę.

Senior zdał sobie sprawę, iż gdy tylko podpisze niezbędne dokumenty, przestanie żyć. Postanowił więc wytrwać do końca. Aldona przestała go karmić, wyrzuciła wszystkie lekarstwa. Chory zaczął topnieć w oczach. Jak skontaktować się z córką.

Kiedy Sabina dzwoniła i próbowała rozmawiać, wciąż słyszała, iż ojciec odpoczywa. Pewnego dnia Sabina powiedziała Aldonie, iż idzie odwiedzić ojca. Tego samego wieczoru do mieszkania przyszły te same straszydła — Krótko mówiąc, jeżeli nie chcesz, aby twoje wnuki wpadły w kłopoty, nie mów ani słowa swojej córce. Aldona posprzątała mieszkanie na jej przybycie, kupiła lekarstwa. Z nienawiścią umyła i ubrała staruszka.

Sabina spojrzała na ojca i jej twarz zmieniła się. - Tato, jak się czujesz? Wyglądasz bardzo źle. - Nic mi nie jest, po prostu nie spałem całą noc, ciśnienie mi dokuczało. Nagle córka chwyciła rękę ojca i zobaczyło siniaki. - Czy to ślady pobicia? - Ojciec był przerażony, nie mógł pozwolić, by się czegoś domyśliła. - Nie, to ja próbuję zacząć chodzić.

Sabina znała swojego ojca bardzo dobrze. Wiedziała, co należy zrobić. Pożegnała się, stwierdziła, iż wróci za kilka dni i wyszła. Aldona natychmiast wezwała tych samych zakapiorów, by przyszli z dokumentami. Gdy weszli i zażądali podpisu testamentu, starzec patrzył w ścianę z rezygnacją i nie reagował.

Rośli mężczyźni zaczęli go okładać i wtem do mieszkania wbiegli policjanci. Sabina weszła tuż za mundurowymi i natychmiast zajęła się ojcem. Mikołaj doszedł do siebie w szpitalu. Aldona i jej kompani zostali zatrzymani i czekają na rozprawę sądową. Sabina obiecała ojcu, iż już nigdy nie zostawi go z kimś obcym i sama się nim zajmie.

Idź do oryginalnego materiału