Jeszcze niedawno, bo w roku 2017, lekturą Narodowego Czytania było „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego. Mimo upływu ośmiu lat tekst który wtedy powstał jest nieustannie aktualny. A więc „Miałeś chamie złoty róg”.
Znowu będą czytać publicznie, tym razem Wyspiańskiego. Za każdym razem, kiedy ogłaszają akcję publicznego czytania, mam wrażenie, iż staję się uczestnikiem korowodu szaleńców.
Uczestnikiem mimowolnym i wnerwionym. Mimowolnym, bo praktycznie bez szans ucieczki od rozentuzjazmowanych czytelników. Wnerwionym, bo propagatorzy takiego publicznego czytania zewsząd puszczają do mnie oko, delikatnie sugerując, iż kto nie czyta, ten kiep. A mnie daleko i do zachwytu nad akcją i do poczucia wstydu z powodu nie ulegania zbiorowej histerii.
Zastanawiam się, co nam daje takie publiczne czytanie? Czemu ma służyć? Czyżby czytający mieli nadzieję na lepsze zrozumienie dzieła? A może poprzez udział w takiej akcji chcą zadeklarować, iż idee zawarte w czytanym dziele są im nie tylko bliskie, ale także to, iż ideami tymi kierować się będą w swoim życiu?
Strasznie to ciekawe, bowiem „Wesele” zamierzają czytać także liczni politycy. Czy oznacza to, iż zaraz po publicznym występie taki jeden z drugim zacznie dbać o narodowe i lokalne interesy kierując się dobrem wspólnym, a nie tylko dobrem swoich partyjnych koleżków i chciwością własnych sponsorów? Ciekawe, czy taki jeden z drugim porzuci kłótnie na rzecz współpracy i zacznie szanować innych ludzi? Ciekawe.
Nie bardzo też rozumiem, co zmusza zwyczajnych ludzi do publicznego obnoszenia się ze swoim okazjonalnym czytelnictwem. Czytanie i przeżywanie przeczytanego dzieła wymaga raczej ciszy i spokoju, a nie zgiełku, błysku fleszy i obecności kamer. Czyżby czytanie wielkich dzieł było tylko pretekstem dla dobrej zabawy oraz do pokazania się wśród ludzi?
O ile chęć przebywania w tłumie jestem w stanie zrozumieć (uczestnictwo w zbiorowości daje nam poczucie bezpieczeństwa, spokoju i akceptacji oraz eliminuje wątpliwości co do sensu naszego istnienia), to absolutnie nie jestem w stanie pojąć, czemu do takich akcji zapraszani są politycy. Czy w ten sposób (patrzcie, kogo ja znam) także chcemy poprawić własne samopoczucie?
O intencjach polityków nie piszę, bo dla nich kampania wyborcza trwa permanentnie, a nie słyszałem, żeby którykolwiek z nich, choćby w obliczu totalnej klęski, stanął przed lustrem i powiedział: „miałeś chamie …”
A my, zwyczajni ludzie? Nie mam żadnych złudzeń, my też powinniśmy zaśpiewać na nutę z Wyspiańskiego, zwłaszcza, kiedy przypomnimy sobie o zmarnowanym zaufaniu, którym nieraz już obdarzaliśmy różnych politycznych cwaniaków. Zatem, do śpiewu:
Miałeś, chamie, złoty róg,
Miałeś, chamie, czapkę z piór:
Czapkę wicher niesie,
Róg huka po lesie,
Ostał ci się ino sznur,
Ostał ci się ino sznur.
→ Tomasz Miller
5.09.2025 / 09.2017
• zdjęcie tytułowe:
• więcej o Narodowym czytaniu: > tutaj
• więcej tekstów autora: > tutaj
Tomasz Miller – mieszkaniec Sulejowa, ur. w roku 1965. Pasjonat lokalnej historii oraz kultury. Promotor wydarzeń kulturalnych, wydawca serii „Biblioteka Sulejowska”, w której ukazało się już 15 pozycji. Jego ostatnia książka nosi tytuł „Legendy z dawnego Sulejowa”.