Struktury w architekturze i sztuce określone przez Filipa Springera mianem „Źle urodzonych” nie miały zbyt wiele szczęścia od czasu rozpoczęcia transformacji politycznej w Polsce. Socrealistyczne i brutalistyczne wytwory ludzkiej ręki często szły w zapomnienie lub były likwidowane z przestrzeni publicznej, czy to z przyczyn estetycznych, czy to dlatego, iż kojarzyły się z szarymi dniami reglamentowanych zakupów, kolejek i cinkciarzy. Ze sztuką użytkową łatwo nawiązać bowiem codzienną relację – a od niedawnych wydarzeń nie jest tak łatwo się wszakże zdystansować, w przeciwieństwie do dzisiejszego postrzegania barokowych cherubinków czy realistyczno-naturalistycznego portretu rodziny jedzącej kartofle. Myślę, iż szczególnie w tym względzie ucierpiały Katowice, choć przecież to wizerunek tamtejszego kina „Kosmos” zdobi okładkę płyty „Estación Katowice” hiszpańskiego projektu industrialnego Esplendor Geométrico.
Brutal z Katowic, Brutal 32, Ośrodek Postępu Technicznego, wieżowce DOKP – tego wszystkiego w Katowicach już nie zobaczymy. Istnieje szansa ocalenia Pawilonu C-G ze wspomnianego już Ośrodka, ale znowu – realnie zagrożona jest konstrukcja Hali Kapelusz. Obydwie budowle są dziełami Jerzego Gottfrieda, urodzonego we Lwowie powojennego polskiego architekta. Dlatego tym większe uznanie budzą przypadki zachowania i należytej pielęgnacji dzieł sztuki epoki „źle urodzonych”. Sztuki, choć często niełatwej, budzącej wciąż żywe skojarzenia i emocje, ale jednak takiej, która znaczy pewien okres w naszych dziejach. Na uwagę i uznanie zasługuje odnowienie przejścia podziemnego w Sosnowcu przy ulicy Narutowicza, gdzie znajdziemy dwie mozaiki autorstwa wybitnego zagłębiowskiego artysty, Tadeusza Drążkiewicza. Realizacja była możliwa dzięki środkom ze Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. Koszt modernizacji wyniósł 1,1 mln złotych.

Nowa odsłona starego, dobrego przejścia
Jak informuje serwis „Twoje Zagłębie”, dla mieszkańców Sosnowca prawdziwym zaskoczeniem w oddanym do użytku po remoncie przejściu podziemnym okazały się odnowione mozaiki autorstwa Tadeusza Drążkiewicza, które dziś wyglądają niemal jak nowe. Przejście podziemne powstałe w czasach PRL, z myślą o pracownikach kopalni KWK Sosnowiec, zdobią dwie prace artysty – mozaika „Geneza”, ukazująca proces formowania się pokładów węgla, oraz mozaika z polichromią „Wolne ptaki”. Dzieła wykonano z porcelitu i drobnych płytek ceramicznych. Układ kompozycji został pomyślany w taki sposób, by górnik udający się na szychtę mijał „Genezę”, a kończąc pracę – oglądał „Wolne ptaki”. Niestety, z biegiem czasu dzieła sztuki zostały zamazane przez bohomazy na ścianach i zalepione dziesiątkami plakatów, których nikt nie sprzątał, gdy dane wydarzenie już się odbyło. O uratowanie dzieł sztuki apelowali mieszkańcy oraz radni sosnowieckiej dzielnicy Sielec. Remont zaplanowano na lata 2016-17, z uwzględnieniem przywrócenia mozaikom blasku.

Przejście podziemne powstało w 1976 roku, podczas przebudowy dawnej ulicy Ludwika Waryńskiego (obecnie Gabriela Narutowicza), kiedy poszerzano jezdnię o dodatkowe pasy ruchu. Wnętrze obiektu wyłożono tłuczonym porcelitem w odcieniu bieli, niebieską mozaiką z drobnych płytek ceramicznych oraz białymi płytkami elewacyjnymi. W centralnej części ścian bocznych umieszczono dwie mozaiki autorstwa Tadeusza Drążkiewicza – „Genezę” i „Wolne ptaki”. Pierwsza z nich ukazuje motywy przyrody – drzewa, kwiaty, rośliny wyrastające z ziemi, a także skamieniałości i karboński las z pokładami węgla. Na drugiej artysta sportretował barwne ptaki w locie. Zestawienie to miało swoją symbolikę – górnik zmierzający do pracy oglądał „Genezę”, czyli świat sprzed milionów lat, a wracając po szychcie mógł spojrzeć na pełne lekkości i swobody „Wolne ptaki”. Pod koniec lat 90., wraz z upadkiem przemysłu ciężkiego i zamykaniem kopalń, przejście było coraz rzadziej użytkowane i ulegało stopniowej degradacji. Mozaiki pokryły się graffiti, a sam obiekt niszczono i wykorzystywano w sposób sprzeczny z jego przeznaczeniem. Rozważano choćby całkowitą likwidację tunelu, jednak ostatecznie zdecydowano się na jego modernizację.

Codzienność tematem prac naukowych
Jak pisze Michał Czopek w artykule „Przejście podziemne jako element zanikającej architektury” z 2018 roku, z uwagi na swoją architekturę było to jedyne takie przejście podziemne w skali całego kraju. Dawne zadaszenie obiektu, wykonane z czerwonej blachy falistej i osadzone na podmurówce z cegły, zdawało się nawiązywać do charakteru otoczenia – elewacji zabytkowej dawnej elektrowni Renard (dziś ruiny) oraz gmachu głównego kopalni Sosnowiec. Ważne są także wnioski autora, który podkreśla: „Zachowane mozaiki są świadectwem, iż trendy lat 70. XX wieku nie w każdym przypadku są kiczem, który powinien być skazany na zniszczenie. Mozaiki w przejściu podziemnym świadczą o tym, iż połączenie elementów stylu architektury z dawnych lat z nowoczesnymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi jest możliwe, choć jest różnie odbierane przez społeczeństwo. Może to budzić kontrowersje bądź sentyment do czasów dawnych, ale najważniejsza jest użyteczność i ogólnie estetyka miejsca publicznego.”

Wielki artysta, wielki Zagłębiak
Tadeusz Drążkiewicz (1932–2009) był jednym z najważniejszych twórców sztuki Zagłębia i Polski. Urodzony w Dąbrowie Górniczej, większość życia związał z Sosnowcem. Był artystą wszechstronnym – zajmował się malarstwem, grafiką i rysunkiem, a jego charakterystyczny, nowatorski styl sprawiał, iż projekty wyróżniały się na tle epoki. Jego prace można było znaleźć nie tylko w muzeach i prywatnych kolekcjach, ale też w wielu punktach miasta: płaskorzeźbę „Kopalnia” w budynku Sądu Rejonowego przy ul. Kaliskiej, malowidła na osiedlu przy ul. Narutowicza i Zamkowej czy mozaikę na ścianie zewnętrznej dawnej kawiarni „Kolorowa”. Artysta przepracował 33 lata jako plastyk w nieistniejącej już Kopalni Węgla Kamiennego „Sosnowiec”, a w ogólnym rozrachunku był z kopalnią związany ponad 40 lat.

Szczególne miejsce w jego twórczości zajmował rysunek. Sam podkreślał: „rysunek pasuje do kronikarstwa, a ja czuję się kronikarzem”. To właśnie dzięki tej technice zachował w pamięci artystycznej wiele zagłębiowskich obiektów, które dziś już nie istnieją. Pomagała mu w tym praca w kopalni, skąd otrzymywał informacje o planowanych rozbiórkach. Jednym z takich przykładów jest wieża ciśnień w Sielcu, którą naszkicował w momencie jej burzenia. Z okazji stulecia Sosnowca opracował i wydał zestaw rysunków przedstawiających dzieje miasta. Sam zaś za swojego mistrza uważał Ryszarda Twardocha, artystę plastyka. Niestety, wiele dzieł Tadeusza Drążkiewicza jest w tej chwili zakryte lub zostały bezpowrotnie zniszczone. To bolesne świadectwo tego, jak łatwo sztuka w przestrzeni publicznej bywa zapomniana i zasłonięta codziennością.

Sztuka zakrywana, sztuka usuwana
Mozaika zdobiąca niegdyś elewację kawiarni „Kolorowa”, przy obecnej ulicy Ignacego Mościckiego, w rejonie dworca autobusowego, powstała we współpracy z Ryszardem Twardochem, dziś ukryta jest pod warstwą styropianu i akrylowego tynku. Młodzieżowy Klub „Kociołek”, mieszczący się w Domu Kultury „Metalowiec”, a wraz z nim zewnętrzna ściana ozdobiona pracą artysty, zniknęły przy okazji adaptacji budynku na cele mieszkaniowe. Z kolei malowidła ścienne zdobiące osiedle przy dzisiejszych ulicach Gabriela Narutowicza i Zamkowej przepadły w wyniku remontów elewacji. To nie tylko utrata fragmentów twórczości jednego z najwybitniejszych artystów regionu, ale także zubożenie tkanki miasta, które traci część swojego artystycznego i historycznego dziedzictwa.

W „Wiadomościach Zagłębia” nr 24 z 1997 roku Kazimierza Zielińska tak pisała o Tadeuszu Drążkiewiczu: „Rozszerzając swój warsztat artystyczny, paletę sposobów przedstawiania rzeczywistości, pozostaje Drążkiewicz wierny swojej raz określonej wizji jej interpretacji. Robi swoje nie oglądając się na mody i nowinki płynące z wielkiego świata. Wciąż najbliższe jest mu to co swojskie i naznaczone stygmatem przemijania… Tadeusza Drążkiewicza od zawsze fascynowało uciekające w przeszłość piękno, te wszystkie stare pochylone do ziemi wiejskie chałupy, nadwerężone przez czas niewysokie budynki dawnej zabudowy miejskiej oplecione plątaniną schodów, przydrożne zmurszałe kapliczki, i stare młyny wodne dożywające swych dni. To wszystko obramowane lub wtopione w przyrodę, ale też nie taką banalnie urodziwą. o ile drzewo to raczej jego pień z kikutami połamanych gałęzi, jeżeli roślinność to prawie zawsze wyschnięta. Jak to pięknie podsumował Ryszard Twardoch w katalogu do wystawy — Tadeusza Drążkiewicza interesują głównie zapadające w przeszłość resztki urokliwego świata. Z pasją kronikarza zapisuje uciekające piękno, które dziś jeszcze jest, a jutro może zmienić się i zmienia się w nicość. Tadeusz Drążkiewicz jest człowiekiem niezwykle pracowitym i wciąż młodzieńczo pełnym pasji twórczej. Przemierzając rodzinne Zagłębie, ale i kraj, bocznymi drogami, nie głównym traktem, odnajduje w jego krajobrazie i zabudowie, to co innym umyka z pola widzenia a może uznawane jest za nie warte zainteresowania, bo schyłkowe. […] Tadeusz Drążkiewicz, uczestnik licznych plenerów, w kraju i za granicą, brał udział w dziesiątkach wystaw zbiorowych i 20 indywidualnych. Jego obrazy, rysunki i grafiki, znajdują się w zbiorach wielu muzeów polskich, europejskich, światowych a także w rękach dziesiątków prywatnych kolekcjonerów. Sosnowiczanie na co dzień stykają się z jego pracami, choć prawdopodobnie o tym nie wiedzą. Taki np. oryginalny w formie mozaiki, wystrój podziemnego przejścia w sąsiedztwie kopalni „Sosnowiec” to właśnie jego dzieło. W wielu budynkach, szczególnie kopalni „Sosnowiec”, gdzie Tadeusz Drążkiewicz przepracował zawodowo przeszło 40 lat, są do dziś wykonane jego ręką płaskorzeźby. Zajmował się także projektowaniem wnętrz, grafiką użytkową, mozaiką, aranżacją wystaw. Dziś jak sam mówi — głównie rysuje i maluje. Bo rysować musi — to jest jego sposób na życie.”

