Z mężem postanowiliśmy, iż nasze dzieci nic od nas nie dostaną. I choć daleko nam do biednych ludzi, ani syn, ani córka niczego od nas nie otrzymają – to już postanowione. Wysłaliśmy dzieci z domu i ostrzegliśmy, iż nie dostaną od nas nic więcej. Muszą nauczyć się polegać wyłącznie na sobie. Dzieci były na nas bardzo obrażone z tego powodu. Poskarżyły się rodzinie. Teraz wszyscy krewni uważają, iż bogactwo zamgliło nam oczy i iż pieniądze stały się dla nas ważniejsze niż nasze dzieci

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Kiedy mój mąż po raz pierwszy oznajmił mi, iż nie zamierza zostawiać niczego ani synowi, ani córce, pomyślałam, iż żartuje. Przecież żyjemy nie tylko dobrze, ale wręcz bardzo dobrze.

Mamy duży dom za miastem, dwa samochody, a niedawno mąż kupił jeszcze dwa identyczne mieszkania, z zamiarem przekazania ich kiedyś synowi i córce. Jak wszyscy rodzice, żyliśmy, pracowaliśmy i staraliśmy się dla naszych dzieci.

Mam 57 lat, mój mąż 59. On ciężko pracuje, wkłada w to wszystkie siły, więc można powiedzieć, iż to głównie on przynosi pieniądze do domu.

Nasz syn ma 23 lata, już pracuje, a córka studiuje, kończy uniwersytet. Niedawno postanowiliśmy z mężem, iż nasze dzieci pozostaną bez spadku.

Kiedy wzięliśmy ślub, przez długi czas nie mieliśmy dzieci. Syn pojawił się dopiero po 10 latach, a dwa lata później urodziła się córka. Oczywiście byliśmy w siódmym niebie i chcieliśmy dać naszym upragnionym dzieciom wszystko, co najlepsze.

Nasze dzieci miały wszystko, czego chciały – nigdy im nie odmawialiśmy. Staraliśmy się zawsze je rozumieć, a jeżeli coś poszło nie tak, nie krytykowaliśmy ich, tylko wspieraliśmy. Wierzyliśmy, iż dobrze je wychowujemy i iż na starość będą nas traktować tak samo.

Byliśmy pewni, iż wszystko jest w porządku, iż wychowaliśmy wspaniałe dzieci i zaszczepiliśmy im adekwatne wartości. Jakże bardzo się myliliśmy – nasze dzieci wyrosły na obojętne i bezduszne osoby, dla których najważniejsze są dostatek, pieniądze i bogactwo.

A stało się to tak. Pewnego dnia mój mąż trochę się rozchorował i został w domu. Dzieci o tym nie wiedziały, bo wyszły wcześniej. Jednak córka, której odwołano ostatnie zajęcia, wróciła z koleżanką do domu.

Na parterze mamy duży pokój gościnny z kanapą, telewizorem i stołem. Tam rozsiadły się nasza córka Weronika i jej przyjaciółka.

Pijąc herbatę z ciastkami, rozmawiały o różnych sprawach. W końcu zaczęły mówić o swoich rodzicach.

Mój mąż wyszedł wtedy z pokoju, żeby zrobić sobie herbatę. Weronika, przekonana, iż nikogo nie ma w domu i nikt ich nie słyszy, przechwalała się koleżance, jak ona i jej brat sprytnie nas oszukują. A my, naiwni, wierzymy im i uważamy za aniołki.

„Nie rozumiem, dlaczego ten stary jeszcze nie dał mi mojego mieszkania. Nie mogę się doczekać, aż się od nich wyprowadzę” – żaliła się Weronika swojej koleżance.

Córka dodała, iż brat myśli podobnie. On już dostał od ojca samochód, a teraz chce, żeby jak najszybciej przepisał na niego mieszkanie.

– Macie naprawdę fajny dom, super – rozejrzała się koleżanka Weroniki. – A komu przypadnie dom? – zapytała.

– Myślę, iż mnie, przecież jestem młodszą córeczką – śmiała się Weronika. – Wtedy wyślę starych do mieszkania, a sama będę tu rozkoszować się życiem – dodała.

Kiedy wieczorem wróciłam z pracy, mąż opowiedział mi wszystko i stwierdził, iż żadne z dzieci nie dostanie od niego niczego.

– Mają wykształcenie, niech teraz sami na siebie zarabiają, ja nie dam im ani grosza więcej – oświadczył kategorycznie.

Było nam obojgu bardzo przykro, gdy zrozumieliśmy, iż dzieci kochają nas tylko dla pieniędzy. Ale to była prawda.

Jedynym, co nas pocieszało w tej sytuacji, było to, iż dowiedzieliśmy się o wszystkim. Mogliśmy wiele przemyśleć i zrozumieć. Zrozumieliśmy, iż nasze dzieci wyrosły na egoistów, którzy nie cenią innych ludzi. Dla nich najważniejsze są ich potrzeby i możliwość życia na nasz koszt.

Wyrzuciliśmy syna i córkę z domu, ostrzegając, iż nie dostaną od nas niczego więcej, więc niech uczą się liczyć na siebie.

Dzieci były na nas bardzo złe. Poskarżyły się rodzinie. Teraz wszyscy krewni uważają nas za szalonych, mówią, iż to bogactwo zamgliło nam oczy. Twierdzą, iż pieniądze są dla nas ważniejsze niż dzieci.

Tak naprawdę to nieprawda. Zrobiliśmy to, ponieważ chcemy, żeby nasze dzieci coś zrozumiały i stały się bardziej ludzkie.

Zastanawialiśmy się z mężem, czy postępujemy słusznie. Czy w ogóle mamy prawo tak postępować? Ale potem zrozumieliśmy – mamy. Mamy nadzieję, iż ta życiowa lekcja skłoni nasze dzieci do przemyślenia swoich poglądów na życie i wiele ich nauczy. Może zrozumieją, iż traktowały swoich rodziców i innych ludzi w bardzo niewłaściwy sposób.

A jak wy sądzicie – czy postąpiliśmy słusznie, pozbawiając własne dzieci spadku?

Idź do oryginalnego materiału