Z drżącym sercem zapukała do drzwi. W odpowiedzi – tylko cisza.

twojacena.pl 1 godzina temu

Z drżącym sercem zapukała do drzwi. Cisza odpowiedziała jej w zamian.

Z bijącym sercem Bogna zapukała do drzwi. Gdy nie usłyszała żadnego odgłosu, nieśmiało wyjęła z torebki klucz i otworzyła zamek Boże, jak dawno tu nie była! Wszystko wyglądało tak samo jak kiedyś, nic się nie zmieniło w tym niegdyś ukochanym domu, tylko teraz wszystko było zimne i obce.

Minął prawie rok od kłótni z Jakubem. Zdarzało im się wcześniej sprzeczać. Bogna brała wówczas córeczkę Zosię na ręce i z łzami w oczach wychodziła do mamy. Najczęściej Jakub, stęskniony, już następnego dnia biegł się godzić. Życie wracało do normy, a zgoda wnosiła w ich związek nowe barwy. Ale ostatnim razem wszystko potoczyło się inaczej

Odrzuciwszy wspomnienia, Bogna zdecydowanym krokiem podeszła do szafy, by znaleźć potrzebne dokumenty. Papiery leżały nienaruszone, starannie przez nią ułożone w teczce. Od dwóch miesięcy młody mężczyzna, od dawna zakochany w Bognie, zabiegał o jej uwagę. Między nimi jeszcze nic nie było, ale tydzień temu oficjalnie oświadczył się.

I przez cały ten tydzień Bogna nie mogła zasnąć, coś ją gniotło, nie potrafiła podjąć decyzji. Z początku wydawało się, iż nieporozumienie z Jakubem powinno się wyjaśnić. On zapuka do drzwi, jak zwykle, spojrzy głęboko w jej duszę i powie: Tak bardzo za tobą tęskniłem!

Ale dni mijały, miesiące płynęły, a w życiu nic się nie zmieniało. Spotykali się rzadko, Jakub stawał się coraz chłodniejszy i bardziej oddalony, między nimi rosła przepaść. Przychodził tylko po Zosię, w milczeniu brał dziewczynkę za rękę i zabierał do siebie. Potem cicho ją przyprowadzał. Zosia szczebiotała radośnie, chwaląc się prezentami od taty kręciła się przed lustrem w nowej sukience lub bucikach. A Bogna przypominała sobie, jak błyszczały oczy Jakuba, gdy wręczał prezenty jej. A teraz choćby na nią nie patrzył, ich obecność stała się niezręczna, więc gwałtownie chowała się w swoim pokoju. Mama, nigdy nieprzepadająca za Jakubem, często powtarzała: Co Bóg da, to dobre. Powoli i ona zaczęła w to wierzyć.

Głęboko oddychając, Bogna pożegnalnym spojrzeniem objęła pokój i drgnęła, widząc Jakuba śpiącego na kanapie. Pewnie po nocnej zmianie. Pierwszym odruchem było wyjść, ale coś kazało jej zostać. Boleśnie znajome rysy twarzy, zarost, cienie pod oczami Bogna powoli usiadła obok. Co adekwatnie wie o tym mężczyźnie, z którym przeżyła tyle lat? Jakie myśli kryją się za tą zmarszczoną brwią? W myślach wyłonił się zapomniany obraz młodego Jakuba: jasne, chłopięce oczy i uśmiech tak ciepły, iż aż rozgrzewający serce Zawsze wydawało się, iż to właśnie ten uśmiech, który wywrócił jej świat do góry nogami, był tym, w czym się zakochała. Czy to możliwe, iż ten uśmiechnięty chłopak i ten zmęczony mężczyzna to ta sama osoba? A przecież minęło tak kilka czasu. Znów zobaczyła tamten jasny uśmiech. I tak wyraźnie, tak żywo stał przed nią, jakby oskarżał ją, Bognę

Boże, gdzie to wszystko zniknęło? Bezradnie rozejrzała się, jakby szukając winnego swojego zrujnowanego życia. Serce ścisnęło się, zabiło mocniej, wypełniło goryczą wspomnień. Ich niegdyś przytulny i baśniowy świat powoli wypełnił się drobnymi pretensjami, smutkiem, morzem łez i beznadziei. Wiecznie zmęczony Jakub, pracujący na trzech etatach, by utrzymać ją i Zosię, by nie być zależnym od nikogo Bogna miała czas, by to wszystko przemyśleć i zrozumieć, iż zabrakło jej po prostu cierpliwości, kobiecej delikatności i mądrości

A przecież kiedyś byli szalenie szczęśliwi. I to nie były tylko urojenia jej zmęczonej duszy. Bogna gwałtownie wstała, pragnąc udowodnić to sobie. Jej wzrok zatrzymał się na dłoni Jakuba, spoczywającej na albumie ślubnym, na zdjęciu, na którym byli po prostu olśniewająco szczęśliwi.

Jej ręka zadrżała i fotografia z cichym szelestem upadła na podłogę. Rozejrzała się i znieruchomiała Patrzył na nią Jakub.

Bogna, wróciłaś? jego oczy błyszczały radością, a jej stała się nie do zniesienia myśl, iż jeszcze pół godziny temu mogła odejść na zawsze

Idź do oryginalnego materiału