Wysłałam synów do sklepu, żeby zrobili zakupy, jednak wrócił do domu tylko jeden z nich. Kiedy dowiedziałam się, gdzie jest młodszy, zadzwoniłam po policję

newskey24.com 1 rok temu

Mam dwóch synów, jeden ma 13 lat, a drugi 5. Pewnego dnia, kiedy byłam zajęta sprzątaniem, poprosiłam starszego, Adriana, żeby poszedł do sklepu i zrobił zakupy spożywcze. Często to robiłam, dawałam mu zadania, aby przyzwyczaił się do pomagania w obowiązkach domowych.

Młodszy syn Karol również chciał iść na zakupy ze swoim strasznym bratem. Nie sprzeciwiałam się, ponieważ sklep był w pobliżu. Adrian kupił wszystko, co było na liście, a następnie poszedł z Karolem do kasy, aby za to zapłacić. W pewnym momencie młodszy syn chwycił czekoladowe jajko Kinder i ugryzł je. Nastolatek zestresował się i powiedział sprzedawczyni, iż nie ma pieniędzy, aby za nie zapłacić, ale mieszkał w pobliżu i mógł przynieść pieniądze w każdej chwili.

Nie był to pierwszy raz, kiedy moje dzieci robiły zakupy w tym sklepie i mój syn myślał, iż nic nie będą mieli nic przeciwko temu. Ku jego zaskoczeniu, sprzedawczyni powiedziała, iż ich nie wypuści. Kazała Karolowi zostać w sklepie, a Adrian musiał pobiec po pieniądze. Kiedy mój syn przyszedł bez młodszego brata i poprosił o pieniądze, nie mogłam zrozumieć, o co chodziło.

Potem udałam się z nim do sklepu, żeby porozmawiać ze sprzedawczynią, bo zwykle nikt tutaj nie miał problemu, aby przynieść pieniądze. Każdy każdego znał w okolicy i moi chłopcy zawsze zwracali brakującą kwotę, ale tym razem najwidoczniej była nowa pracownica. Kiedy tam dotarliśmy, sklep był zamknięty na przerwę, a Karol płakał w środku.

Nie wahałam się ani chwili, zadzwoniłam na policję, która przyjechała zająć się tym. Właściciel był zszokowany, kiedy się o tym dowiedział. Przeprosił kilkukrotnie, dał dzieciom słodycze i powiedział, iż na pewno zwolni tę kasjerkę. I tak się stało, następnego dnia poszłam do sklepu i zobaczyłam, iż w środku była ta sama kobieta, która z uśmiechem obsługiwała nas przez wiele lat. Poczułam ulgę, iż wróciła, a nowa sprzedawczyni rzeczywiście została zwolniona. Dobrze, iż przynajmniej byli ludzie tacy jak właściciel sklepu, którzy nie przekładali pieniędzy nad ludzi.

Idź do oryginalnego materiału