Wyjście na stabilny grunt

twojacena.pl 5 godzin temu

W końcu stanęła na twardym gruncie

Synku, niech cię Bóg prowadzi, powodzenia na egzaminach powiedziała z niepokojem Marta, żegnając swego jedynego syna Krzysztofa przed wyjściem na uczelnię.

Miał jechać na egzaminy wstępne do sąsiedniego miasta. Pokrzepiła go, nakarmiła śniadaniem i wysłała, by zdobywał nowe szczyty.

Dzięki, mamo, nie martw się, wszystko będzie dobrze. Na budżet pewnie się nie dostanę za Krzysztofem zatrzasnęły się drzwi, a mąż już dawno wyjechał do pracy.

Marta i Wojciech byli razem dwadzieścia dwa lata. W tym czasie urodził im się syn Krzysztof, którego wychowali na porządnego chłopaka. Rodzice byli pewni, iż w życiu czeka go tylko to, co najlepsze. Dorastał w dostatku, podróżował z nimi, otoczony miłością i troską. Krzysztof też nie sprawiał problemów był spokojny i odpowiedzialny.

Gdy Krzysztof był mały, Marta z mężem harowali, zostawiając syna pod opieką babci. Tak zaczynali swój mały biznes. Marta handlowała na targowisku, ale z czasem wszystko się ustabilizowało i pojawiły się wolne pieniądze.

Marto, dość już tego stania na targu. Proponuję, żebyś została w domu i zajęła się domem powiedział pewnego dnia mąż.

Ale chcę, żeby nam niczego nie brakowało, dlatego powinnam ci pomagać sprzeciwiła się żona. Zresztą siedzenie w domu to nuda.

Zawsze znałaś moje poglądy i je podzielałaś: żona ma być strażniczką domowego ogniska, a mąż żywicielem doprecyzował Wojciech.

Martę od dziecka uczono, iż kobieta powinna zgadzać się z mężem, by zachować rodzinę. I co adekwatnie mogła odpowiedzieć? Nie miała powodu, by odrzucić tę propozycję. Mieli zabezpieczony tył, biznes kwitł.

Nasze mieszkanie, które właśnie wzięliśmy na kredyt, potrzebuje opieki i ciepła, a syn troski. Poza tym Krzyś niedługo idzie do szkoły.

Zgadzam się, Wojtku, nie mam nic przeciwko. Czas uwić nasze przytulne gniazdko. Zawsze mówisz rozsądnie uśmiechnęła się żona.

W głębi duszy Marcie podobało się samodzielne podejmowanie decyzji, bycie aktywną w końcu razem z Wojtkiem zaczynali ten interes. Ale pogodziła się z losem i posłuchała męża, zostając gospodynią domową. Choć przez cały czas wspierała go w interesach, prowadziła księgowość, usprawiedliwiając w ten sposób swoje wyższe wykształcenie ekonomiczne.

Martusiu, proponuję kupić dom letniskowy za miastem oznajmił pewnego dnia mąż. Samochód mamy, więc dojazd to nie problem. Będziemy odpoczywać na świeżym powietrzu, z dala od miejskiego zgiełku.

Wow, Wojtku, spełniasz moje marzenia! Sama chciałam ci to zaproponować zgodziła się żona. I mimo zabiegania męża, weekendy, a czasem choćby urlopy spędzali w domku.

Tego ranka, gdy Krzysztof wyjechał na egzaminy, Marta postanowiła upiec ciasto, by się uspokoić. Wyszła do kuchni i wyjęła mąkę.

Nic się nie stanie, jeżeli Krzysztof dostanie się na płatne studia. W szkole radził sobie nieźle myślała. Nagle w mieszkaniu zatrzasnęły się drzwi: Krzysztof wrócił? Coś zapomniał? Mąż wyjechał do pracy dwie godziny temu.

Ale to właśnie był Wojciech.

Co się stało? Dlaczego nie jesteś w pracy? zdziwiła się szczerze żona.

Nie miałaś być u matki? Chyba mówiłaś, iż jest chora? spytał, nie patrząc jej w oczy.

Do mamy wybieram się po obiedzie. Właśnie odprowadziłam Krzysztofa, chcę upiec ciasto. Martwię się o syna.

Wojciech przez chwilę milczał, po czym powiedział:

No dobrze, może to i lepiej, od razu załatwimy sprawę. Postanowiłem odejść, bo kocham inną kobietę. Sam wniosę o rozwód. Przyszedłem po swoje rzeczy, spakuję się i wyjdę.

Świat Marty zawalił się w jednej chwili. Ona zaś stała jak wryta, bełkocząc niewyraźne słowa. A mężczyzna pakował swoje rzeczy do walizki. Wydawało jej się, iż w mieszkaniu zabrakło powietrza.

A co z Krzysztofem? Teraz go nie można stresować, ma egzaminy. Poczekajmy chociaż chwilę.

Co z Krzysztofem? Uznałem, iż w tym roku nie musi iść na studia. Na budżet się nie dostanie, a płatne to nieplanowane wydatki. Mam ich teraz sporo. Niech popracuje rok albo niech idzie do wojska mówił spokojnie, jakby to było od dawna ustalone.

Wojtku, to twój jedyny syn. Nie rób mu tego. Wspieraj go.

Nie histeryzuj, Marto, decyzja zapadła. Mi też nie jest łatwo rzucił i wyszedł, zatrzaskując drzwi.

W mieszkaniu zapadła cisza, a w jej głowie wirowało tylko jedno pytanie:

Co teraz z Krzysztofem? Nic mu nie powiem, nie będę go stresować przed egzaminami. Powiem, iż ojciec wyjechał w delegację.

Marta była nieprzytomna, w głowie kłębiły się myśli. niedługo dowiedziała się, iż mąż dwa miesiące temu przepisał majątek i swoją połowę mieszkania na matkę. Oboje milczeli. A przecież na wkład własny zarobili razem.

No proszę! Naiwna wierzyłam Wojtkowi, a on za moimi plecami knuł, a ja choćby nie podejrzewałam.

Niedługo wrócił Krzysztof. Egzaminy poszły, jak się spodziewano, dostał się na płatne studia. Syn od razu wyczuł, iż coś jest nie tak. Spojrzał na matkę pytająco.

Krzyśku, muszę ci powiedzieć Twój ojciec nas zostawił, odszedł do innej. Nie stać nas na płatne studia, powiedział, iż nie da pieniędzy.

Krzysztof nie uwierzył i zadzwonił do ojca. Ten potwierdził słowa matki. Chłopak był załamany. Długo milczał, w końcu powiedział:

Mamo, nie martw się. Damy radę. Zapomnij o tym zdrajcy. Przeniosę się na zaoczne i znajdę pracę. Będziemy żyć bez niego.

Marta zdziwiła się, jak spokojnie to przemyślał. Zazdrościła mu tej zimnej krwi i pomyślała:

Teraz się wypłacze i pocieszy. Ale jutro przyjdą nowe problemy, nowe rozczarowania.

Następnego dnia Krzysztof poj

Idź do oryginalnego materiału