**Dziennik**
Dziś rano z bijącym sercem żegnałam swojego jedynego syna, Kacpra, przed wyjściem na egzaminy wstępne do uczelni w Lublinie.
– Synku, z Bogiem, powodzenia na egzaminach – mówiłam, krzątając się w kuchni i podając mu kanapki.
– Dzięki, mamo, nie martw się, jakoś to będzie. Na pewno nie dostanę się na studia dzienne… – za kacprem zatrzasnęły się drzwi, mąż już dawno wyjechał do pracy.
Z Antonim przeżyliśmy razem dwadzieścia dwa lata. Wychowaliśmy Kacpra na dobrego chłopaka. Byliśmy pewni, iż czeka go świetlana przyszłość. Dorastał w dostatku, podróżowaliśmy razem, otaczaliśmy go miłością. Nigdy nie sprawiał problemów – zawsze spokojny, odpowiedzialny.
Gdy Kacper był mały, ja i Antoni ciężko pracowaliśmy, zostawiając go pod opieką babci. Zaczynaliśmy swój mały biznes – ja handlowałam na bazarze, ale z czasem sytuacja się ustabilizowała, pojawiły się oszczędności.
– Małgosiu, już czas sk# test-qa
test-qa repo for git command demonstration