Zasiadłszy wygodnie na kanapie w kawiarni, czekała na zamówienie, rozkoszując się ulubionym cappuccino i eklerekiem przed rozpoczęciem dnia pracy.
Magda przysiadła w przytulnym zakątku, popijając gorącą kawę i obserwując padający za oknem śnieg. To miejsce było jej małym rytuałem chwilą spokoju przed codziennym zgiełkiem. Przy sąsiednim stoliku rozmawiały dwie dziewczyny, najwyraźniej dobre przyjaciółki.
Słuchaj, właśnie spotkałam dziewczynę mojego byłego. No nie wiem, ani urody, ani stylu. Co on w niej widział?
Może robi najlepsze pierogi w mieście? Albo ma magiczne zdolności w łóżku? zaśmiała się koleżanka.
No weź! Zobacz jej zdjęcia. Naprawdę nie olśniewa.
Śmiech dziewczyn zamarł w uszach Magdy. Przypomniała sobie słowa matki, które usłyszała jako dziecko: *Nasza Magdalenka to nie piękność, niech przynajmniej pracowitością się wyróżnia.*
Dorastając, Magda dbała o siebie, ale nigdy nie czuła się wystarczająco atrakcyjna. Matka powtarzała: *Trzymaj się, córeczko. jeżeli nie urodą, to rozumem zachwycaj. Ucz się, pracuj, byś nie została sama.*
W szkole wstydziła się swojego wyglądu i chłopięcej sylwetki. Na studiach nauczyła się elegancko ubierać i makijażu. choćby znalazła chłopaka, ale ten często żartował z jej *płaskiego tyłka* i *wielkiej stopy*. Magda zrozumiała, iż choćby bycie mądrą nie gwarantuje miłości. Pogodziła się z tym i żyła dalej.
Skończywszy kawę, pobiegła do pracy. W przerwie miała wstąpić do przyjaciółki, nakarmić kota i podlać kwiaty. Kasia wyjechała na dwa tygodnie do Egiptu, a jej mąż rzadko bywał w domu. *Gdyby przypadkiem się spotkali, choćby by na nią nie spojrzał*, pomyślała Kasia, spokojnie wyruszając na wakacje.
W mieszkaniu przyjaciółki Magda najpierw nasypała karmę śpiącemu kotu Mruczkowi, potem zajęła się roślinami. Z sąsiedniego pokoju dobiegała muzyka. Rozpoznała melodię i zaczęła nucić: *Gdzieś daleko, gdzie nie sięga wzrok* Nagle w pokoju zrobiło się ciepło. Wśród kwiatów, w rytm piosenki, poczuła się lekko, niemal unosząc się w powietrzu. Nie zauważyła, jak zaczęła tańczyć, zatracając się w chwili.
Nagle usłyszała głosy.
Odwróciła się i zobaczyła dwóch mężczyzn. Tomasz, mąż Kasi i ktoś jeszcze. Obaj wyglądali na zaskoczonych. *Co za wstyd!* przemknęło jej przez myśl.
Magda, cześć. To mój kolega, Jakub. Wpadliśmy po dokumenty. Tańczysz tak pięknie, iż nie mogliśmy oderwać wzroku. Przepraszamy, jeżeli przeszkodziliśmy.
Ja Kasia poprosiła
Chciała wyjść, ale potknęła się o Mruczka i runęła na podłogę. W oczach pociemniało.
Ocknęła się w szpitalnym łóżku.
Witam. Jak się pani czuje? Jestem Ola, sąsiadka z sali. Lekarz mówi, iż to tylko lekkie wstrząśnienie. Odwiedził panią kurier i przystojny mężczyzna z kwiatami uśmiechnęła się życzliwie.
Dziękuję wyszeptała Magda.
Ostrożnie usiadła, sięgnęła po paczkę przy łóżku. W środku były owoce, sok i ulubione eklery. Pewnie od Kasi i Tomka.
Znalazła też kwiaty i kartkę: *Magdo, zdrowia! Tak uroczej dziewczynie nie miejsce w szpitalu. Zapraszam na wystawę kwiatów. Odmowa nie wchodzi w grę. Jakub.*
Magda przytuliła bukiet białych chryzantem, zamknęła oczy z euforii i rzuciła się w objęcia Oli
Prawdziwe piękno nie musi być widoczne na pierwszy rzut oka. Każda kobieta nosi je w sobie czasem ukryte, ale zawsze wyjątkowe.