Tłum kłębi się na placu Cudów, wypełnia go szczelnie, a spocone ciała wciskają się w każdy zakątek. Z mieszaniną fascynacji i zaskoczenia wpatruję się w dziesiątki ludzi, wykonujących dziwne gesty i ruchy. Jest coś nieludzkiego w tych twarzach wpatrzonych w telefony, w tych dłoniach natychmiast posyłających w świat swoje zdjęcia z tysiącletnią budowlą. — Piza to miasto poszkodowane. Turyści zagraniczni przyjeżdżają tylko dla "podparcia" wieży, by zrobić zdjęcie na Facebooka. Ostatnimi czasy stały się modne choćby konkretne pozy, jak wieża podtrzymywana w wafelku od loda — mówi Ewa Klajbor, historyczka sztuki i przewodniczka po Pizie w rozmowie z Onetem.