Wyciekły kolejne szczegóły sprawy, raperowi grozi choćby dożywocie. Rusza proces P. Diddy'ego

viva.pl 11 godzin temu
Zdjęcie: John Shearer/Getty Images


W połowie września 2024 roku Diddy został zatrzymany i przewieziony do aresztu Metropolitan Detention Center na Brooklynie. Z akt sprawy wynika, iż liczące 17 stron dokumenty zawierają poważne zarzuty wobec artysty. Według prokuratury raper miał stworzyć "przedsiębiorstwo przestępcze, którego członkowie i wspólnicy zajmowali się handlem ludźmi w celach seksualnych, pracą przymusową, porwaniami, podpaleniami, przekupstwem i utrudnianiem wymiaru sprawiedliwości".

P.Diddy stanie dziś przed sądem. Grozi mu dożywocie! Szokujące szczegóły z aktu oskarżenia

Proces rapera ma się rozpocząć już 5 maja 2025 roku. Jak informują zagraniczne media, sprawa zapowiada się jako jedno z najgłośniejszych postępowań tego roku. Fanów oraz opinię publiczną elektryzują nie tylko stawiane zarzuty, ale też fakt, iż Diddy od niemal ośmiu miesięcy przebywa w areszcie Metropolitan Detention Center na Brooklynie – bez możliwości wyjścia za kaucją.

Proces ma ruszyć w godzinach porannych i rozpocznie się od wyboru ławy przysięgłych – informuje BBC. Procedura ta może potrwać kilka dni, dlatego też, jak podają zagraniczne media, pierwsze oświadczenia stron i początek przesłuchań przewidywane są dopiero na przyszły tydzień. Według portalu Ozarks First proces ma potrwać co najmniej osiem tygodni. jeżeli sąd uzna winę rapera, może mu grozić choćby kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Treść aktu oskarżenia jest wstrząsająca. Wynika z niego, iż przez dwie dekady P.Diddy – wspierany przez osoby z najbliższego otoczenia i pracowników swojej sieci biznesowej – miał znęcać się nad ludźmi i zmuszać ich między innymi do aktów seksualnych. Wiele z tych sytuacji miało mieć miejsce podczas tzw. Freak Offs – imprez organizowanych przez rapera z udziałem pracownic seksualnych. Gdy ofiary odmawiały posłuszeństwa, miały być bite, porywane, a choćby podpalane.

Na ten moment raper nie przyznał się do winy. Jego prawnicy podkreślają, iż Combs nigdy nie zmuszał nikogo do robienia rzeczy, których nie chcieli.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Elżbieta Dmoch wraca po latach! Zobacz, jak dziś wygląda legenda 2 plus 1

Szokujące wyznanie byłej partnerki P.Diddy'ego

Przypomnijmy, iż jeszcze w listopadzie 2023 roku światem show-biznesu wstrząsnęło dramatyczne wyznanie piosenkarki R&B Casandry Ventury, znanej jako Cassie. Artystka ujawniła wówczas, iż przez dziesięć lat była wielokrotnie gwałcona i bita przez swojego ówczesnego partnera, Seana "Diddy'ego" Combsa.

Jej słowa miało potwierdzić nagranie z 2016 roku, które trafiło do CNN. Materiał pokazuje Diddy’ego okrytego ręcznikiem, jak biegnie hotelowym korytarzem w stronę kobiety stojącej przy windzie. Następnie uderza ją w głowę. W kolejnych sekundach widać, jak kopie leżącą na ziemi osobę, a potem ciągnie ją do hotelowego pokoju. Tą kobietą była właśnie Cassie. Nagranie kończy się sceną, w której artystka próbuje pozbierać porozrzucane rzeczy, a Diddy ponownie ją popycha.

Cassie przyznała też, iż przemoc towarzyszyła ich relacji od samego początku. Gdy w 2018 roku próbowała zakończyć związek, Diddy miał ją zmusić do wejścia do domu w Los Angeles i tam ją zgwałcić. Raper kategorycznie zaprzeczył oskarżeniom swojej byłej partnerki. Ostatecznie strony zawarły ugodę. Jak podkreślił prawnik Combsa, Ben Brafman, w rozmowie z The Independent: „Żeby było jasne, decyzja o ugodzie w żadnym wypadku nie oznacza przyznania się do wykroczenia. Decyzja pana Combsa o ugodzie w żaden sposób nie podważa jego całkowitego odrzucenia roszczeń".

CZYTAJ TEŻ: Tego nikt się nie spodziewał. Mama P. Diddy'ego przerywa milczenie, ostro komentuje aferę z synem

Idź do oryginalnego materiału