Dzisiaj postanowiłam wybrać siebie. A on? Postawił na cudze skarpetki.
Kinga i Michał byli na weselu jej najlepszej przyjaciółki. Uroczystość dobiegała końca, gdy prowadzący ogłosił: teraz panna młoda rzuci bukiet. Kinga nie zamierzała uczestniczyć, stała z boku, gdy nagle zobaczyła — kwiaty lecą prosto na nią. Odruchowo wyciągnęła ręce — i oto bukiet wylądował w jej dłoniach. Goście zaczęli klaskać, a Michał teatralnie złapał się za głowę. Typowe — faceci często tak robią, gdy ich dziewczyny łapią „ten” bukiet.
Kinga już wracała do swojego stołu, gdy usłyszała rozmowę za uchylonymi drzwiami. Poznała głos Michała.
— No, teraz się trzymaj! — śmiał się ktoś. — Kinga już myślami w USC. Bukiet złapała!
— Jak się przyczepi, tak i odczepi — zaśmiał się Michał. — Nie mam zamiaru się żenić przez przynajmniej pięć lat. I tak mi tu nieźle gotują.
— Założysz się, iż za pół roku sam ją zaprowadzisz do urzędu? A jak nie — znajdzie sobie kogoś lepszego. A ty zostaniesz z garami i brudnymi skarpetami.
— Trzymaj mnie za słowo! Mieszkamy razem od roku — nigdzie się nie wybierze. Będzie mi barszcz gotować i pranie robić.
Kinga zamarła. Wszystko w niej ścięło się lodem. Nie zrobiła sceny — nie chciała psuć przyjaciółce wesela. Spokojnie wzięła płaszcz, wyrzuciła bukiet do śmietnika przy wyjściu i zamówiła taksówkę.
Z Michałem wynajmowali mieszkanie, dzielili wszystko po połowie: czynsz, rachunki, zakupy. Michał próbował zrzucić na Kingę całe sprzątanie, ale ona postawiła sprawę jasno: jeżeli ona ma być gospodynią, to on — sponsorem. Nie przeszedł. Więc niechętnie zaczął zmywać naczynia i odkurzać.
Ale przed kumplami udawał „macho”, przy którym kobieta jest szczęśliwa, grzebiąc w jego brudnych skarpetach.
Wróciwszy do mieszkania, Kinga w milczeniu wyciągnęła walizki. Większość rzeczy trzymała u rodziców, więc spakowała się w pół godziny. W kuchni wysypała zawartość kosza, wyrzuciła wszystko z lodówki i zalałi zatopiła to wszystko w zalewie z ogórków kiszonych.