Tato Ola poprosiła, żebyśmy nie przyjeżdżali na jej ślub. Mówi, iż będzie się wstydzić wiejskich rodziców. Jak to? Jak to tak, Marysiu Czekałem na ten dzień, żeby oddać córkę za mąż. A teraz nie chce nas widzieć, wstydzi się Co to ma znaczyć?
Mamo, słuchaj! Wiktor się ze mną ożenił, wyobrażasz? Tego zawsze chciałam trafić do takiej rodziny!
Maria cieszyła się dla córki. Mądra, piękna, ich Ola. Ona i ojciec zawsze jej pomagali i wspierali. Po szkole marzyła o szkole modelingowej uroda i figura pozwalały.
Ale potrzeba było pieniędzy na naukę. Ojciec sprzedał krowy i świnie, starczyło akurat na kurs. Córka rzadko wracała do rodzinnej wsi miejskie życie porwało ją jak wicher. Ola zaczęła zarabiać, biorąc udział w sesjach i pokazach. Rodzice cieszyli się, iż córka jest zabezpieczona.
Wiktor był jedynym synem ważnego dyrektora, ojciec niczego mu nie odmawiał. Z rodzicami Ola narzeczonego nie zapoznała, ani ich do miasta nie zapraszała. Mówiła, iż nie ma czasu, iż ich życie z Wiktorem jest bardzo intensywne, często latają za granicę.
Maria pracowała jako sprzątaczka w szkole i często chwaliła się zdjęciami córki.
Marysia, a czemu Ola narzeczonego nie przywiezie? Wstydzi się może rodziców?
Co ty, Krysia, Ola bardzo nas kocha.
A kiedy ostatnio była? choćby nie pamiętam. Dzwoni często?
W zeszłym tygodniu dzwoniła, wychodzi za mąż. Musimy z ojcem pomyśleć, gdzie wziąć pieniądze na prezent i jakie stroje wybrać.
***
Olu, kiedy przyjedziecie z narzeczonym, żebyśmy się poznali? Ojciec zrobił swoją nalewkę, chciałby z zięciem spróbować.
Mamo, co tam próbować on nie pije. Nie mamy czasu przyjeżdżać, szykujemy się do ślubu, tyle jest do zrobienia.
A kiedy ten ślub, córeczko? My też musimy się przygotować, kupić ubrania.
Mamo, wiesz co Nie musicie przyjeżdżać. Sam pomyśl Wiktor z bogatej rodziny, na ślubie będzie cała śmietanka towarzyska, a wy Od taty zawsze wieje chlewem. Wyobrażasz sobie ten kontrast? Wyglądacie po wiejsku, nie umiecie się zachować. Co ja bym czuła?
Dobrze, córeczko, nie zobaczymy cię.
Maria nie wiedziała, jak powiedzieć mężowi. Czekał na ten dzień, chciał zobaczyć ukochaną córkę w sukni ślubnej, życzyć jej szczęścia. Cała ściana w domu była obwieszona jej zdjęciami, ojciec pamiętał dokładnie daty każdego zdjęcia i często się nimi zachwycał.
Tato Ola prosiła, żebyśmy nie przyjeżdżali na ślub Mówi, iż będzie się wstydzić.
Jak to Jak to, Marysiu Czekałem na ten dzień. A teraz nie chce nas widzieć Co to ma znaczyć?
Jan zbladł. Maria podała mu szklankę wody i krople miał problemy z sercem.
Janku, nie przejmuj się tak No nie pójdziemy, nic się nie stanie.
W nocy musieli wezwać karetkę tak się zdenerwował.
Wiesz co, Marysiu? I tak pójdziemy na ten ślub i ich pozdrowimy! Mamy prawo! Niech nam nie rozkazuje!
Maria nie chciała, ale widziała, iż męża nie powstrzyma. Znalezienie daty ślubu i restauracji nie było trudne. Wiktor był znaną osobą, w internecie pełno było informacji. Maria poprosiła w pracy o pomoc w domu nie mieli internetu.
Pożyczyła od koleżanki elegancką sukienkę, kupili Janowi nowy garnitur i pojechali do miasta w dzień ślubu. Weszli do restauracji, gdy impreza była w pełni, goście gratulowali młodym.
Maria z mężem, z bukietem kwiatów, cicho weszli do sali. Gdy prowadzący zapytał, kto jeszcze chce powiedzieć toast, Jan krzyknął: „My chcemy!”
Zaproszono ich na środek.
Wiktorze i Olu, życzymy wam szczęścia w małżeństwie! Niech wasze dzieci zawsze pamiętają, skąd pochodzą, niech szanują rodziców i nie wstydzą się ich. Gorzko!
Jan położył kwiaty na stole młodych, wziął żonę za rękę i wyszedł.
Wiktor spojrzał na Olę ze zdziwieniem.
Kim są ci ludzie, Olu?
To moi krewni.
Wiktor dogonił Jana i Marię.
Dokąd państwo? Zostańcie na weselu! Ola mówiła, iż nie ma rodziny, iż rodzice nie żyją.
Jak nie żyją? My jesteśmy
Wy jesteście rodzicami Oli? Dlaczego nas okłamała?
Wstydzi się nas, Wiktorze. Jesteśmy prostymi ludźmi, nie pasujemy do wyższych sfer, nie umiemy się zachować. Więc nas „pochowała”.
Przepraszam Nie wiedziałem
Widzę, żeś dobry człowiek, Wiktorze. Nie gniewaj się na Olę, żyjcie szczęśliwie!
Mamo teściowo. Przyjedziemy do was, naprawimy to. Zostańcie!
Nie, nie chcemy psuć córce święta. Nie chciała nas widzieć, to my sami przyszliśmy.
Minęły trzy miesiące. Ola nie zadzwoniła ani nie przyjechała.
Maria wieszała pranie w podwórku. Podjechało taksówkę, wysiadła Ola z torbą. Maria choćby nie przerwała pracy.
Mamo, cześć. Jestem. Nie cieszysz się?
Cześć. Po co przyjechałaś?
Jak to po co? Do domu wracam.
Aha Do domu.
A tata w domu?
Tata jest na cmentarzu.
Żartujesz?
To nie żarty. Choć nas „pochowałaś” wcześniej, to naprawdę odszedł dwa miesiące temu. Nie wytrzymał zdrady córki. I ja ci tego nie wybaczę. Odebrałaś mi męża i córkę. Wracaj sobie, nie ma tu dla ciebie miejsca.
Ola weszła do domu. Cisza. Łóżka ojca nie było. Jej zdjęć też. Wszystko wydawało się obce. Jakby nie mieszkała tu przez 17 lat.
Mamo, nie mogłam przyjechać wcześniej, byliśmy z Wiktorem za granicą, na wyspie, tam słaby zasięg. Wiktor się na mnie wściekł za kłamstwa. I Rozstajemy się. Okazało się, iż jesteśmy zbyt różni. Myślę o wyjeździe za granicę, mam propozycję z agencji. Świat się nie kończy na Wiktorze.
Żyj sobie, Olu, jak chcesz. Żegnaj.
Furtka się zamknęła. Ola odeszła.
Maria weszła do domu i rozpłakała się. Co się stało z tą dziewczyną? Była taka dobra i







