Wybrałam siebie, a ty cudze skarpetki.

newsempire24.com 1 dzień temu

No pewnego razu na weselu najlepszej przyjaciółki byli Kinga i Jakub. Impreza miała się ku końcowi, gdy prowadzący ogłosił rzucanie bukietu. Kinga nie zamierzała łapać, stała z boku, gdy nagle zobaczyła, iż kwiaty lecą prosto w jej stronę. Odruchowo wyciągnęła ręce – i oto bukiet wylądował w jej dłoniach. Goście zaczęli klaskać, a Jakub dramatycznie złapał się za głowę. Typowe – faceci zawsze tak reagują, gdy ich dziewczyny łapią “ten” bukiet.

Kinga już wracała do stolika, gdy usłyszała rozmowę za uchylonymi drzwiami. Poznała głos Jakuba.

– No to trzymaj się teraz! – rechotał ktoś. – Kinga już pewnie w urzędzie stanu cywilnego w myślach. Bukiet złapała!

– Przyczepi się, to i odczepi – zaśmiał się Jakub. – Na pewno nie ożenię się w ciągu najbliższych pięciu lat. I tak mam tu wygodnie, obiad zawsze na stole.

– Założysz się, iż za pół rok sam ją poprowadzisz do urzędu? A jak nie ty, to znajdzie sobie kogoś lepszego. A ty zostaniesz z garami i skarpetami.

– Możesz być pewny! Rok razem mieszkamy – nigdzie się nie wybierze. Będzie gotować żurek i prać moje ciuchy.

Kinga zdrętwiała. Wszystko w niej zamarło. Nie zrobiła sceny – nie chciała psuć przyjaciółce wesela. Wzięła płaszcz, wyrzuciła bukiet do śmietnika przy wyjściu i wsiadła do taksówki.

Wynajmowali mieszkanie, wszystko dzielili po połowie – czynsz, rachunki, zakupy. Jakub próbował zrzucić na Kingę wszystkie obowiązki domowe, ale ona jasno postawiła sprawę: jeżeli ona jest gospodynią, to on sponsorem. Nie kupił tego. Więc Jakub niechętnie zaczął zmywać naczynia i sprzątać.

Ale przed kumplami udawał “macho”, przy którym kobieta jest szczęśliwa, sortując jego skarpety.

Wróciwszy do mieszkania, Kinga w milczeniu wyciągnęła walizki. Większość rzeczy trzymała u rodziców, więc spakowała się w pół godziny. W kuchni wysypała zawartość kosza na śmieci, opróżniła lodówkę i zalała wszystko kapuśniakiem. Przez myśl przeszło jej choćby namoczenie jego koszulek w tej brei – ale zrezygnowała.

I wyjechała.

Tydzień później w jej życiu wszystko się zmieniło. Dostała propozycję przeniesienia do centrali – prawdziwy awans. I… test pokazał dwie kreski. Ciąża.

Musiała podjąć decyzję: kariera czy macierzyństwo. Lekarz potwierdził – wczesny etap, ma czas na przemyślenia. Kinga wybrała karierę. Przebyła zabieg, załatwiła transfer, wzięła kilka dni wolnego i po prostu poszła spać. Po prostu spać. Bez czyichś skarpet.

Przyjaciółka Magda, świeżo po miodowym miesiącu, przyszła ją odwiedzić:

– Przecież byliście idealną parą! Myślałam, iż już przymierzasz pierścionki.

– Wyszłam. To nie był mój człowiek. A ta “idealna para” – tylko z zewnątrz tak wyglądało. No i… – Kinga zawahała się, ale niespodziewanie wyspowiadała się ze wszystkiego. Z ciąży, z decyzji.

Magda kiwała głową. Obiecała milczeć. Ale, jak to zwykle bywa, opowiedziała mężowi. A ten – Jakubowi.

Przyszedł pod dom rodziców Kingi:

– Jak mogłaś? To było też moje dziecko!

– A ty kim dla mnie jesteś? Mężem? Byliśmy razem tylko na twojej kanapie i w twojej głowie.

– Pomógłbym! Finansowo! Wychowaniem!

– A spytałeś mnie, czy chcę być zależna od twoich ochłapów? Czy chcę być samotną matką? Wybrałam siebie. Jesteś zbyt małym człowiekiem, żeby być ojcem.

– Po co wylałaś śmieci do lodówki?

– No sorry, miałam taki nastrój. Narazie, Jakub.

Patrzył, jak odchodzi. Za dwa dni musiał postawić kolację dla całej paczki – zakład to zakład.

No i tak. Ludzie naprawdę kopią sobie dołki językiem.

Idź do oryginalnego materiału