Ty ty nie wierzę własnym uszom! To się w głowie nie mieści! Twoja przeklęta praca, twoje pilne telefony, twoje niekończące się wyjazdy! Hanka strąciła ze stołu filiżankę, która roztrzaskała się o ścianę, rozpryskując niedopitą kawę na wszystkie strony. Odłamki posypały się na podłogę jak konfetti.
Przestań się tak denerwować, no co ty jak dziecko! Sławek choćby nie podniósł głosu, co ją jeszcze bardziej wkurzało. W środku wszystko w niej kipiało, a on stał jak słup. Po prostu nie mogę odwołać tej delegacji, zrozum wreszcie. Chodzi o awans.
Awans?! zakrztusiła się ze złości. Twój awans zawsze, ale to zawsze był ważniejszy niż my! Pamiętasz, jak przegapiłeś obronę dyplomu Kasi, choćby nie zadzwoniłeś w moje urodziny, chociaż przypominałam ci tydzień wcześniej! A teraz to! Misiowi operacja za dwa dni, a ciebie poniesie do tego twojego Gdańska!
Do Warszawy machinalnie poprawił Sławek i od razu pożałował słów.
Co za różnica! Choćby na Marsa! Hanka zamachała rękami jak wiatrak. Nie będziesz przy synu, gdy będą mu podawać narkozę! Gdy będzie śmiertelnie przestraszony, a ja wariuję ze strachu! I wszystko przez jakiś twój bezwartościowy papier z podpisem!
Sławek gwizdnął przez zęby i przetarł twarz dłonią. Podkrążone oczy, nierówny zarost, ale spojrzenie uparte jak zawsze.
No bo to głupia umowa To szansa na stanowisko dyrektora finansowego, ty nie rozumiesz? Dążyłem do tego ile dwadzieścia lat, może więcej, adekwatnie całe życie. A poza tym, to u Misia rutynowa operacja, czemu się tak spinasz? Migdałki, nie rak mózgu.
Ta, jasne! A co, jak coś pójdzie nie tak?! Hanka wbiła paznokcie w dłonie. Co wtedy zrobimy, co?!
Nic się nie stanie machnął ręką. Sam rozmawiałem z lekarzem.
A jeżeli jednak?! przeszedł ją już piskliwy ton.
Usiądź wreszcie! wzdrygnął się. jeżeli coś będzie, od razu wsiądę w samolot i wrócę, pierwszym lotem! Jak wtedy, gdy Kasi wycinali wyrostek, pamiętasz?
Tak, pamiętam! syknęła z sarkastycznym uśmiechem. Przywlókł się, gdy wszystko się skończyło, po ośmiu godzinach! Lekarze dawno poszli do domu, a on dopiero schodzi z trapu, bohater!
Sławek tylko pokręcił głową:
Jasne, jestem z gumy? Nie mogę być w dwóch miejscach naraz, Han. Haruję jak wół, żebyście mieli wszystko. Zapomniałaś, jak mi suszyłaś głowę o nowe mieszkanie? Wyprowadźmy się, sąsiedzi hałasują, podwórko brudne, metro za daleko”
Wolałabym mieszkać w tej starej komunistycznej klitce! wybuchnęła. Ale z normalnym mężem i ojcem, który choć czasem widzi swoje dzieci, a nie tylko w niedzielę po obiedzie!
Sławek zwalił się na krzesło dosłownie opadł na nie całym swoim dziewięćdziesięciokilowym ciałem.
Słuchaj, no przecież się umówiliśmy, nie? Ty w domu, z dziećmi, gospodarstwo, przytulność i te sprawy. Ja w pracy się nadrywam, pieniądze do domu noszę. Co się zmieniło? Kiedy to nagle stało się problemem?
Hanka otworzyła usta, by wygarnąć mu wszystko, ale w tej chwili drzwi wejściowe BACH! otwarły się, a z przedpokoju dobiegły głosy dzieci, plecaki spadły na podłogę.
Dobra, pogadamy później burknęła i wyszła z kuchni, w pośpiechu przypinając sztuczny uśmiech. Tak nienaturalny, iż aż szczękę bolało.
Sławek otworzył laptop. Do wieczora musi dokończyć prezentację, a w głowie jedna wielka mgła i zero sensownych myśli.
Wieczorem, gdy dzieci już spały, Anna siedziała w kuchni i bezmyślnie przewijała telefon. Już nie płakała, po prostu w środku wszystko jakby zdrętwiało. Dwadzieścia dwa lata małżeństwa, i z każdym rokiem ich relacje coraz bardziej przypominały tabelkę excela: przychody, koszty, aktywa, pasywa. Kiedy to wszystko stało się takie skomplikowane?
Sławomir wszedł do kuchni i w milczeniu usiadł naprzeciwko.
Kawy chcesz? spytała Anna, nie podnosząc wzroku.
Chcę odpowiedział. Anka, musimy porozmawiać.
O czym? wstała i włączyła czajnik. Wszystko przecież jasne. Lecisz pojutrze. Ja z Misiem pojedziemy do szpitala same.
Posłuchaj podszedł do niej i ostrożnie położył dłonie na jej ramionach. Rozumiem, iż ci ciężko. Ale to naprawdę dla mnie ważne.
Ważniejsze niż my? Anna odwróciła się do niego, a w jej oczach Sławek zobaczył nie złość, ale zmęczenie i rozczarowanie.
To wszystko dla was cicho powiedział. Wszystko, co robię dla was.
Nie, Sławku pokręciła głową. To wszystko dla ciebie. Dla twojej dumy, dla twojej kariery. My z dziećmi od dawna jesteśmy na drugim planie.
Nieprawda próbował zaprzeczyć.
Prawda. Wiesz, co Miś powiedział, gdy mówił o swojej operacji? Dobrze, iż to w czasie taty służbowego, bo by się stresował przez ominiętą robotę”. Dziecku jedenaście lat, a już nauczyło się dostosowywać do twojego grafiku.
Sławek stał w milczeniu, nie znajdując słów.
A Kasia wczoraj spytała, czy przyjedziesz na jej obronę w przyszłym roku. Nie dlatego, iż chce cię zobaczyć, ale boi się, iż znowu będziesz zajęty istotną sprawą”.
Postaram się być bąknął.
Postaram się” powtórzyła echo Anna. Zawsze to postaram się”. A wiesz, kiedy zrozumiałam, iż wybrałeś pracę, a nie mnie? Gdy poroniłam. Pamiętasz, dziesięć lat temu? Przyleciałeś po dwóch dniach, gdy już mnie wypisali ze szpitala.
Miałem negocjacje w Chinach zaczął tłumaczyć.
Właśnie skinęła głową. Ty miałeś negocjacje. A ja straciłam dziecko i byłam sama.
Nie patrząc na niego, zajęła się mieleniem ziaren kawy.
Nigdy o tym nie mówiłaś szepnął.
A co by to zmieniło? wzruszyła ramionami. Przeprosiłbyś, powiedział, iż więcej tak nie będzie, i następnym razem znowu wybrałbyś pracę.
SSławek wziął głęboki oddech, wyciągnął telefon i odwołał wszystkie spotkania, a gdy Miś wyciągnął do niego rękę w szpitalnym łóżku, zrozumiał, iż czasem wystarczy jeden wybór, by wszystko znów nabrało sensu.