Wybrał karierę, nie miłość

polregion.pl 3 godzin temu

Ty wybrałeś pracę, a nie mnie

T ty Nie wierzę własnym uszom! To się w głowie nie mieści! Twoja przeklęta praca, twoje nagłe telefony, twoje wieczne wyjazdy! Ewa strąciła ze stołu filiżankę, która roztrzaskała się o ścianę, rozchlapując niedopitą kawę na wszystkie strony. Odłamki posypały się na podłogę jak konfetti.

Przestań się unosić, zachowujesz się jak dziecko! Marek choćby nie podniósł głosu, a to ją wkurzało jeszcze bardziej. W środku kipiało, a on stał jak słup. Nie mogę odwołać tego wyjazdu, zrozum wreszcie. To kwestia awansu.

Awansu?! aż zakrztusiła się ze złości. Twój awans zawsze był ważniejszy niż my! Pamiętasz, jak opuściłeś rozdanie dyplomów Kasi, choćby nie zadzwoniłeś w moje urodziny, choć przypominałam ci tydzień wcześniej! A teraz to! Mikołaj ma operację za dwa dni, a ciebie poniosło do tego Gdańska!

Do Wrocławia poprawił automatycznie Marek i od razu pożałował.

A choćby na Księżyc! Ewa machnęła rękami jak wiatrak. Nie będziesz przy synu, kiedy będą mu podawać narkozę! Kiedy będzie przerażony, a ja będę skakać po ścianach ze strachu! A wszystko przez jakieś twoje papiery z podpisem!

Marek głośno westchnął i przetarł twarz dłonią. Pod oczami miał sińce, nierówny zarost, ale wzrok uparty, jak zawsze.

Jaki głupi kontrakt To szansa na stanowisko dyrektora finansowego, naprawdę nie rozumiesz? Dążyłem do tego dwadzieścia lat, całe życie. Zresztą, Mikołaj ma rutynową operację, po co tak dramatyzujesz? Migdałki, a nie nowotwór w głowie.

Tak? A co, jeżeli będą powikłania? Ewa wbiła paznokcie w dłonie. Co wtedy zrobimy, co?!

Nic się nie stanie machnął ręką. Sam rozmawiałem z lekarzem.

A jeżeli jednak?! sięgnęła już wysokich tonów.

Usiądź wreszcie! warknął. jeżeli coś będzie, wsiadam w samolot i wracam pierwszym lotem! Jak wtedy, gdy Kasi wycinano wyrostek, pamiętasz?

Tak, pamiętam! syknęła z sarkazmem. Przypełzałeś, gdy wszystko było już po wszystkim, po ośmiu godzinach! Lekarze dawno poszli do domu, a ty dopiero schodzisz z pokładu, bohater!

Marek tylko pokręcił głową:

Jestem z gumy? Nie mogę być wszędzie, Ewka. Haruję jak wół, żebyście mieli wszystko. Zapomniałaś, jak mnie męczyłaś o nowe mieszkanie? Przeprowadźmy się, sąsiedzi hałasują, podwórko brudne, metro za daleko

Wolałabym mieszkać w tej starej kamienicy! wybuchnęła. Ale z normalnym mężem i ojcem, który widzi dzieci choć czasem, a nie tylko w niedzielę po obiedzie!

Marek zwalił się na krzesło wszystkie swoje dziewięćdziesiąt kilo.

Słuchaj, przecież się umawialiśmy, nie? Ty w domu, z dziećmi, gospodarstwo, urok domowego ogniska. Ja zapieram w pracy, zarabiam. Co się zmieniło? Kiedy to nagle stało się problemem?

Ewa otworzyła usta, by odpowiedzieć mu ostro, ale w tym momencie drzwi wejściowe bum! otwarły się i z przedpokoju dobiegły głosy dzieci, plecaki spadły na podłogę.

Dobra, pogadamy później burknęła i wyślizgnęła się z kuchni, przyklejając uśmiech. Tak nienaturalny, iż aż bolały policzki.

Marek otworzył laptop. Do wieczora musiał skończyć prezentację, ale w głowie miał tylko mgłę i zero sensownych myśli.

Wieczorem, gdy dzieci już spały, Ewa siedziała w kuchni, bezmyślnie przewijając telefon. Już nie płakała w środku wszystko zdrętwiało. Dwadzieścia dwa lata małżeństwa, a każdy rok wydawał się bardziej przypominać tabelę w Excelu: przychody, wydatki, aktywa, pasywa. Kiedy to wszystko stało się takie skomplikowane?

Marek wszedł do kuchni i usiadł naprzeciwko.

Kawy chcesz? spytała Ewa, nie podnosząc wzroku.

Chcę odpowiedział. Ewka, musimy porozmawiać.

O czym? wstała i włączyła czajnik. Wszystko jasne. Lecisz pojutrze. Ja z Mikołajem jedziemy do szpitala same.

Posłuchaj Marek podszedł i delikatnie położył ręce na jej ramionach. Wiem, iż ci ciężko. Ale to dla mnie naprawdę ważne.

Ważniejsze niż my? Ewa odwróciła się, a w jej oczach Marek zobaczył nie złość, ale zmęczenie i rozczarowanie.

To wszystko dla was cicho powiedział. Wszystko, co robię, robię dla was.

Nie, Marku pokręciła głową. To dla ciebie. Dla twojego ego, dla twojej kariery. My z dziećmi od dawna jesteśmy na drugim planie.

Nieprawda spróbował zaprotestować.

Prawda. Wiesz, co Mikołaj powiedział o operacji? Dobrze, iż będzie w czasie taty wyjazdu, bo inaczej by się stresował przez ominiętą pracę. Dziecku jedenaście lat, a już uczy się podporządkowywać twojemu grafiku.

Marek stał w milczeniu, nie znajdując słów.

A Kasia wczoraj spytała, czy będziesz na jej dyplomacji w przyszłym roku. Nie dlatego, iż ciebie chce, tylko boi się, iż znów będziesz zajęty istotną sprawą.

Postaram się być mruknął.

Postaram się powtórzyła Ewa. Zawsze to postaram się. A wiesz, kiedy zrozumiałam, iż wybrałeś pracę, a nie mnie? Gdy poroniłam. Pamiętasz, dziesięć lat temu? Przyleciałeś po dwóch dniach, gdy już mnie wypisali ze szpitala.

Byłem na negocjacjach w Chinach zaczął tłumaczyć.

Właśnie skinęła głową. Byłeś na negocjacjach. A ja straciłam dziecko i byłam sama.

Odwróciła się i zajęła kawą, wsypując ziarna do młynka.

Nigdy o tym nie mówiłaś szepnął Marek.

Co by to zmieniło? wzruszyła ramionami. Przeprosiłbyś, powiedział, iż tak już nie będzie, a potem znów wybrałbyś pracę.

Marek przetarł nasadę nosa:

Może powinnaś porozmawiać z kimś. Z psychologiem.

Oczywiście uśmiechnęła się gorzko. Problem we mnie, tak? Nie w tym, iż mąż stał się pracownikiem z funkcją zasilania budżetu, tylko iż ja źle to odbieram?

Nie o toMikołaj spojrzał na rysunek samolotu i szepnął: Tylko niech tata gwałtownie wróci.

Idź do oryginalnego materiału