Wybierz stronę, stój z nami lub z nią

newskey24.com 3 dni temu

Wybieraj: albo jesteś tam z nią, albo tu z nami

Po pracy Kinga wstąpiła do sklepu koło domu. Już stała przy kasie, gdy zauważyła ciocię Halinę. Kiedyś pracowała razem z matką Kingi. Za każdym razem, gdy spotykała przyjaciółkę mamy, zatrzymywała się, by zamienić z nią kilka słów.

Kinga zapłaciła, odeszła od kasy i czekała na ciocię Halinę przy wyjściu.

— Dzień dobry — przywitała się Kinga z podchodzącą kobietą. — Dawno pani nie widziałam.

— Kingo, dzień dobry. Chorowałam, nie wychodziłam z domu. Chodź, muszę ci coś powiedzieć.

Kinga się zaniepokoiła. Michał miał szesnaście lat, trudny wiek. A trzynastoletnia Zosia już się stroiła i kokietowała. Może coś przeskrobała? Zrobiło się jej nieswojo. Torba z zakupami ciążyła, a plastikowe uchwyty wbijały się w dłonie aż do bólu. Może wymówić się brakiem czasu i uciec od tej rozmowy? Nie zdążyła. Ciocia Halina zatrzymała się i zaczęła mówić cicho, pochylając się do ucha Kingi:

— Nie myśl źle, nie plotkuję. Mówię, co sama widziałam. Nie jesteś mi obca, przecież patrzyłam, jak dorastałaś. Twój Krzysiek zagląda do sąsiedniego domu, do młodej kobiety. Jej okna są akurat naprzeciwko moich. Jak tylko do niej idzie, od razu zasłania firanki.

Kingę oblało zimno, a potem rzuciło ją w gorączkę. Nie spodziewała się takiego zwrotu akcji. Wprawdzie od życia można się spodziewać wszystkiego, ale nie po Krzysztofie.

— Postanowiłam cię uprzedzić. Samą mnie to męczy. Macie dwoje dzieci. A nuż on tam na serio? Powinnaś interweniować, pogadać z mężem, póki nie jest za późno.

— Tak, już idę, ciociu Halo — Kinga odskoczyła, ruszyła gwałtownie w stronę domu, starając się uciec od współczujących spojrzeń i słów cioci Haliny. Zapomniała zupełnie, iż mieszkają w sąsiednich blokach i zwykle szły razem.

Zadyszana szybkim marszem, Kinga chwilę nie mogła trafić kluczem do zamka. Weszła do mieszkania, opadła na puf i postawiła torbę przy nogach. Upadła, coś się wysypało, potoczyło po podłodze. Kinga tego nie widziała, ogłuszona nowiną. Na hałas z pokoju wyszła córka, zaczęła zbierać rozsypane produkty.

— Zanieś to do kuchni, ja zaraz przyjdę — powiedziała Kinga, odprawiając córkę.

„Jak on mógł? Widziała to ciocia Halina, ktoś jeszcze mógł zauważyć. A dzieci? A ja niczego nie widziałam…” — myślała, rozbierając się.

— Mamo, coś się stało? Wyglądasz jakoś… — zaczęła Zosia.

— Idź do pokoju. Daj mi chwilę sama posiedzieć — ostro poprosiła Kinga.

Zosia się zawahała, ale zostawiła matkę.

„Dobrze, iż Krzysia nie ma. Będzie czas się ogarnąć. Bo nie wytrzymałabym, od progu bym mu nawymyślała. Emocje to kiepscy doradcy.”

Kinga wstała, poszła do kuchni, nalała wody zeKinga nalała wody do szklanki, wypiła kilka łyków, starając się uspokoić, i pomyślała, iż może właśnie teraz, gdy w jej życiu wszystko się wali, nadejdzie pora, by wreszcie uwierzyć w siebie.

Idź do oryginalnego materiału