Wujku Leonie, niedługo będziesz mógł chodzić, a moja matka wyjdzie za ciebie!

newsempire24.com 16 godzin temu

Sabina pracowała jako sprzątaczka na osiedlowych podwórkach. Ona i jej 30-letni syn musieli zmieścić się w małym mieszkaniu. Jego żona wyrzuciła Leona, mówiąc, iż pozostało młoda i nie chce obciążać się życiem z niepełnosprawną osobą.

Sabina marzyła o przeprowadzce na wieś, gdzie mogłaby poprawić stan zdrowia Leona. Pewnego ranka, zamiatając podwórko, zobaczyła szafę. Mebel nie wyglądał na tak zużyty, by nadawał się do wyrzucenia. Sprzątaczka rozejrzała się. Nie widząc nikogo w pobliżu, otworzyła szafę i prawie zemdlała. Ktoś zostawił w niej pieniądze!

Teraz Sabina na pewno kupiłaby daczę, bo znalazła pieniądze. Ale nie. Prześladowała ją myśl, iż ktoś mógł zapomnieć o pieniądzach i teraz płacze z tego powodu. Sabina nie mogła tak po prostu wziąć cudzych pieniędzy.

Z wejścia wyszedł nagle wiecznie brudny alkoholik Willie. Kiedy zobaczył sprzątaczkę, wrócił do środka. Nie chciał się z nią konfrontować. Ostatnim razem, gdy pili razem na podwórku, Sabina przegoniła ich miotłą.

– „Willy, chodź tutaj!” zawołała do niego.
– Czego chcesz? – mruknął Willy.
– Wiesz, kto wyrzucił tę szafę do śmieci? – zapytała sprzątaczka.

Mężczyzna przyjrzał się uważnie.

– Jak mógłbym nie wiedzieć? „Tak, wiem – odpowiedział – zabrali ją kobiecie z trzeciego piętra. Myślę, iż jej dziecko jest chore, a ona sama zaczęła naprawę, gdy jej córka była w szpitalu. Więc należy mi się premia za informacje, co, Sabina?
– Wypłacę ci premię natychmiast!” – zagroziła kobieta, machając na Willy’ego, a ten wyleciał z podwórka.

Pięć minut później Sabina stała przed drzwiami właściciela porzuconej szafy.
– Dzień dobry! Jestem Sabina Meyer – powiedziała, gdy kobieta otworzyła drzwi.
– „Witam, znam panią. „Jesteś naszą sprzątaczką – odpowiedziała Laura – Wejdź, właśnie miałyśmy wypić herbatę z Clarą.
– Jestem trochę zakłopotana, nie jestem teraz w najlepszej formie – powiedziała zakłopotana Sabina.
– W porządku, jesteśmy sąsiadkami – uśmiechnęła się Laura.

Kobieta poszła za gospodynią do kuchni. Przy stole Sabina zapytała:
– „Powiedz mi, wyrzuciłaś coś ostatnio?
– Laura: Tak, wyrzuciliśmy. Mieliśmy dodatkową szafę.
– A w szafie nic nie było?
– Nie…
– A to?” – zapytała sprzątaczka, wyciągając torbę.
– „Skąd to masz?” Laura wzięła przedmiot i była zdezorientowana.
– To było w twojej szafie – wyjaśniła Sabina.

Młoda kobieta z niepokojem zawołała do córki:
– „Klaro, włożyłaś paczkę do szafy?
– Mamo, wszędzie ją chowasz, więc pomyślałam, iż ją schowam – mamrotała pięciolatka, patrząc na Laurę swoimi niebieskimi oczami.
– Nie, Claro, wcale nie. Idź i pobaw się w swoim pokoju, a ja z ciocią porozmawiamy.
– Tak, mamo – zaświergotała – muszę nakarmić lalkę Sophie!

Od Laury Sabina dowiedziała się, iż jej córce pozostało kilka czasu życia. Lekarze postawili rozczarowującą diagnozę, a młoda kobieta walczyła z całych sił, aby uratować życie małej Klary.
Sabina nie powiedziała synowi o tym, co się stało.

Minęło sześć miesięcy. W wolny dzień matka robiła w kuchni naleśniki, a jej syn oglądał telewizję. Nagle ktoś zapukał do drzwi.

– „Mamo, nie spodziewasz się nikogo?” Leon krzyknął do Sabiny.
– Nie, ale może Lisa przyszła z wiadomościami – odpowiedziała kobieta, pospiesznie otwierając drzwi.

Laura i jej córka stanęły na progu.
– To my, możemy wejść na herbatę? – zapytała wesoło dziewczynka, obracając w dłoniach ciastko.
– Oczywiście, wejdźcie – zaprosiła je Sabina.

Z pokoju obok wyjechał Leon na wózku inwalidzkim. Laura nie zwróciła uwagi na jego obolałe nogi. Przywitała się z nim jak z normalną osobą, co zaskoczyło Leona.
– „Wujku, podwieziesz mnie?” zapytała go Klara.
– „Chodź, usiądź”, Leon podniósł dziewczynę i posadził ją.

Kobiety poszły do kuchni.
– „Jak ona się czuje?” zapytała Sabina, podczas gdy młoda matka rozpakowywała ciasto.
– Wszystko w porządku. „Przeprowadzili operację – odpowiedziała Laura – ale mamy jeden problem. Lekarze zalecili, abyśmy udali się na wieś, aby odzyskać zdrowie. Mamy dużą daczę, ale boimy się mieszkać tam sami. Chcielibyśmy znaleźć towarzyszy.

– Czy ja i moja mama nie nadawalibyśmy się?” – zapytał Leon, mrugając do dziewczyny.
– „Wiesz, bardzo byśmy chciały!” – wykrzyknęła Laura.
– „Byłoby fajnie!” zgodziła się Clara, a potem zaśmiała się: „Wujek Leon i ja prawie zderzyliśmy się z telewizorem, mamo!

W wiosce wszystko było inne. Świeże powietrze, jezioro w pobliżu, gdzie Leon lubił łowić ryby o poranku, leśna polana z polami truskawek. Sąsiedzi Laury pomagali w ogrodzie.

– „Jeśli zabraknie wody, możesz ją wziąć z naszej studni” – powiedziała babcia Greta.

Przez całe lato Sabina pomagała synowi w ćwiczeniach. Klara nie stała z boku, przypominając wujkowi Leonowi o jego codziennych ćwiczeniach. Pewnego dnia mężczyzna poczuł ból w nogach.

– „Mamo, chyba coś tam pękło!” – wykrzyknął, gdy znów ćwiczyli.

Clara była zachwycona:
– „Wujku Leonie, niedługo będziesz mógł chodzić, a moja mama za ciebie wyjdzie!

Laura wyszła ze swojego pokoju. Uroczyście oznajmiła:
– „Nie będziemy czekać, aż Leon wstanie. Pobieramy się za dwa tygodnie!

Para pobrała się pod koniec sierpnia. Mieli skromne wesele, na które zaprosili tylko przyjaciół i bliskich znajomych. Sabina była szczęśliwa. Cieszyła się, iż nie wzięła tego worka pieniędzy dla siebie. Teraz miała daczę i najlepszą synową na świecie.

Idź do oryginalnego materiału