Wszystko zgodnie z moimi pragnieniami

polregion.pl 3 dni temu

Jadwiga Kowalska siedzi w bujanym fotelu, trzymając w rękach druty i robótkę. Obok, na staromodnej kanapie, spokojnie śpi jej wnuczek. Patrzy na niego z czułością i cichym zadowoleniem. „Rośnie zdrowo, a to dzięki moim staraniom” – myśli sobie.

Zawsze dumna była ze swojego talentu do oszczędzania. W młodości, gdy wraz z mężem zaczynali wspólne życie, liczyli każdy grosz. Właśnie wtedy nauczyła się cieszyć prostymi rzeczami i doceniać to, co mają. Wiedziała, jak przygotować smaczny posiłek z niewielu składników, jak naprawić ubrania, by służyły latami, i jak wychować dzieci zdrowe i szczęśliwe, nie wydając przy tym fortuny.

Teraz, gdy córka Ania wyszła za mąż za Waldemara, Jadwiga zauważyła, iż zięć zupełnie zapomniał o wartości oszczędności. Waldemar zarabia przyzwoicie, ale według Jadwigi pieniądze lecą na głupoty. Nowe zabawki, drogie pieluchy, markowe ubranka – wszystko wydaje się jej niepotrzebne. „Za moich czasów rodziły się dzieci w polu i jakoś żyły!” – powtarza często, wspominając czasy, gdy wystarczało im tak niewiele.

Spogląda na wnuczka ubranego w solidną bluzeczkę od sąsiadki. „Po co wydawać na nowe rzeczy, skoro stare są jeszcze dobre?” – myśli. Widzi, iż Ania stara się podążać za jej przykładem, ale Waldemara to wyraźnie denerwuje. Ciągle kupuje nowości, nie rozumiejąc, iż liczy się nie ilość, a mądre korzystanie z tego, co się ma.

Jadwiga wzdycha i znów zabiera się za robótkę. „Młodzi dziś inni – myśli. – Wszystko musi być najnowsze, modne, drogie. A dawniej ludzie umieli być szczęśliwi z małym.” Przypomina sobie, jak wychowywała Anię, ucząc ją szacunku do pracy i oszczędzania.

Waldemar siedzi w swoim gabinecie, wpatrzony w okno, za którym powoli zapada zmierzch. Praca to codzienność, ale dziś myśli wciąż uciekają od raportów i wykresów. Wracają do tego samego – do sytuacji w domu. Żona Ania i jej matka, teściowa Jadwiga, zamienili życie Waldemara w szkołę oszczędności.

Kiedyś żyli skromnie, niemal biednie. Oszczędność była ich drugim imieniem. Wtedy miało to sens – ledwo starczało na jedzenie i rachunki. Ale wszystko się zmieniło, gdy Waldemar dostał nową pracę. Teraz zarabia tyle, iż mogą żyć wygodnie. Jednak Ania i Jadwiga wciąż zachowują się, jakby każde złotówkę trzeba było wydawać z wahaniem.

Waldemar czuje, iż za każdym razem, gdy próbuje zrobić coś dobrego dla rodziny, spotyka się z oporem. Kupi żonie sukienkę – ona szuka tańszej. Weźmie nowy telefon – Ania twierdzi, iż stary jeszcze działa. A wszystko to przy akompaniamencie kazań teściowej o tym, jak dawniej ludzie żyli bez tych „wymyślnych rzeczy”.

Największą próbą stało się narodzenie dziecka. Wydawałoby się – powód, by cieszyć się i dbać o malucha. Ale gdzie tam. Ania stanowczo odmawia kupowania dobrych pieluch, woli stare tetrowe pieluszki, które, jak mówi, „przetrwały próbę czasu”. Oszczędza na wszystkim – od jedzenia po ubranka.

Waldemar stara się tłumaczyć, iż teraz stać ich na wygodniejsze życie dla dziecka. Ale jego argumenty rozbijają się o mur. Ania upiera się przy swoim, a teściowa tylko podgrzewa atmosferę opowieściami o „starych dobrych czasach”.

Pewnego wieczoru, po kolejnej kłótni, Waldemar postanawia działać. Zwołuje rodzinę do stołu i próbuje spokojnie przedyskutować sytuację. Mówi, iż pieniądze są po to, by ułatwiać życie, a nie gromadzić je bez sensu. Mówi o trosce o dziecko, o tym, iż oszczędzanie powinno być rozsądne, nie fanatyczne.

Ale jego słowa znów trafiają w próżnię. Ania i Jadwiga pozostają nieugięte. „Dawniej ludzie jakoś żyli”, „To wszystko zbędne” – powtarzają. Waldemar czuje, jak rośnie w nim złość. Wie, iż dyskusje nic nie dadzą. Ale co w takim razie robić?

Przecież nie przekona żony. „Rozwodu nie będzie” – myśli.

Tymczasem dalej siedzi w gabinecie, patrząc w ciemne niebo za oknem, i zastanawia się, co zrobić.
– Nie doczekają się – mówi głośno Waldemar. – Nie oddam im syna. Nie ustąpię! Wszystko będzie po mojemu!

Idź do oryginalnego materiału