Wszystko się zgadza, tylko ciebie brakuje
— Magdalena Piotrowska, niech pani tylko spojrzy na te cuda! — Krystyna Nowak wymachiwała przed sąsiadką zdjęciami z telefonu. — Tu nasza nowa działka, a tutaj auto syna, wyobraża pani sobie, taki drogi! To wnuczka gra na pianinie, uczęszcza do szkoły muzycznej!
— Tak, tak, bardzo ładnie — kiwała głową Magdalena Piotrowska, stojąc przy skrzynkach pocztowych i przeglądając listy. — Tylko iż ja się śpieszę, Krysiu, przepraszam…
— A dokąd się pani tak spieszy? Przecież tyle lat jesteśmy sąsiadkami, a na pogawędkę czasu brakuje! — Krystyna nie ustawała. — Proszę patrzeć, a to my z mężem w Turcji, na wakacjach, jeździliśmy w zeszłym miesiącu. Hotel pięciogwiazdkowy, all inclusive! A pani, kiedy ostatnio wypoczywała?
Magdalena Piotrowska westchnęła i odwróciła się do sąsiadki. W jej szarych oczach mignęło zmęczenie.
— Ja nie wypoczywam, Krystyno Nowak. Nie mam na to czasu.
— Jak to nie ma czasu? — zdziwiła się tamta. — Przecież dzieci ma pani dorosłe, wnuki są, jest pani na emeryturze…
— Dzieci dorosłe, tak — cicho przyznała Magdalena Piotrowska. — Tylko mieszkają daleko.
— No i co? Mój syn też w Warszawie pracuje, ale stale rozmawiamy, przyjeżdża co weekend! A pensja u niego — mamo droga! — Krystyna znów sięgnęła do telefonu. — Proszę, patrzy pani, to on mi podarował nową futrzaną kurtkę, z norki!
Magdalena Piotrowska w milczeniu weszła na drugie piętro, zostawiając sąsiadkę ze zdjęciami na dole.
W domu powitała ją znajoma cisza. Mieszkały dwie izby, które niegdyś wydawały się ciasne dla czteroosobowej rodziny, teraz wyglądały pusto. Na parapecie stały fiołki — jedyna żywa istota w tej przestrzeni.
— Dziewczynki moje — szepnęła Magdalena Piotrowska, podchodząc do kwiatów. — Przynajmniej wy mnie nie opuszczacie.
Włączyła telewizor, bardziej dla dźwięku w tle niż dla oglądania. W programie informacyjnym mówili o podwyżkach emerytur, o nowych świadczeniach socjalnych. Magdalena Piotrowska uśmiechnęła się cierpko — jej emerytury starczało nałożywszy, ale nic poza tym.
Zadzwonił telefon. Serce ścisnęło się — może Krzysiek dzwoni? A może Agnieszka?
— Magdalena Piotrowska? — głos nieznajomy. — Z administracji budynku. Ma pani zaległości w opłatach czynszowych…
— Jakie zaległości? — zdziwiła się. — Przecież płacę zawsze na czas!
— U nas system wskazuje, iż za zeszły miesiąc wpłata nie wpłynęła…
Magdalena Piotrowska długo tłumaczyła, iż płaciła, pokazywała połączeniem potwierdzenia płatności, ale w słuchawce już dźwięczały krótkie sygnały.
Wieczorem, kiedy za oknem zapadł zmrok, siedziała w kuchni z kubkiem herbaty. Na stole leżały fotografie — stare, jeszcze z emulsji. Oto Krzysiek w pierwszej klasie, poważny, z ogromnym bukietem. Oto Agnieszka na balu maturalnym, piękna, śmiejąca się. Oto wszyscy razem na działce teściowej, kiedy mąż jeszcze żył…
— Gdzie wy teraz jesteście, najdrożsi? — spytała fotografii. — Dlaczego się stało, iż zostałam sama?
A rano znowu spotkała Krystynę Nowak na podwórku. Niosła ogromne torby ze sklepu.
— Och, Magdalena Piotrowska! — ucieszyła się sąsiadka. — Właśnie chciałam pani opowiedzieć! Wnuczka wczoraj dzwoniła, dostała się na uniwersytet, na miejsce niepłatne! Wyobraża pani sobie, jaka to mądra głowa! A syn obiecał jej z tej okazji nowego iPhone’a!
— Gratuluję — powiedziała Magdalena Piotrowska.
— A u pani co słychać? Wnuczki jak się mają? — spytała Krystyna, ale było widać, iż pyta tylko z grzeczności.
— Ja nie mam wnuków — cicho odpowiedziała Magdalena Piotrowska.
— Jak to nie ma? — zdziwiła się sąsiadka. — A dzieci pani?
— Dzieci są. Krzysiek i Agnieszka. Tylko oni… bardzo zajęci. Krzysiek pracuje w Niemczech, programista. Agnieszka w Ameryce mieszka, tam wyszła za mąż…
— No i wspaniale! — wykrzyknęła Krystyna. — Czyli wszystko u pani cudownie! Dzieci się urządziły, za granicą! Pani powinna być dumna!
— Powinnam — przyznała Magdalena Piotrowska. — I jestem.
— No właśnie! A pani jakoś tak chodzi przygnębiona. Pewnie pieniądze przysyłają? Pomagają?
— Przysyłają — skłamała Magdalena Piotrowska. — Naturalnie, iż pomagają.
W rzeczywistości ostatni raz Krzysiek przysłał pieniądze na jej imieniny, pół roku temu. Pięćdziesiąt złotych. Agnieszka nie przysyłała wcale — tam w Ameryce, jak tłumaczyła przez telefon, mają wielkie kredyty, dom kupili.
W domu Magdalena Piotrowska usiadła do komputera — starego, który Krzysiek zostawił przed wyjazdem. Uruchomiła Skype’a, spojrzała na listę kontaktów. Krzysiek był online, ale status miał “Zajęty”. Agnieszki nie było w sieci od trzech tygodni.
Nabrała wiadomość do syna: “Krzysiu, co u ciebie? Jak zdrowie? Brakuje mi ciebie”.
Odpowiedź przyszła po dwóch godzinach: ”
Na parapecie w milczeniu ciągnęły się ku słońcu zielone listki, jak i jej serce ku głosom własnych dzieci, pozostając w równie głuchej ciszy dnia po dniu.