Wstęga Dzbanów

adamaswtrasie.blogspot.com 7 miesięcy temu
Dzień był niezwykle upalny (niezwykle dla mnie – byłem u wrót Atacamy, w tropikach, więc dla miejscowych był normalny), więc z ulgą schroniłem się pod krzakami winorośli porastającymi brzegi kanałów irygacyjnych Doliny Pisco. Jak to dobrze, iż Hiszpanie rozpoczęli uprawę tej rośliny, i równie wspaniale, iż klimat tego rejonu tak jej podpasował. Klimat nieco tropikalny, ale suchy – roślinność rosła tylko tam, gdzie można było doprowadzić wodę. Swoją drogą kanały też były wyschnięte – pora deszczowa w Andach, zasilająca rzeki peruwiańskiego wybrzeża trochę się ociągała. Właśnie wracałem z przecudnego Tambo Colorado nad ocean, lecz przerwałem podróż, by w poszukiwaniu pewnej ciekawostki turystycznej opuścić przytulną dolinę.
Przytulna dolina
Nie miałem dokładnej mapy tego miejsca, a i urządzenia GPS nie dość, iż traciły zasięg, także nie zachowywały się jak benedyktyn kopiujący manuskrypt. Dlatego brnąłem przez kanały, zarośla, winnice i pola kukurydzy w mniej więcej adekwatnym kierunku. Skoro nie miałem mapy skąd wiedziałem, iż taki jest? Zapytałem miejscowego, któremu niechcący wtargnąłem na posesję. Najpierw się zdziwił na widok Gringos, ale potem podrapał się po odzianym w żonobijkę (biała podkoszulka na ramiączkach; bez plamy po klopsach) brzuchu i wskazał właśnie mniej więcej adekwatny kierunek.
Wyschnięte kanały irygacyjne
Rozpocząłem więc dalszą wspinaczkę – trochę ubarwiam: brzegi doliny były, owszem, strome, ale niezbyt urwiste, powinienem napisać: wędrówkę – ale, iż ani nie spadłem z żadnej kładki przerzuconej przez głębokie rowy nawadniające, ani mnie psy nie pogryzły, to oszczędzę Czytelnikowi relacji z podróży i przybliżę nieco cel wyprawy – tytułową Wstęgę Dzbanów (tak, wiem, nazwać to powinienem Wstęgą Dziur, no ale prośba, co to za tytuł? O taśmie perforowanej?), czyli Banda de Aguas.

Początek - lub koniec - Wstęgi Dzbanów
Otóż jest to niezwykła prawdopodobnie antropogeniczna struktura ciągnąca się przez kilkaset albo i lepiej, może i 3000, metrów (i mająca zwykle kilka – kilkanaście szerokości) zbudowana z dość regularnie rozmieszczonych dołów. Zaczyna się na brzegu Doliny Pisco i ciągnie się w głąb kamienistej pustyni, mniej więcej prosto wzdłuż wyschniętej dolinki, wspinając się co i rusz na jakieś wzgórze.
Cóż. Ustalmy, iż na pierwszy rzut oka nie oczarowuje. Niemniej jej kształt, położenie i zagadkowe pochodzenie sprawiło, iż podbiła serduszka miłośników Teorii Starożytnych Astronautyków – choć sądząc po jej nieco odludnym (a przynajmniej wiejskim) położeniu niewielu widziało ją na własne oczy. Może dlatego jedna z najwspanialszych teorii na pochodzenie tych wgłębień sugeruje, iż są to ślady olbrzymiego gąsienicowego (czy coś w tym guście) pojazdu obcych czy tam innych Atlantów. Jest to niezwykle rozczulające – bo dziury wcale nie są takie regularne, a bliższy z nimi kontakt uświadamia, że posiadają jakąś strukturę, i nie są to bezmyślne odciski. W każdym razie badania trwają, i możliwe, iż jest to tylko informacja dla przybyszów z kosmosu. Albo zakodowany przekaz matematyczny. Może system komunikacyjny z lądującymi Obcymi - w dziurach rozpalano ogniska wedle danego wzoru (coś jak ta wspominana taśma perforowana). Albo coś innego, stworzone przez pozaziemską technologię. Zresztą sami wiecie.

Tajemnicze dziury
Można się z tego śmiać, ale tak naprawdę nie wiadomo co to jest. Może gdyby dokładniej przebadać, ale prawdopodobnie nie ma na to środków. Jedna z koncepcji mówi, iż mogą to być ślady działalności wspominanych w poprzednim wpisie huaceros, rabusiów grobów. Ale do mnie ta teoria nie przemawia – czemu kopali tylko w tym jednym miejscu, i czemu wykopy te są tak porządne. Złodzieje zwykle są bardziej niechlujni i nie tak systematyczni.

Ślady działania huaceros
Może był to system nawadniania? Obok Wstęgi biegnie dziś sucha dolina – może owe dziury, w oryginale zapewne głębsze, napełniane były wodą, byłyby zwykłymi rezerwuarami, dzbanami jakby, tego życiodajnego płynu. Napełnienie ich wymagałoby sporo wysiłku, ale mając odpowiednie zasoby ludzkie byłoby to do zrobienia. Ale to tylko moja teoria. No, może nie tylko moja. I w sumie nawet logiczna, choć na pierwszy rzut oka bezsensowna. Na drugi nie. Natomiast na trzeci... Wstęga pnie się wielokrotnie w górę i w dół, trzeba byłoby wnosić wodę bardzo wysoko i daleko od rzeki. Chyba, iż przelewano by z dołu do dołu. Tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi.
Południowoamerykańskie wadi
Jeśli miałby to być system irygacyjny (a kilkadziesiąt metrów dalej zaczynają się normalne kanały), to muszę przyznać, iż niezbyt porywający. Inkaski akwedukt w nieodległej Nazce jest dużo bardziej zaawansowany, solidniejszy i wciąż sprawny. A jego niecodzienny kształt także stanowi pożywkę dla Teoretyków Starożytnej Astronautyków (którzy jakoś nie potrafią przyznać, iż Indianie mogli być sami z siebie niezłymi inżynierami i innowatorami).

Prekolumbijskie akwedukty w Nazca
Żeby było ciekawiej – tu odzywa się moja natura biologa – spirale Cantalloc nie byłby możliwe bez występujących na miejscowych pustyniach endemicznych drzew. I między innymi o nich będzie następny wpis – tak, żeby się Czytelnikowi nie znudziło od tych wszystkich zabytków.
Dawna klasztorna hacjenda w Dolinie Pisco
Idź do oryginalnego materiału