Wpadli w Ryanairze przez jeden szczegół w bagażu podręcznym. Drobnostka słono kosztowała

natemat.pl 8 godzin temu
Latanie z Ryanairem stało się swego rodzaju zabawą w kotka i myszkę. Pasażerowie próbują ukryć przed przewoźnikiem za duży bagaż, a linia lotnicza bezlitośnie ich kontroluje i każe słono płacić za choćby najmniejsze uchybienie.


Ryanair w ostatnich tygodniach urządził sobie istną łapankę na turystów. Kontrole stały się niemalże codziennością na lotniskach w całej Europie, a przedstawiciele przewoźnika nie mają litości. Niedawno dodatkową opłatę naliczono pasażerce, która miała przy sobie dużą butelkę wody. Teraz 150 euro, czyli ok. 630 zł zapłacili kolejni podróżni.

Ryanair bezlitosny w kwestii bagażu podręcznego. Płacisz, albo nie lecisz


W sieci nie brakuje filmików, na których pasażerowie nie są w stanie zrozumieć, dlaczego Ryanair kazał im zapłacić za nadbagaż. Najczęstszym problemem są walizki, które na pierwszy rzut oka mieszczą się w sizerze, czyli specjalnym stojaku, ale w praktyce są nieregulaminowe.

Zdjęcia walizek z pytaniem, czy warto się odwołać od naliczonej opłaty, pojawiają się na wielu grupach w mediach społecznościowych. Filmiki, takie jak ten poniżej, zalewają natomiast TikToka. Niezależnie od miejsca publikacji, pasażerowie nie rozumieją, dlaczego została naliczona im dodatkowa opłata.

Kiedy jednak przyjrzymy się dokładnie nagraniu, zauważymy, iż obie walizki delikatnie wystają poza krawędzie sortera. Są zbyt głębokie do płaskiego sortera. I oczywiście, można by powiedzieć, iż jaką różnicę zrobi centymetr lub dwa, ale problem jest znacznie większy niż widać.

Ryanair ma większe mierniki niż dopuszczalne limity. Stąd tak bolesna polityka na lotniskach


Warto bowiem pamiętać, iż obecne niebieskie mierniki Ryanaira są większe niż dopuszczalne wymiary poszczególnych bagaży. Pisaliśmy o tym na łamach naTemat, ale potwierdził to nam także prezes Ryanaira Michael O'Leary. – Nasz sizer do bagażu jest większy niż minimalny dozwolony rozmiar – stwierdził podczas wywiadu.

Właśnie dlatego Ryanair każe dopłacać 75 euro za choćby najmniejsze niedopasowanie bagażu. To jednak nie koniec problemów. Przewoźnik ma bowiem w planach wprowadzenie nowego miernika bagażu, który nie pozwoli już na "upychanie" plecaków i walizek. Dotychczas taki stojak używany był w Berlinie. Coś na jego wzór ma pojawić się także na kolejnych lotniskach.

– W tym roku zmieniamy oznaczenia rozmiaru bagażu – wprowadzamy graficzne wskazanie faktycznie dozwolonych wymiarów, które są mniejsze niż dotychczasowe skrzynki – przekazał nam prezes Ryanaira.

Idź do oryginalnego materiału