Wolność dla Niego: Po Prostu Powiedziałam ‘Tak’

newsempire24.com 1 tydzień temu

– Dokąd to się wybierasz? – zapytała spokojnie Anna, patrząc, jak mąż zarzuca czystą koszulę.

– No, umówiliśmy się z chłopakami. Na piwo, pogadać – odparł Krzysztof, choćby na nią nie patrząc.

– A ze mną masz w ogóle zamiar kiedyś spędzić czas? – Anna próbowała się uśmiechnąć, ale wyszło gorzko.

– No ty przecież wciąż w pracy! Skąd miałem wiedzieć, iż dziś akurat wcześniej skończysz?

Pytanie wydawało się logiczne. Tyle iż było ich już za dużo – tych logicznych, wygodnych wymówek. Anna miała dość. Dość bycia tą, która wszystko rozumie, wybacza i płaci.

Kiedyś myślała, iż znalazła swojego człowieka. Krzysztof był troskliwy, skromny, trochę młodszy – ale czy wiek ma znaczenie, gdy dusze są blisko? Poznali się przez przyjaciółki mamy, wzięli ślub, zamieszkali w jej przestronnym mieszkaniu. On pracował… byle jak. Ale jej wystarczało. Dla dwojga.

Pierwsze ostrzeżenia pojawiły się po roku. Romans. Potem drugi, trzeci. Przeprosiny, łzy, obietnice. A za tym – zakupy. Konsola, komputer, nowy telefon… Teraz – samochód.

– Aniu, no przecież to wygodne! Będę cię odwoził z pracy, dziecko do przedszkola… – marzył Krzysztof.

– Najpierw pojawiaj się w domu – odcięła. Ale nawyk wybaczania okazał się silniejszy.

Aż pewnego niedzielnego ranka zadzwonił telefon.

– Halo, proszę puścić Krzysztofa! – rozległ się młody kobiecy głos.

– Przepraszam, kto mówi?

– My się kochamy! A pani… pani tylko przeszkadza!

Anna słuchała w milczeniu.

– Pewna jesteś, iż wasze uczucie jest warte więcej niż pieniądze? – w końcu zapytała.

– Oczywiście!

– Sprawdźmy.

– Jak to?

– Zabierz go. Na zawsze.

Odłożyła słuchawkę i spokojnie spakowała jego rzeczy do walizki.

Po dziesięciu minutach wrócił Krzysztof. Zatrzymał się w drzwiach, wpatrując się w walizkę.

– My… gdzieś jedziemy?

– Ty – tak. Gdzie chcesz.

– O co chodzi?

– Właśnie o to. Rozwodzimy się.

– Z powodu jakiejś głupiej laski? Żartowałem, Aniu! Przecież chcieliśmy założyć rodzinę! Kupić auto!

– Tak. Teraz sama kupię sobie auto. Sama zrobię prawo jazdy. I dziecko – też bez ciebie, jeżeli zechcę. Dziękuję za motywację.

Próbował się kłócić. Przekonywać. Manipulować. Ale Anna była spokojna.

Rok później wysiadła z nowego auta na parkingu galerii handlowej. Prawo jazdy, pewne spojrzenie, lekki uśmiech. I nowa sukienka, którą uwielbiał jej obecny wybranek – dojrzały, odpowiedzialny, bez pretensji.

Dostrzegłszy w oddali Krzysztofa, Anna na chwilę zatrzymała wzrok.

– Kupiłaś tę, o której mówiłem? Ale… ja chciałem czarną.

– A ja – czerwoną. I ją mam.

Ruszyła dalej, zostawiając go w cieniu. Bez słów. Bez żalu. Bez niego.

Idź do oryginalnego materiału