WIOSENNE PORZĄDKI – OD CZEGO ZACZĄĆ?

basiaszmydt.pl 6 miesięcy temu

Jak ja kocham ten dzień! Dzień, w którym powietrze zaczyna pachnieć inaczej, i który oznajmia, iż wiosna zbliża się wielkimi krokami. Wstępuje we mnie nowa energia i mam ochotę na wiosenne porządki. Mam ochotę wysprzątać absolutnie każdy kąt, serce, duszę, pulpit w komputerze, listę kontaktów w telefonie, ogródek, garaż i torebkę. Nie ma dla mnie lepszej pory roku na takie porządki niż wczesna wiosna. To zupełnie normalne, iż właśnie teraz każdy chce odgruzować i wyczyścić swoją przestrzeń. Zimą, kiedy dzień jest krótki, większość z nas marzy tylko o tym, by jak najszybciej wrócić z pracy, zjeść coś dobrego, zakopać się pod koc i włączyć film na Netflixie. Wiosna jest po to, żeby otworzyć okna na oścież, wpuścić do domu świeże powietrze i POSPRZĄTAĆ. Ważne, żeby zrobić to z głową, a ja powiem ci, jak to zrobić.

WIOSENNE PORZĄDKI – JAK ZNALEŹĆ MOTYWACJĘ?

Och, gdyby ten nagłówek przeczytały moje babcie, prawdopodobnie złapałyby się za głowy. One nie widziały sensu, by szukać motywacji do sprzątania czy gotowania, to według ich rozumowania trzeba było zrobić i się nad tym zbyt długo nie zastanawiać (przyznaję, iż tego myślenia nauczyły również mnie). Codzienny rytm, nawyki i tę całą około domową pracę, która sprawiała, iż każdy dzień był tak cudownie bezpieczny i przewidywalny, miały po prostu we krwi. Albo czasy były inne i to też trzeba zaakceptować. My dzisiaj mamy zupełnie inne realia i inne tempo życia. W obliczu tych wszystkich spraw do załatwienia na naszej liście po prostu potrzebujemy MOTYWACJI DO SPRZĄTANIA.

I tutaj jeszcze taka mała przypominajka. Pamiętaj, iż każda z nas ma inną sytuację życiową. Jedne z nas mają swoje działalności gospodarcze, które prowadzą z domu, co oznacza, iż mają więcej możliwości bieżącego ogarniania codziennego bałaganu (co jest zarówno ogromną zaletą, jak i przeszkodą w 100 % skupieniu się na pracy). A drugie pracują te 8 godzin dziennie na etacie, co doliczając czas na dojazd do pracy i wszelkie sprawy, które trzeba załatwić z i w drodze do domu, daje dużo mniej czasu w ogarnianie domowego chaosu. Jedne są mamami malutkich dzieci, inne tych dzieci nie mają albo mają w domu nastolatków. Każda z tych kobiet ma inny sposób i inne możliwości na zorganizowanie się, ale jest to do zrobienia!

MOJE MOTYWACJE są bardzo proste, ale skuteczne. Może i Ciebie zainspirują do wiosennego odgracania domowej przestrzeni.

#1 Bo w posprzątanym domu lepiej mi się funkcjonuje.

Po prostu. Urządzanie naszego domu to moja pasja i sprawia mi to ogromną przyjemność. Bardzo zależy mi na tym, żeby było pięknie, żebyśmy całą rodziną dobrze się w nim czuli, żebyśmy w nim odpoczywali, pracowali i z przyjemnością do niego wracali. Wiem już jak bardzo frustruje mnie bałagan w naszym domu i jak bardzo ten bałagan zabiera mojemu domowi urok. Wystarczy nie odkładać rzeczy na miejsce przez cały dzień, nie nastawić wieczorem zmywarki i nagle przyjemna i zachęcająca do odpoczynku i pracy przestrzeń zamienia się w jeden wielki burdel, którego ogarnianie nie wiadomo od czego zacząć. Lubię zaczynać dzień od porannej kawy w ulubionej filiżance i w posprzątanej kuchni. Lubię kończyć każdy dzień posprzątaną kuchnią, bo wiem, iż dzięki temu poranek nazajutrz będzie lepszy. Lubię usiąść wieczorem w posprzątanym salonie, gdzie na stoliku czeka na mnie ulubione scrabble albo stos książek do przeczytania. Lubię kłaść się wieczorem do pięknie zaścielonego pachnącego łóżka. Lubię mieć poskładane ubrania. To mnie motywuje, to sprawia mi przyjemność, to pozwala mi się w pełni cieszyć moim domem i robi mi miejsce na spędzanie wolnego czasu tak, jak lubię. Inaczej mi się tworzy i pisze ze świadomością, iż mam dookoła siebie ogarnięte.

#2 Bo nic mnie tak w życiu nie frustruje jak pytania zaczynające się od „gdzie jest?”.

Choć spędziłam z moim mężem już niemal pięknych 20 lat, to jego pytania zaczynające się od „gdzie jest” doprowadzają mnie do szału. Ja wcale nie jestem lepsza. Jeszcze kilka lat temu słynęłam z wyrzucania zawartości torebki na środku ulicy, bo nie mogłam znaleźć biletu, kluczyków, komórki (niepotrzebne skreślić). Od tego czasu zdążyłam się nieco zmienić i wypracować kilka nawyków, dzięki którym takie sytuacje już mnie nie spotykają.

Moją misją jest, by każda rzecz w naszym domu miała swoje miejsce i w tym temacie nieustannie chcę się rozwijać i doskonalić 🙂 Uwielbiam to! Serio. Świadomość tego, iż rzeczy na basen dzieci są w pudełku podpisanym „rzeczy na basen”, a ładowarki do telefonów w pierwszej szufladzie w pudełku podpisanym „ładowarki” naprawdę mnie uszczęśliwia. Dlatego porządkuję, by nie szukać i by wiedzieć gdzie co mam odłożyć. Lubię, gdy rzeczy mają swoje miejsce i każdy z domowników o tym wie. A im jesteśmy z moim mężem starsi, tym zdanie „odłożyłem na miejsce” staje się coraz bardziej sexy! Odkładanie rzeczy na miejsce przynosi upragniony spokój i wchodzi w krew. Ten nawyk naprawdę się opłaca!

#3 Bo chciałabym otaczać się tylko pięknymi i funkcjonalnym i przedmiotami.

To dla mnie naprawdę dobry powód do sprzątania. Piękne rzeczy poprawiają mi humor. Nie chcę otwierać szuflady i zastanawiać się po co mi 25 smyczy do kluczy, 60 starych kalendarzy, kiczowate figurki z liceum i te brzydkie buty, które oprócz tego, iż są brzydkie to przecież mogą się jeszcze przydać. Wolę mieć mniej przedmiotów, ale pięknych i takich, których używam z przyjemnością, zamiast zastanawiać się gdzie je schować przed światem. Ale, żeby dojść do tego etapu najpierw trzeba odgracić swoją przestrzeń z tak zwanego „badziewia”. Pracochłonny to etap, ale wart tej pracy.

ZOBACZ, JAK ODGRACIŁYŚMY PRZESTRZEŃ U MOJEJ PRZYJACIÓŁKI MONIKI.

Takie są moje motywacje i kiedy sobie o nich przypomnę mam ochotę od razu zabierać się do roboty. Zanim jednak wyciągnę z szafy odkurzacz i cały arsenał różnych rzeczy do sprzątania muszę przypomnieć sobie jedną bardzo istotną rzecz:

Tu sprawa jest naprawdę bardzo prosta, choć pamiętam, iż odkrycie tej prawdy było dla mnie sporym szokiem parę ładnych lat temu. Otóż powstawanie bałaganu ma tylko dwa powody.

#1 Bałagan bierze się z nadmiaru rzeczy

Jakie to proste co? Im więcej mamy rzeczy, tym większy mamy bałagan, choć znam i minimalistów, którzy ze swoich skromnych zbiorów potrafią zrobić w domu niezły sajgon, to jednak statystycznie rzecz ujmując, bałagan robi się z nadmiaru rzeczy.

To niebywałe ile przedmiotów potrafimy bezmyślnie gromadzić. Ile w naszym domu sekretnych szuflad, pudeł i szafek, których boimy się otwierać, w których nie wiemy co jest, i które zabierają nam cenną przestrzeń, a w konsekwencji jeszcze bardziej cenny czas, bo przecież kiedyś zechcemy się z tymi sekretnymi miejscami zmierzyć.

Ile rzeczy trafia do naszego domu zupełnym przypadkiem, a my później miesiącami przekładamy je z miejsca na miejsce. Ileż mamy przedmiotów, których nie używamy lub nie lubimy. I co z tego skoro i tak wciąż i wciąż chodzimy na zakupy, by kupić nowe, bo wyprzedaż, bo ładne, bo naprawdę tego potrzebuję właśnie teraz.
A potem dziwimy się skąd w naszym domu ten cholerny bałagan. Zatem podpowiadam – z nadmiaru rzeczy. zwykle niepotrzebnych.

WIELKIE ODGRACANIE, CZYLI O WSZYSTKICH RZECZACH, KTÓRE TRZYMAMY W DOMACH NASZYCH RODZICÓW.

#2 Bałagan bierze się z powodu nieodkładania rzeczy na miejsce.

Wiem, co mówię – jestem w tym mistrzynią. Tylko ja wiem jak zrobić wielki bałagan w ciągu jednego poranka. Wystarczy nie odłożyć rzeczy na miejsce podczas robienia śniadania, potem znowu nie odłożyć ich na miejsce podczas gotowania obiadu, a na koniec trzeba rzucić ciuchy, tam, gdzie się akurat stoi i gotowe.

Rzeczy muszą mieć swoje miejsce, każda bez wyjątku, a potem na to miejsce muszą być odkładane. Ja nad tym nawykiem pracuję codziennie i przyznaję, iż idzie mi coraz lepiej. Nawykiem, który wypracowała i polecam go na start, bo naprawdę zmienia codzienność jest wieczorne sprzątanie kuchni i wstawianie zmywarki, tak by rano następnego dnia mieć dobry start. Do tego poranne ścielenie łóżka i większe porządki w każdy piątek, tak by w weekend był czas na relaks.

#1 Chcemy zrobić wszystko naraz

W tym również byłam specjalistką. Gdy przychodził według mnie odpowiedni moment, robiłam w moim domu istny armagedon. Dlaczego? Bo zaczynałam sprzątać naraz CAŁY DOM. Uff, do dzisiaj się frustruję, gdy sobie o tym przypomnę. Sprzątałam kuchnię, ale nie tak wiesz, iż zmywałam blaty i naczynia. Nie, nie! To było sprzątanie GENERALNE, takie z inwentaryzacją zapasów, misek, talerzy i zastanowieniem się nad każdym przedmiotem.

Sprzątałam szafę z ubraniami, jednocześnie robiąc wyprzedaż tych niepotrzebnych i jeżdżąc na pocztę, by wysłać te sprzedane.

Sprzątałam garaż, bo przecież to właśnie garaż jest pomieszczeniem, w którym spędzam najwięcej czasu i jest w nim cały ogrom MOICH rzeczy.

I TO WSZYSTKO W TYM SAMYM CZASIE!

Wiesz, jak wyglądał mój dom? Jak pole bitwy. A sprzątanie trwało co najmniej tydzień! Ludzie, którzy nas wtedy odwiedzali, pytali, czy coś się stało, czy się wyprowadzamy, a ja odpowiadałam, iż wszystko ok, po prostu sprzątam i proszę, znajdź sobie jakieś miejsce do siedzenia, bo ja SPRZĄĄĄĄTAAAM! Wtedy przydałoby mi się coś na uspokojenie, jakaś mała pigułeczka. Dzisiaj po prostu nie popełniam tego samego błędu i kiedy już rozpoczynam odgracanie mojego domu, robię to kawałek po kawałku i wtedy, kiedy naprawdę mam na to siłę, czas i chęci. Owszem, czasami po prostu potrzebne jest pospolite ruszenie i zrobienie ogromnej rewolucji, tak, jak wtedy, gdy pojechałam do mojej przyjaciółki Moniki, by w 6 dni przewrócić dom do góry nogami, a później wprowadzić do niego ład i harmonię. Jednak zwykle nie mamy aż takiej ilości czasu i zasobów i demotywujemy się, zanim zaczniemy. Wtedy lepszą opcją jest odgracanie pomieszczenie po pomieszczeniu. choćby gdybyś miała poświęcić na to kilka sobót z rzędu.

Zastanów się, ile masz czasu, energii i siły na takie działanie? jeżeli boisz się, iż rozgrzebiesz pracę, a potem zostaniesz an tym polu bitwy zupełnie sama – działaj etapami, małymi krokami. jeżeli masz ochotę na prawdziwą rewolucję, działaj tak jak ja i Monika podczas tygodnia z odgracaniem w tle.

#2 Zajmujemy się tą samą rzeczą dziesiątki razy

Zasada jest prosta – jeżeli bierzemy do ręki jakiś przedmiot, od razu podejmujemy decyzję, co z nim dalej robimy. Albo odkładamy rzecz na miejsce lub szukamy mu nowej szuflady, pudełka lub szafki., albo wkładamy do pudła z napisem „do oddania”, „do sprzedania” lub wyrzucamy do kosza. Często porządki rozwlekają nam się niemożliwie, bo przekładamy daną rzecz z miejsca na miejsce wiele, wiele razy. To totalnie bez sensu. Sprzątanie to suma szybkich i konsekwentnych decyzji.

100 RZECZY, KTÓRYCH POZBYŁAM SIĘ OD RAZU – ten post może okazać się przydatny!

#3 Jesteśmy zbyt sentymentalni

A może to się jeszcze przyda?
A takie to ładne, iż szkoda oddawać, choć w sumie nie używam.
Zajmę się tym na emeryturze.
Bo kiedyś to były ciężkie czasy, a na półkach był tylko ocet.
To prezent – prezentów się przecież nie oddaje.
Zostaw, przejrzę to później.
W tej koszulce byłam na pierwszej randce.

Nie wszystkie pamiątki są złe, ale nie każda rzecz jest pamiątką. Ostatnio przywiozłam od rodziców wielkie pudło z moimi najcenniejszymi skarbami z dzieciństwa. Tak mi się zawsze wydawało, iż są najcenniejsze. Nie zajrzałam do tego pudła przez ostatnich 15 lat, a w środku znalazłam jakieś 50 listów od koleżanki, z którą dziś nie mówię sobie choćby „cześć”. Czy te rzeczy są dziś dla mnie „najcenniejsze”? Nie. Czy czuję coś wspaniałego, gdy czytam te listy? Nie.
Podjęłam decyzję, iż trafiają na rozpałkę do naszego kominka. Każdy ma oczywiście inną wrażliwość, inne rzeczy mają dla nas zupełnie inne znaczenie. Warto się zastanowić co dla Ciebie jest szczególną pamiątką, którą chcesz zachować, a potem włożyć tę pamiątkę do pięknego pudełka, które schowamy na dnie szafy, by otworzyć je z sentymentem za jakiś czas. Ja nie gromadzę zbyt wielu rzeczy, do których mam sentyment, bo mój dom ma być przede wszystkim miejscem, w którym przyjemnie się żyje na codzień, a nie muzeum, w którym na każdym regale stoi jakaś pamiątka.

#4 Gromadzimy zbyt wiele

4 korkociągi, 10 śpiworów, 3 egzemplarze „Pana Tadeusza” – bo wszystkie dobre, bo wszystko ładne.
Czy naprawdę potrzebujemy tych wszystkich przedmiotów? Za każdym razem, gdy robię w moim domu wielkie, wiosenne porządki ze zdumieniem odkrywam jak dziwne przedmioty trafiają do naszego domu. Zawsze zastanawiam się jak to możliwe.

#5 Wolne miejsce od razu wypełniamy nową rzeczą

Pamiętam, gdy pierwszy raz zetknęłam się z ideą minimalizmu. O Madonno! To co wtedy zadziało się w moim mieszkaniu to był tak zwany siwy dym. Pozbyłam się 70 % rzeczy i przez jeden krótki moment osiągnęłam zen.
To był jednak bardzo krótki moment, bo odzyskaną przestrzeń postanowiłam wypełnić nowymi, ładnymi RZECZAMI. W konsekwencji wszystko wróciło do mnie razy dwa. Nigdy więcej nie popełniłam tego błędu. Zrozumiałam też, iż nie sztuką jest kupić, a potem wyrzucić. Nie chcę brać udziału w tym szaleństwie ciągłej chęci posiadania nowych rzeczy. Musimy nauczyć się szanować nasze przedmioty, pamiętać, iż ktoś je musiał wyprodukować, a my na nie zapracować. Nie kupujmy, ale i nie wyrzucajmy bezmyślnie, byle tylko wymienić coś na nowszy model.

#6 Nie kończymy tego, co zaczęłyśmy

Rozgrzebujemy robotę, a potem do niej nie wracamy. Nowe nawyki, których powinniśmy się nauczyć to kończenie poszczególnych zadań. jeżeli robię porządek w szafie, to następnego dnia zanoszę buty z tej szafy do szewca, ubrania, które tego potrzebują do krawcowej, ubrania do wyrzucenia do kontenera, a te, które chcę sprzedać wystawiam najszybciej jak się da. Gdy skończę, dopiero wtedy zabieram się za kolejne pomieszczenie. Przynajmniej się postarajmy. Akcja, reakcja, bez odkładania w nieskończoność.

Od czego ja zaczynam, napisałam ci na początku tego wpisu. POTRZEBUJĘ MOTYWACJI. Wizualizuję sobie piękny, posprzątany i zorganizowany dom, w którym niczego nie szukam, i w którym wszystko ma swoje miejsce. Sama wizualizacja i motywacja to jednak odrobinę za mało, by mój dom wyglądał jak z obrazka. Każdy dobry projekt wymaga dobrego planu. Dlatego zaparzam sobie wielki kubek herbaty z cytryną, siadam przy stole i na czystej kartce spisuję plan działania. Zastanawiam się, co w moim domu denerwuje mnie najbardziej, o którym kącie z gratami myślę nieustannie, co muszę zrobić, żeby daną przestrzeń lepiej sobie zorganizować, a potem wpisuję to na listę w formie małych zadań.
I oczywiście BIORĘ SIĘ DO ROBOTY, bo to najbardziej istotne 🙂

Porządkowanie rzeczy kategoriami

Każdy działa inaczej. Ja dotychczas lubiłam sprzątać swój dom pomieszczeniami. Najpierw kuchnia, potem sypialnia, łazienka itd. Ostatnio jednak trochę zmieniłam ten system. Na Netflixie można obejrzeć program, którego gospodynią jest słynna Marie Kondo – specjalistka od odgracania przestrzeni. Może i niektóre z jej metod są śmieszne, ale jedną z nich ostatnio wypróbowałam i TO NAPRAWDĘ DZIAŁA! Mowa o sprzątaniu rzeczy kategoriami, a nie pokój po pokoju. jeżeli sprzątasz kuchnię wyjmujesz wszystkie rzeczy z szafek i układasz na podłodze. Przynosisz „kuchenne” rzeczy z całego domu, garażu, spiżarki, sypialni, łazienki – wszystko, co powinno być w kuchni i również układasz na podłodze. Teraz widzisz ile tego jest i możesz ocenić czy naprawdę tego wszystkiego potrzebujesz.

Druga ważna zasada – nie zaczynasz porządkowania nowej kategorii rzeczy, na przykład książek, dopóki nie uporasz się z rzeczami z kuchni. Nie musisz robić wszystkiego naraz. Idź swoim tempem. W poniedziałek zajmij się na przykład książkami, układając je na podłodze w największym pokoju w domu, a w sobotę łazienką. Ważne, żeby zgromadzić w jednym miejscu wszystkie rzeczy z danej kategorii. Tylko w ten sposób można uniknąć niekończącego przekładania przedmiotów z miejsca na miejsce i ograniczenie ich liczby.

Podejmij decyzję, którą przestrzenią, którą kategorią rzeczy chcesz zająć się najpierw, a później bierz się do roboty. Skreślaj zadania z listy i nie staraj się zrobić wszystkiego naraz, choć wiem, iż to kuszące. gwałtownie się zmęczysz, będziesz sfrustrowana i wiosenne odgracanie domu przerwiesz w połowie. Ja dałam sobie czas do końca kwietnia na uporanie się z niepotrzebnymi rzeczami i zorganizowanie tych, które lubię, i które ze mną zostają. To wystarczający czas.

Noś ze sobą listę zadań. Gdy przypadkiem (zupełnym przypadkiem) zawędrujesz do Ikei, będziesz wiedziała, iż musisz przy okazji kupić kilka pudełek na skarpetki itd. Kiedy postanowisz zająć się porządkowaniem tych skarpetek nie stracisz połowy dnia na wyprawę do sklepu po te absolutnie niezbędne pudełka 🙂

Zrób sobie zdjęcie przed i po. Na przykład szafy z ubraniami. Efekt, który zobaczysz naprawdę Cię zmotywuje.

Podejdź do tematu na spokojnie lub zrób wielką rewolucję, ale rób to konsekwentnie. Konsekwentnie czyli bądź wobec siebie uczciwa, przypomnij sobie po co to robisz i jakie masz motywacje. Kończ to, co zaczęłaś i przede wszystkim postanów sobie, by ponownie nie zagracić odzyskanej przestrzeni. Bo w posprzątanym domu po prostu lepiej się żyje.
To jak bierzemy się do roboty?

Idź do oryginalnego materiału