Beskid Mały choć mam na wyciągnięcie ręki, nie należy do najczęściej przeze mnie odwiedzanych rejonów. Ciężko wszakże mu konkurować z Beskidem Śląskim, a już tym bardziej z sielankowym Beskidem Żywieckim. Czasami jednak jakaś moc wypędzi mnie na niższe ścieżki, by przypomnieć sobie znane tereny i odkryć nieco te znane mniej.
Taki sposobem pojawiam się w miejscowości Kozubnik, skąd uskutecznię zaledwie 8-kilometrową pętlę. Startuję szlakiem czarnym, który początkowo prowadzi między domami. Cisza, spokój, wszyscy śpią.
|
Droga przez wieś |
|
Kolorowy dom |
Wariant czarny dość długo prowadzi drogą jezdną, ale kiedy wreszcie znikam w lesie, zdobywam wysokość przyjemnymi zakosami. Wąska ścieżka wiedzie wśród paproci, świerków i drzew liściastych, a niedawne opady deszczu potęgują zielone barwy lasu. Po 35 minutach i pokonaniu 2 kilometrów dystansu mój szlak łączy się z czerwonym. Na tym odcinku ścieżka wnosi się umiarkowanie w górę, a po turystach nie ma śladu. Widocznie niepewna pogoda odstraszyła potencjalnych wędrowców.
|
Szlak czarny |
Po upływie niespełna godziny docieram na górę Żar. W tych okolicach trochę mnie już nie było i gołym okiem mogę dostrzec zmiany - nowe atrakcje turystyczne i jeszcze więcej komercji. Widok z wierzchołka przy dobrej pogodzie jest naprawdę przyjemny, jednak tłumy mu towarzyszące skutecznie mnie odstraszają. Góra napływ turystów odnotowuje od 2004 roku, kiedy PKL udostępniło kolej linowo-terenową, która w 5,5 minuty może przewieść turystów na szczyt. Dziś mogę nacieszyć się ciszą i tańcem chmur na okolicznych grzbietach.
|
Nowa atrakcja na szczycie |
|
Beskid Mały w chmurach |
|
W dole Jezioro Międzybrodzkie i Żywieckie |
|
Stok i kolej terenowa
|
Niebawem ruszam do kolejnego punktu trasy - na szczyt Kiczera. Najpierw muszę obejść zbiornik elektrowni wodnej, a po drodze napotykam kwieciste łąki. Po 20 minutach ponownie znikam w lesie i popadam w zachwyt nad ilością kwitnącego łubinu. Fioletowe kwiaty są niezwykle fotogeniczne, tak iż porównuje je do magicznych wróżek. Łubin kwitnie od czerwca do sierpnia, a roślina jest równie piękna, co trująca.
|
Łąki obok zbiornika |
|
Łubin 💜 |
Na Kiczerę pozostaje mi około 15 minut marszu, a podejście nie należy do wymagających. Wierzchołek słynie przede wszystkim z widoku na zbiornik góry Żar, ale podziwiać możemy również panoramę Beskidu Małego, a w dole Jezioro Czanieckie. Na szczycie często można spotkać biwakowiczów, jest miejsce na ognisko i do odpoczynku. Kiczera to jeden z przyjemniejszych punktów na mapie Beskidu Małego.
|
Widok z Kiczery na górę Żar |
|
Szczyt i altana |
|
Widok na wschód |
Po chwili odpoczynku udaję się w drogę powrotną szlakiem żółtym. Wariant ten wszakże prowadzi do Porąbki, jednak mam zamiar uciec nieco wcześniej na jedną z pożarówek, którą domknę pętlę w Kozubniku. Początkowo idę dość stromo w dół, gwałtownie tracąc wysokość, ale już niebawem teren jest łagodny i przyjemny. Po 40 minutach znajduję się ponownie w miejscowości Kozubnik, która jeszcze do niedawna słynęła z opuszczonego kompleksu wypoczynkowego. Teraz w miejsce starych budynków powstają nowe apartamenty, choć osobiście przyznam, iż okolica nieszczególnie mi się podoba. Klimat postapokaliptyczny zdecydowanie bardziej tu pasował.
|
Okolice żółtego szlaku |
|
Kozubnik 2015 |
Beskid Mały okazał się dzisiaj kameralny, a krótka trasa nie pozwoliła się zmęczyć. Choć odwiedzone miejsca mają swój urok, to niestety pasmo za Jeziorem Międzybrodzkim zawsze będzie gdzieś daleko w moich planach. Lubię czasem odświeżyć pamięć, ale w górach szukam czegoś zupełnie innego niż tutaj.
11.06.2023