William Davies: Przemysł szczęścia. Jak politycy i biznesmeni sprzedali nam well-being

instytutsprawobywatelskich.pl 2 tygodni temu

Napisana popularyzatorskim językiem książka Williama Daviesa mówi o tym, jak pojęcie szczęścia stało się obiektem współczesnego marketingu ‒ przedmiotem, który można sprzedać jak każdy inny produkt. To, co dla filozofów było przez wieki najdonioślejszym, bo również niezwykle wymagającym moralnie, celem ludzkiego życia, dziś zostało sprowadzone przez światowe koncerny (a nierzadko także przez polityków, którzy zabiegają o kapitał wyborczy) do „well-beingu”, dobrego samopoczucia czy dobrostanu (z mat. Wydawcy).

Państwowemu Instytutowi Wydawniczemu dziękujemy za udostępnienie fragmentu do publikacji. Zachęcamy do lektury całej książki.

Wstęp

Od chwili powstania Światowego Forum Ekonomicznego w 1971 roku jego coroczne zjazdy w Davos dobrze odzwierciedlają ducha czasu globalnej gospodarki. Te kilkudniowe konferencje odbywające się pod koniec stycznia gromadzą odpowiedzialnych za nią mocodawców, a także prezesów korporacji, czołowych polityków, przedstawicieli organizacji pozarządowych oraz garstkę zatroskanych celebrytów mających wspólnie omówić jej naczelne problemy.

W latach 70., gdy to wydarzenie nazywało się jeszcze European Management Forum, jego główną bolączką był nagły spadek poziomu produktywności w Europie. W latach 80. zajęto się kwestią deregulacji rynku. W latach 90. uwagę zebranych przyciągnęły Internet oraz innowacyjność, a na początku lat dwutysięcznych, przy rozpędzonej światowej gospodarce, zaczęto poruszać bardziej „społeczne” tematy (oraz oczywiście problem bezpieczeństwa zagrożonego po zamachach z 11 września). Z kolei przez pierwszych pięć lat po zawaleniu się systemu bankowego w 2008 roku spotkania w Davos skupiały się głównie na tym, jak postawić go z powrotem na nogi.

Na zjeździe w 2014 roku wśród miliarderów, celebrytów i prezydentów pojawił się zaskakujący gość: buddyjski mnich. Każdego ranka przed rozpoczęciem obrad delegaci mogli uczestniczyć we wspólnej medytacji oraz uczyć się od niego technik relaksacyjnych. „Nie jesteście niewolnikami swoich myśli”, nauczał facet w czerwono-żółtych szatach z iPadem w ręku. „Możecie po prostu im się przyglądać… niczym pasterz obserwujący ze wzgórza swoje owce”[1]. Pokaźne stado myśli o notowaniach akcji i potajemnych upominkach dla sekretarek pasło się na duchowych pastwiskach jego publiczności.

Chcąc podtrzymać promowane przez siebie wysokie standardy konkurencyjności, nie mogli wybrać pierwszego lepszego mnicha. Matthieu Ricard to mnich z najwyższej półki ‒ wykwalifikowany biolog i bliski statusu celebryty tłumacz Dalajlamy na język francuski. Głosi również wykłady na temat szczęścia w ramach TED Talks, a w tym temacie jest niekwestionowanym specjalistą, ze względu na swoją reputację „najszczęśliwszego człowieka na świecie”. Ricard przez wiele lat uczestniczył w neurologicznych badaniach prowadzonych na Uniwersytecie Wisconsin mających na celu odkrycie sposobu odczytywania poziomu szczęścia bezpośrednio z mózgu. Polegały one na przypięciu 256 czujników do głowy badanego na trzy godziny, a następnie umiejscowieniu wyniku na odpowiedniej skali gdzieś pomiędzy rozpaczą (+0,3) a ekstazą (-0,3). Ricard przebił wszystko, z czym badacze do tej pory się spotkali, osiągając wynik -0,45 i w tej chwili dumnie przechowuje na swoim laptopie kopię tabelki, zgodnie z którą jest właśnie najszczęśliwszym z ludzi[2].

Jego obecność w Davos w 2014 roku świadczyła o mocnym przesunięciu akcentów względem poprzednich lat. Tego roku Forum było pełne rozmów o mindfulness: technice relaksacyjnej czerpiącej z psychologii pozytywnej, buddyzmu, terapii poznawczo-behawioralnej oraz neuronauk. Aż dwadzieścia pięć sesji na tym zjeździe było poświęconych fizycznym i psychicznym aspektom wellness[3] więc ponad dwukrotnie więcej niż w roku 2008[4].

Panele takie jak Rewiring the Brain [Przeinstalować mózg] prezentowały uczestnikom najnowsze techniki udoskonalania pracy mózgu. Health Is Wealth [Zdrowie to bogactwo] omawiał różne możliwości przekuwania well-being[5] inne bardziej tradycyjne i użyteczne, rodzaje zasobów. Nie dziwi też to, iż niecodzienna obecność tak wielu czołowych postaci światowej gospodarki w jednym miejscu przyciągnęła firmy handlujące najróżniejszymi urządzeniami, aplikacjami oraz poradami mającymi sprzyjać prowadzeniu życia, które będzie mniej stresujące, a bardziej „mindful”.

Nie skończyło się jednak na samych rozmowach i medytacjach.

Każdy uczestnik został wyposażony w urządzenie, które po założeniu stale wysyłało na jego telefon raporty zdrowotne związane z bieżącymi aktywnościami. jeżeli jego użytkownik za mało spaceruje lub za krótko śpi, to zostanie o tym niezwłocznie powiadomiony.

Wszyscy obecni w Davos mieli okazję spojrzeć na swój styl życia i wellness z nieco innej perspektywy. Co więcej, mogli oni przenieść się na chwilę do świata, w którym da się oszacować wpływ każdego zachowania na umysł i ciało. Przez cztery dni trwania konferencji, spacerując po okolicy, można było pozyskać wiedzę, która dotychczas była dostępna jedynie dla specjalistycznych instytucji, takich jak laboratoria lub szpitale.

To właśnie zajmuje w tej chwili światowe elity. Szczęście w różnych odmianach nie jest już w ich oczach miłym, ale jednak pobocznym dodatkiem do istotnych spraw związanych z zarabianiem pieniędzy, ani też zajęciem dla fanów new age mogących oddać się domowemu wypiekaniu chleba. Jako wymierny, dający się zaobserwować i zoptymalizować wskaźnik wdarło się do strefy zarządzania globalną gospodarką. jeżeli Światowe Forum Ekonomiczne wciąż może służyć za wyznacznik kierunku rozwoju kapitalizmu, to jego przyszłość zależy od naszych możliwości zwalczania stresu, smutku i chorób oraz od zastąpienia ich relaksem, szczęściem i wellness. Mamy już ku temu odpowiednie środki, metody i technologie, które coraz głębiej przenikają nasze miejsca pracy, centra handlowe, domy oraz ciała.

To podejście wykracza oczywiście poza szwajcarskie góry i w ostatnich latach zdobywa coraz większe uznanie wśród polityków i biznesmenów na całym świecie.

Oficjalne urzędy statystyczne na całym świecie, m.in. w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji oraz Australii, regularnie publikują raporty dotyczące poziomu „narodowego well-being”.

Niektóre miasta, jak np. Santa Monica w Kalifornii, zaadaptowały tę praktykę na własny, lokalny użytek[6]. Nurt psychologii pozytywnej promuje zasady postępowania i hasła, dzięki którym można być na co dzień szczęśliwszym, często poprzez niedopuszczanie do siebie trudnych myśli i wspomnień. realizowane są też prace nad umożliwieniem ćwiczenia się w szczęściu dzieciom przez włączenie tych idei w program edukacji szkolnej[7].

Coraz więcej korporacji zatrudnia „naczelnego dyrektora ds. szczęścia”, a Google ma choćby swojego nadwornego wesołka zajmującego się szerzeniem mindfulness i empatii[8].

Profesjonalni konsultanci doradzają pracodawcom, jak rozweselać pracowników, bezrobotni mogą się dowiedzieć, jak odzyskać zapał do pracy, a w Londynie eksperci doradzają osobom eksmitowanym, jak pozbierać się emocjonalnie po takiej przygodzie[9].

Rozwój nauki stale umacnia tego typu podejście. Neurolodzy pokazują, jak bezpośrednio zaobserwować w mózgu szczęście lub jego brak, tak jak w przypadku badań Matthieu Ricarda w Wisconsin, oraz poszukują neurologicznego uzasadnienia tego, dlaczego śpiewanie i kontakt z przyrodą dobrze wpływają na nasze psychiczne well-being. Twierdzą oni też, iż odkryli obszary mózgu, które generują pozytywne i negatywne emocje, w tym również punkt, który po odpowiedniej stymulacji daje odczucie rozkoszy, oraz „przycisk wygaszania bólu”[10].

Rozwijający się ruch „skwantyfikowanego ja” promuje stałe monitorowanie własnego nastroju przy pomocy notatek i odpowiednich aplikacji na telefony[11]. W miarę gromadzenia danych statystycznych w tym zakresie „ekonomia szczęścia” rozwija się i coraz skuteczniej tworzy na ich podstawie szczegółowy obraz tego, jakie miejsca, style życia, formy zatrudnienia i konsumpcji generują najlepsze samopoczucie i well-being.

Nasze aktywności są konsekwentnie wcielane w ten program pogoni za szczęściem w obiektywny, wymierny i zinstytucjonalizowany sposób. Problem samopoczucia, dotychczas uznawany za „subiektywny”, jest w tej chwili podejmowany przy użyciu obiektywnych danych. Jednocześnie badania nad well-being zyskały aspekt ekonomiczny i medyczny. Wraz z rosnącą interdyscyplinarnością nauki o szczęściu twierdzenia dotyczące umysłu, mózgu, ciała i aktywności ekonomicznej stapiają się w jedną całość, bez poświęcenia zbytniej uwagi wynikającym z tego problemom filozoficznym. Podejmowane są choćby próby ustalenia jednego, uniwersalnego wskaźnika poziomu optymalizacji człowieka.

Pewne jest jednak to, iż ludzie stojący za technologiami produkującymi fakty dotyczące szczęścia są bardzo wpływowi, a obietnice związane z tymi narzędziami stają się coraz bardziej kuszące dla wszystkich, którzy sprawują jakąś władzę.

Czy można występować przeciwko szczęściu? Filozofowie spierają się o to, czy jest to zasadne stanowisko. Arystoteles twierdził, iż szczęście jest ostatecznym celem człowieka, tyle iż rozumiał je w szerokim, etycznym sensie. Nie wszyscy jednak by się z tym zgodzili. „Człowiek nie dąży do szczęścia”, pisał Fryderyk Nietzsche, „czyni to tylko Anglik”[12]. W miarę jak od lat 90. psychologia pozytywna i badania nad szczęściem zakorzeniały się coraz głębiej w naszej kulturze polityczno-ekonomicznej, rósł niepokój co do sposobu, w jaki pojęcia szczęścia i well-being były wykorzystywane przez polityków i biznesmenów. Istnieje ryzyko, iż ta nowa nauka po prostu uzna osoby nieszczęśliwe za winne własnej niedoli, i przystąpi do leczenia ich, lekceważąc przy tym wszelkie zewnętrzne czynniki, jakie się do tego przyczyniły.

W niniejszej książce w znacznej mierze podzielam ten niepokój. Mamy do rozwiązania zbyt wiele poważnych problemów politycznych i gospodarczych, żeby tak bardzo angażować się w badanie psychicznych i neurologicznych sposobów ich indywidualnego przeżywania. Warto też raczej podchodzić z rezerwą do wszelkich pomysłów, które są tak entuzjastycznie przyjmowane przez koryfeuszy Światowego Forum Ekonomicznego.

Za technologią monitorującą nastrój, algorytmami analizującymi samopoczucie i medytacjami wyciszającymi kryją się określone interesy polityczne i ekonomiczne.

Nie dostaliśmy po prostu niewinnych narzędzi do realizacji arystotelesowskiego samorozwoju. Psychologia pozytywna, której guru powtarzają jak mantrę, iż szczęście jest kwestią własnego „wyboru”, utrudnia tym samym odrzucenie konsumpcjonizmu i egocentryzmu, mimo iż wielu ludzi właśnie tego szuka.

Jest to jednak tylko część rozwijanej tutaj krytyki. Jednym z ideologicznych aspektów nauki o szczęściu jest to, iż prezentuje się ona jako coś całkiem nowego, określającego nową epokę, w której uda się przezwyciężyć dawne błędy, problemy polityczne i sprzeczności. Na początku XXI wieku te nadzieje są związane z mózgiem. Zapewnia się nas, iż „kiedyś nie mieliśmy pojęcia o tym, co czyni ludzi szczęśliwymi – ale teraz już wiemy”. Mamy dostęp do ścisłej nauki badającej nasze subiektywne stany i tylko szaleniec nie korzystałby z niej w zarządzaniu, medycynie, terapii, marketingu i polityce.

Jednak co, jeżeli ten psychologiczny optymizm towarzyszy nam już od dobrych 200 lat? Co, jeżeli nauka o szczęściu jest po prostu najnowszym wcieleniem dobrze znanej doktryny, zgodnie z którą można matematycznie opisać relacje między umysłem i światem? To właśnie chcę pokazać w tej książce. Już od czasów rewolucji francuskiej (ze znaczną eskalacją pod koniec XIX wieku), pewna naukowa utopia jest wciąż na nowo reklamowana: dzięki odpowiedniemu badaniu ludzkich uczuć będziemy w stanie rozwiązać wszystkie fundamentalne problemy moralności i polityki. Oczywiście same metody ich naukowego opisu nie są stałe: czasem mają one charakter emocjonalny, innym razem neuronalny, fizjologiczny lub są uznawane za efekt naszego nastawienia do świata. Jednak niezmiennie mamy do czynienia z nauką badającą subiektywne odczucia, która ma ostatecznie ustalić adekwatny sposób działania, zarówno w moralnym, jak i politycznym sensie.

To podejście wyrasta z Oświecenia, ale ci, którzy najchętniej wprowadzają je w życie, dążą do kontroli społecznej i są w tym zwykle motywowani własnym zyskiem. Ten przykry paradoks wyznacza kierunek rozwoju przemysłu szczęścia. Krytykując tę naukę, nie mam zamiaru deprecjonować etycznej wartości samego szczęścia, a tym bardziej bagatelizować bólu tych, którzy w jakiś sposób cierpią z powodu jego braku i chętnie zwróciliby się po pomoc do tych nowych technik zarządzania myśleniem i zachowaniem.

Przedmiotem mojej krytyki jest samo wpisanie nadziei i szczęścia w ramy aparatury pomiaru, kontroli i zarządzania.

Te polityczne i historyczne pytania prowadzą do kolejnych problemów. Być może ścisłe ujęcie umysłu jako mechanicznej lub wręcz materialnej rzeczy z adekwatnymi sobie sposobami działania i dysfunkcjami, które jesteśmy w stanie monitorować i mierzyć, nie jest wcale remedium na nasze bolączki, ale stanowi jedną z ich głębszych, kulturowych przyczyn. Wydaje się, iż już teraz jesteśmy silnie ukształtowani przez różne zazębiające się, a często wzajemnie sprzeczne, sposoby badania naszych uczuć i zachowań. Specjaliści od reklamy oraz od zasobów ludzkich, a także rządy i firmy farmaceutyczne od końca XIX wieku obserwują nas i stymulują, ukierunkowują oraz optymalizują nasze działania, a co więcej, zawsze są o krok przed nami. Czy naprawdę wierzymy w to, iż za dwieście lat historycy spojrzą na początek XXI wieku i powiedzą „o, to właśnie wtedy w końcu odkryto prawdę o ludzkim szczęściu”? A skoro nie wydaje się to wcale prawdopodobne, to czy nie tkwimy w tej wizji tylko dlatego, iż jest to na rękę tym najsilniejszym i najbardziej wpływowym? […]

William Davies, Przemysł szczęścia. Jak politycy i biznesmeni sprzedali nam well-being, 2023, tłumaczył Bartłomej Kaniewski

Przypisy:

[1] Jill Treanor, Larry Elliott, And Breathe… Goldie Hawn and a Monk Bring Meditation to Davos, theguardian.com, 23 stycznia 2014.

[2] Robert Chalmers, Matthieu Ricard: Meet Mr Happy, independent. co.uk, 18 lutego 2007

[3] Wellness ‒ stan dobrego samopoczucia będący wyrazem „posiadanego” well-being [przyp. tłum.].

[4] Matthew Campbell, Jacqueline Simmons, At Davos, Rising Stress Spurs Goldie Hawn Meditation Talk, bloomberg.com, 21 stycznia 2014.

[5] Well-being – ogólny dobrostan oraz dobre samopoczucie fizyczne i psychiczne, na które składają się zarówno relatywnie łatwo wymierne czynniki, takie jak zdrowie fizyczne i zaspokojenie potrzeb materialnych, jak i trudniejsze do zmierzenia, na przykład ogólne poczucie szczęścia i komfortu w życiu. Pojęcie to nie ma swojego odpowiednika w języku polskim [przyp. tłum.].

[6] Dawn Megli, You Happy? Santa Monica Gets $1m to Measure Happiness, atvn.org, 14 marca 2013.

[7] Na przykład Penn Resilience Program, stworzony na Uniwersytecie Pensylwanii przez Martina Seligmana wraz z zespołem psychologów pozytywnych, który ma na celu wprowadzenie do szkół terapii poznawczo-behawioralnej. W 2007 r. brytyjskie władze oddelegowały 100 nauczycieli do siedziby tego projektu, aby móc następnie odtworzyć go w Wielkiej Brytanii.

[8] Work for World Peace Starting Now – Google’s “Jolly Good Fellow” Can Help, huffingtonpost.com, 27 marca 2012.

[9] Sarah Knapton, Stressed Council House Residents Get £2,000 Happiness Gurus, telegraph.co.uk, 9 października 2008.

[10] Fabienne Picard, Didier Scavarda, Fabrice Bartolomei, Induction of a Sense of Bliss by Electrical Stimulation of the Anterior Insula, „Cortex” 2013, vol. 49, nr 10; Pain “Dimmer Switch” Discovered by UK Scientists, bbc.com, 5 lutego 2014.

[11] Gary Wolf, Measuring Mood: Current Research and New Ideas, quantifiedself.com, 11 lutego 2009.

[12] Fryderyk Nietzsche, Zmierzch bożyszcz, tłum. Stanisław Wyrzykowski, Nakład Jakóba Mortkowicza, Warszawa 1909‒1910, s. 7.

Idź do oryginalnego materiału