Willa Marszałka

adamaswtrasie.blogspot.com 1 rok temu
Kiedyś, we wpisie o kolejowych niemieckich nazistowskich bunkrach koło Tomaszowa Mazowieckiego (i o panice koronawirusowej, tak przy okazji) wspominałem o wizycie w – dziś nieistniejącej już – opuszczonej willi zbudowanej dla okupacyjnego rządu PRL, czy też, jak chciała legenda, dla samego towarzysza Gierka, Pierwszego Sekretarza KC PZPR. Do tej pory nie znalazłem zdjęć owego budynku, więc musi sobie Szanowny Czytelnik wyobrazić dwupiętrowy budynek w stylu takim jakimś toskańskim, z fontanną na dziedzińcu, basenem w jednym ze skrzydeł i salą kinową w piwnicy.
Tym razem zwiedzałem inne bunkry – podziemną jugosłowiańską bazę lotniczą Żeljawa na granicy chorwacko-bośniackiej, zaś w okolicy, również w lasach, choć tym razem górskich, pośród opuszczonych serbskich wiosek czaiła się inna willa – rezydencja Izvor (czyli po serbo-chorwacku źródło) wybudowana dla dawnego partyzanckiego przywódcy Josipa Broza – czyli Marszałka Tito, wodza Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Jugosławii.
Baza lotnicza Żeljava
Bunkry lotnicze były olbrzymie – dużo większe od kolejowych schronów w Jeleniu czy Konewce – willa przywódcy Jugosławii prawdopodobnie też mogła być większa od tej gierkowej, ale nie miałem pojęcia czego się spodziewać. Niby wcześniej widziałem kilka dalmatyńskich wysp onegdaj zamkniętych dla Tity oraz kompleks Gorica nad Jeziorem Ochrydzkim – ale zawsze z daleka. Tu była możliwość wejścia do środka – choć jako, iż wyjazd był urbexowy raczej nie spodziewałem się kompletnego budynku.
Kolejowy bunkier w Jeleniu
Chorwacja bowiem, w przeciwieństwie do Północnej Macedonii, nie uregulowała sprawy własności dóbr po byłej Jugosławii. Macedończycy podpisali stosowne umowy i nad Jeziorem Ochrydzkim w Goricy dziś swoją rezydencję mają prezydent i premier małej republiki. A chorwackie wille jugosłowiańskiego przywódcy niszczeją.
- Tito miał w Jugosławii jakieś 50, no, może 55 rezydencji – pouczył mnie Macedończyk podczas wspólnego rejsu po jeziorze – Niektórych nigdy nie odwiedził. U nas podobno był trzy razy, za każdym razem z kochanką.
Jezioro Ochrydzkie
Ale zostawmy słoneczne okolice Jeziora Ochrydzkiego i wróćmy w Góry Dynarskie, w okolice słynnych docenionych przez UNESCO Jezior Plitwickich, wszak w tym rejonie znajduje się podziemna baza lotnicza Żeljawa, z której to ruszyliśmy do Willi Izvor (oznaczanej też jako Objekt 99). Było już ciemno, a górska pogoda nas nie rozpieszczała. Padał dość zimny deszcz. Mimo to dzielnie przekradaliśmy się coraz węższą asfaltową drogą w kierunku rezydencji. Wreszcie wjechaliśmy na niewielki dziedziniec i w snopach samochodowego światła ukazał się budynek. Był ponury – i olbrzymi.
Willa Izvor wieczorową porą
Bardziej przypominał (kolorem, bo raczej nie rozmiarem) naszą prezydencką rezydencję w Wiśle niż zapamiętaną przeze mnie foremną willę Gierka. Dalsza penetracja uświadomiła nam, iż jest to olbrzymi moloch, opuszczony co prawda, ale jeszcze całkiem nieźle zachowany. Pozostały choćby drewniane boazerie w części mieszkalnej oraz – przynajmniej gdzieniegdzie – parkiet (wspaniała sprawa, wszak mieliśmy tu nocować, a na parkiecie drewnianym zawsze lepiej niż na betonie czy kamieniu; dodajmy, że padało i byliśmy w górach).
Część mieszkalna willi
Jakim wspaniałym obiektem – z racji położenia – hotelowym mogłaby ta budowla zostać. Niczym nie ustępowałaby słynnemu hotelowi z "Lśnienia", niedaleko Plitwice, masa gór gotowych do wykorzystania zimą, ślady po filmach o Winnetou...
Jeziora Plitwickie
Bistro Winnetou
To znaczy: mogłaby zostać te dziesięć lat temu. Teraz chyba jest już za późno. Dach w wielu miejscach zaczyna się już walić, a miejscowy klimat (no, albo pogoda – to zależy co na ten temat powiedzą eksperci od globalnego ocieplenia) tylko czeka by do końca zniszczyć wnętrza.
Główny hall willi
Sama konstrukcja podejrzewam, iż jest dość solidna, więc szkielet willi będzie straszył w okolicy jeszcze wiele lat – aż w końcu całkowicie zarośnie lasem.
Co oczywiście Chorwatom nie przeszkadza – bo choć sam Tito był ich krajanem, to spuścizna jugosłowiańska nieodmiennie kojarzy im się z Serbami. A to właśnie Serbia jest prawnym spadkobiercą majątku jugosłowiańskiego, więc Chorwaci nie zamierzają choćby palcem kiwnąć by ocalić albo wykorzystać tego – i wielu innych – budynków. A zniszczyć – tak jak miejscowe nadleśnictwo zaorało podtomaszowską willę Gierka – też nie mogą: wtedy odezwaliby się Serbowie, iż niszczona jest ich spuścizna, i zaczęliby dążyć do odzyskania serbskich majątków po obywatelach Chorwacji pochodzenia serbskiego wypędzonych w latach 1991-94. Sytuacja jest więc dość patowa – i willa będzie dzięki temu status quo powoli niszczała. Trochę szkoda.
Dziedziniec willi
Ale póki stoi można ją spokojnie zwiedzać, a choćby – jeśli komuś nie przeszkadza zimno, wiatr, wilgoć i ciemność – w miarę bezpiecznie przenocować (przynajmniej póki dach nie zaczyna się walić). Wspaniałą atrakcją jest na przykład kolacja jedzona z dawnego stołu bilardowego – z latarkami jako jedynym źródłem światła i latającymi nad głową nietoperzami, głównymi obecnie lokatorami rezydencji Izvor.
Tajemnicą też pozostaje czy – ponieważ Tito miał kilkadziesiąt rezydencji – jugosłowiański dyktator kiedykolwiek odwiedził to miejsce. Jest to prawdopodobne, choć mądrość ludowa murale w rezydencji twierdzą jednoznacznie, iż nie.
Mądrości muralowe


Z OSTATNIEJ CHWILI: No i wygląda, iż coś się zmieniło. Napisałem bowiem o Objekcie 99 zachęcając do odwiedzin, a tu dosłownie chwilę po wizycie willę przejęła dyrekcja Parku Narodowego Jezior Plitwickich. I będzie robić tam centrum edukacyjne. Cóż następne miejsce mogę dodać do zakładki "never forget"...
Never forget
Idź do oryginalnego materiału