dziś Wigilia
śnieg prószy od rana
gwiazdki tańczą wirują
zwieszają się z rzęs
jak firanki
jak wtedy
gdy Wigilię spędziłam u mamy
jeszcze na wsi
była wtedy taka młoda
pełna życia
szczęście się do niej uśmiechało
z każdego kąta izby
i tryskało kaskadami wokół
piec czarodziej szeptał od rana
tata znosił drewniane szczapy
później ubrał choinkę
górską jodłę szybującą pod sufit
a mama uprawiała czary w kuchni
była zupa grzybowa karp
z euforią lepiłyśmy pierogi
chyba kopę
zapach piernika pieścił nos
korzenno-miodowym aromatem
ileż to już lat minęło
ile chwil dni Wigilii
pozostały wspomnienia
i puste miejsca przy stole