
Dzieje się i mła postanowiła napisać. Wybuchła od dawna zapowiadana przez mła wojna, nie iż ze mła taka Wróżka Edna, po prostu dwa plus dwa to cztery, co ogarnie każdy z wyjątkiem obecnej amerykańskiej administracji, która szykowała wielkie przedstawienie pod tytułem rozmowy pokojowe z Teheranem, bo w końcu jakieś rozmowy pokojowe muszą zakończyć się choćby czymś co trochę przypomina sukces. Wicie rozumicie, marzenie o pokojowym Noblu jeszcze nie umarło. Tylko guzik z występów wyszło, powiadomiono kiedy akcja ruszyła, bo Bibiemu, tej oślizgłej żmii, która zdaniem mła powinna trafić pod sąd zarówno za to iż dopuścił do ludobójstwa w Gazie, jak i za to iż dopuścił do wtargnięcia Hamasu na teren Izraela, gotowało się mocno pod tyłkiem. Głosowanko i umówiona wizyta z prokuratorem była zbyt blisko, dlatego Bibi uznał iż to czas na rozliczenie się z irańskim reżimem. Tak, z ajatollahami, bo do samych Irańczyków vel Persów, to państwo Izrael w zasadzie nic nie ma. W końcu Iran przed erą Chomeiniego i coolegów całkiem nieźle żył z Izraelem, uznając Arabów za wspólne zagrożenie, ze szczególnym uwzględnieniem wahabitów z Arabii Saudyjskiej. Po dojściu w Iranie do władzy religijnego oszołomstwa tak się pofyrtało iż teraz Izrael chce podpisać z Saudami traktaty a Iran robi za państwo wspierające Hezbollah i Hamas, organizacje terrorystyczne. Irańczycy są między młotem a kowadłem, z jednej strony na kraj spadają bomby, z drugiej to kochają ajatollahów jak psy dziada w ciasnej ulicy. Gdzie się nie obrócić wszędzie dupa. Reżim ajatollahów rzecz jasna będzie robił wszystko by nie podzielić losu Asada, dawnego pana Syrii, któren w tej chwili przebywa na wiecznym daczowaniu w Moskwie. Znaczy nasilą się represje. Jednakże zdaniem mła, choćby o ile reżim przetrwa tę napaść Izraela, to przegrana wojna oznacza w bliskiej perspektywie jego nieuchronny upadek. A Iran wojnę przerżnie. Mimo tego iż terytorium dużo, ludzi mnogo, surowce so a Izrael to kruszyna, która sił militarnych sojuszników do prowadzenia tej wojny nie wykorzystuje. Czy to Wam czegoś nie przypomina? Hym... choćby taktyka prowadzenia operacji cóś podobna, mimo tego iż przeca to wojna napastnicza, choć sprzedawana na rosyjską modłę jako prewencyjna.


Polityczna zupka po stanozjednoczońsku. Jak skutecznie dorwać się do władzy i ją utrzymać? Spolaryzować wyborców demonizując przeciwnika a następnie odstawić teatrzyk, bo nie ma to jak dobre przedstawienie. Tak to miało działać wg. Ryżego z Ameryki. Wszystko szło dobrze tylko nagle inspicjenci zawiedli. Ryży grał w przedstawieniu głównie obrońcę granic i wodza naczelnego walki z nielegalną migracją, grał bo jego średnia "wywalania migranta" nie jest jakoś szczególnie imponująca na tle innych prezydentów, ale akcja w tym temacie jest za to bardzo głośna ( hym... złośliwce twierdzą iż to nagłośnienie to z tego powodu iż matka Ryżego była emigrantką , mła nie sądzi by to było przyczyną tego szumu, Ryży po prostu jest hałaśliwy z natury! ). Społeczeństwo amerykańskie generalnie popiera walkę z nielegalną migracją, nie dopuszczając do świadomości tej smętnej prawdy iż migracja jest w zasadzie półlegalna i że na tej półlegalnej migracji w dużej mierze opiera się to co zostało z gospodarki USA. Tymczasem migranty występują w roli chłopca do bicia, choć to oczywiste iż problem pauperyzacji amerykańskiego społeczeństwa, zanik klasy średniej, oligarchizacja nie jest efektem spisku imigrantów. Teraz spora część elektoratu Ryżego nie może dalej udawać iż żyje w świecie fantazji, no i z lekka wierzgnęła, bo robić któś musi. Bardzo po cichutku, najciszej jak się da, wódz naczelny wycofał się na z góry upatrzone pozycje, przedtem usiłując okazać moc w Kalifornii, wysyłając do starć z "migrantami", z którymi poradziłaby sobie policja, Gwardię Narodową, marines i istny potop gromkopierdnych przemów własnych, oraz groźnych wpisów w społeczniakach. Znaczy hałas osłaniał odwrót. Taa... obawiam się iż jedynym osiągiem tej batalii będzie wzmocnienie w perspektywie długoterminowej pozycji Błędnego Gavina, dość kiepskiego gubernatora Kalifornii, za to uchodzącego za szczwanego gracza w wewnętrznych gierkach Demokratów.



Wicie rozumicie, cofnąć, jakby nie wiedzieli iż makrelizm korzonki zapuścił w kohlizmie. Niemcy wyraźnie nie chcą patrzeć do przodu, oni patrzą wstecz, tak samo jak Rosjanie i Amerykanie. Niektóre niemieckie choćby zaczęły działać wstecznie. Najsampierw miała miejsce tzw. konferencja w Baku, znaczy część biznesu i polityków SPD i to prominentnych, spotkała się z Rosjanami i wspólnie snuli marzenia o wznowieniu przesyłu gazu przez Bałtyk. Widać nie dotarło i konieczne będzie rozpierniczenie tego rurociągu do końca. Później ta rozumiejąca Rosjan część SPD usiłowała dogadać się z AFD, dla której jednak polityczne różnice, między innymi w podejściu do migracji, okazały się nie do przejścia. w tej chwili SPD grozi rozłam. Niemcy zaczynają dostrzegać iż za tymi rozłamami partii politycznych stoją w dużym stopniu rozbieżne interesy landów. Oby tak dalej, dla nas wszystkich byłoby zdrowiej gdyby było więcej państw niemieckich. To jest jednak tzw. długa perspektywa. Zdaniem mła radosne snujki gazowe w Niemczech przerwie deklaracja o powrocie do atomu, zachodnie Niemce pójdą w to bez problemu. Dawne DDR jednakże będzie miało problem. Rurociągi, rafinerie i zero pomysłów na to co dalej. Mła nie dziwi iż wschodnie landy to matecznik AFD, każden kraj ma takie swoje Podkarpacie, w którym pielęgnuje się przekonanie iż drzewiej było lepiej, niezależnie od tego jak to drzewiej naprawdę wyglądało. Sprawy wewnętrzne Niemiec, na czuja mła, będą miały coraz większy wpływ na to iż będzie powoli ale nieuchronnie następowało odniemczenie UE, co akurat nie jest złe.

Hiszpański deserek. Wszystkiemu złemu w Hiszpanii winne so turysty. Narracja nakręcana przez lobby hotelarskie, któremu najem mieszkań przez turystów nie w smak i popierana przez lewicowy rząd, który nie dowozi obietnic o mieszkaniach socjalnych, ma się świetnie. Na tyle świetnie iż Hiszpanie mogą przedobrzyć a prawda jest taka iż odwrót od turystyki kosztowałby Hiszpanów 15% PKB. No a na to to akurat gotowi nie są. Problemem nr 1 dla Hiszpanów nie są turyści, którzy tak naprawdę mogą być co najwyżej obciążeniem dla środowiska naturalnego, tylko poziom płac. Nie ma kasy na wynajem mieszkań w cenach gwarantujących zysk właścicielom a państwo udaje iż buduje mieszkania socjalne. My mamy tak samo tylko na turystów nie da się tego zwalić. Podobnie ma zresztą pół Europy i USA. Ceny najmu są realne, płace jakby cóś mniej. Hym... może opodatkowanie pracy zbyt duże? Cóż, żyjemy w świecie w którym megakorpo płacą zamiast rozsądnych podatków marne rupie i jeszcze dotacje dostają z podatków zwykłych obywateli, natomiast ludzie mają problem z pozyskaniem własnego kąta. W Europie stać nas na tanie podróże, które jednakże nie zawsze napełniają portfele miejscowych. interesujące czy hiszpański zarzund opodatkuje fundusze hedgingowe wynajmujące mieszkania czy raczej dokręci śrubę indywidualnym wynajmującym? Jak znam życie to zrobi to drugie, ze szczególnym uwzględnieniem rodzimych wynajmujących. Taa... lewica wyjątkowo ostatnimi czasy nie lubi uderzeń w korpo.

Rozchodniaczek. Podobno u nas było mieszanie w wyborach na poziomie obwodowych komisji wyborczych. Hym... sprawdzić warto. Nie dlatego żeby mła wierzyła iż cóś to zmieni. No ale wiara to zaufanie a zaufanie dobra rzecz, z tym iż kontrola jest lepsza. o ile któś coś zarzuca to trza liczyć, niezależnie od tego czy chcą tego jedni czy drudzy, to dla dobra urzędu się liczy. o ile sąd tego nie nakaże to osłabi mandat urzędu. Żaden z tych kandydatów to nie była moja bajka ale chcę by wybory były uczciwe. No i to by było na tyle tych co bardziej istotnych info. Wpis ilustrują satyryczne XVIII ryciny, których tematem była tzw. fufa. W Muzyczniku brazylijskie rytmy, czyli "Aquarela Do Brasil" w wykonie Baila Nova.