Tutaj nie chodzi o to, nigdy nie chodziło o to, czy ja mam “swój typ”, bo to nic nie znaczy. Naprawdę. Chodzi o kłębonici myśli, emocjonalne gwałty, intelektualne natarcia. Bo jak wspólnie myślimy, to myślimy. To pojawia się charakterystycznie wibrująca cząstka początków współistnienia, punkt zaczepiania zarzucony gdzieś w umyśle, obustronny abordaż, który zbliża na wyciągnięcie ręki, kotwiczy iskry w spojrzeniach, które się spotkały. O to chodzi! I to wierzę!
Więcej tekstów i wskazówek znajdziesz w moich książkach.