26 sierpnia 2023 roku, w ramach inauguracji festiwalu literackiego Miedzianka Po Drodze, przedstawiciele stowarzyszenia TURuda z Rudy Śląskiej zorganizowali spacer szlakiem Węglowej Atlantydy. o ile zastanawiacie się, co wspólnego z Rudą Śląską ma mityczna kraina, na terenie której żyła wysoko rozwinięta cywilizacja zniszczona przez kataklizmy za podzielenie się wiedzą z niepowołanymi jednostkami, to już tłumaczę…
Twórców koncepcji Węglowej Atlantydy zainspirowały pozostałości cechowni umieszczone przy szybie Franciszek w Rudzie. Jedyne, co zostało z dawnego miejsca oczekiwania na zjazd oraz powrotu na powierzchnię, to kilka kolumn, które wyznaczają wejście do nieistniejącego budynku. Jednak… Za tym portalem kryje się o wiele więcej, niż konieczność pogodzenia się z bolesną pustką. Przecież jeszcze kilkadziesiąt lat temu istniał tutaj tętniący życiem zakład!
Przeszłość wciąż woła
Teren całej dzisiejszej Rudy usłany był szybami wydobywczymi, które tworzyły krajobraz niemal księżycowy. Dawniej szybów istniało całe mnóstwo, były też płytsze, a za kopalnię często uznawano choćby pojedynczy szyb. Nad dzisiejszym rudzkim lasem, niczym we śnie miłośnika steampunku, z terenu kopalni Brandenburg wyjeżdżały wagoniki kolei podwieszanej, która łączyła imperium Ballestremów w kształt trójkąta, zapewniając połączenie, między innymi, z Hutą Pokój. Dziś natura odebrała, co swoje, a za bramą dawnej cechowni widzimy las porastający niegdysiejsze industrialne królestwo…
Skojarzenie nasuwa się samo…
Atlantydę zniszczyły trzęsienia ziemi oraz powodzie. A przecież najbardziej oczywistymi zagrożeniami związanymi z górnictwem są – oprócz pożarów – tąpnięcia oraz wtargnięcie wody właśnie…
Podczas spaceru mogliśmy naocznie przekonać się, iż choćby monumentalne wytwory cywilizacji (do jakich niewątpliwie należy budowa i utrzymanie potężnego zakładu przemysłowego) potrafią zniknąć w ciągu paru dekad, najpierw za sprawą likwidacji dokonanej przez człowieka, a później przejmowane przez naturę, tworząc krajobraz antropogeniczny. Wiele gatunków zwierząt, roślin i grzybów być może nigdy nie znalazłoby się na danym terenie, gdyby nie ingerencja człowieka, po której przyroda wkracza na dany obszar ponownie.
Oczywiście, spacer miał też charakter edukacyjny na polu historycznym.
Komu w drogę, temu czas!
Matka Boska z Lourdes inna niż wszystkie
Wydarzenie rozpoczęło się przy niezwykłej Grocie Matki Boskiej z Lourdes przy ulicy Achtelika, wzniesionej w 1933 z inicjatywy mieszkańców pobliskiej kolonii Karol. Chociaż dzisiaj okolice kaplicy porasta roślinność, a teren zdecydowanie można zaliczyć do rekreacyjnych, to właśnie tutaj kształtowała się kolebka rudzkiego hutnictwa. Grotę wzniesiono z niecodziennego budulca, jakim jest tak zwana „szlaka”, czyli odpady z procesów hutniczych zachodzących dawniej w hucie Bertha, w formie „niejednorodnych rud kamieni powstałych ze stopienia ze sobą rud metalu, topników, tlenków metali oraz szklistego spieczonego popiołu” (za: fotopolska.eu).
Ach, te familoki!
Następnie przeszliśmy w rejon kolonii robotniczej Karol, mieszczącej się w obrębie dzisiejszych ulic: Kilińskiego, Wyleżoła i Głowackiego. Warto było zwrócić uwagę na elementy familoków wykonane z piaskowca, gdyż naszym kolejnym celem był rudzki Steinbruch, czyli dawny kamieniołom, gdzie owy piaskowiec pozyskiwano. Od momentu opuszczenia kolonii robotniczej niemal cały czas szliśmy lasem – co nie powinno umknąć niczyjej uwadze, gdyż po raz kolejny widzimy, iż Ruda Śląska to zielona wyspa, pozostałości Atlantydy, na mapie konurbacji katowickiej.
Tajemniczy las
Nasza dalsza trasa prowadziła przez las, śladami pozostałości po kopalni Brandenburg (zobaczyliśmy, między innymi, prochownię oraz kuźnię), aż do zabudowań szybu Franciszek, laureata konkursu „Nasz Zabytek” organizowanego przez Fundację Most the Most.
O byciu pierwszym słów kilka
Podkreślmy, iż kopalnia Brandenburg jest najprawdopodobniej najstarszą kopalnią na całym Górnym Śląsku. Z pewnością była pierwszą na terenie Rudy, jednocześnie będąc jedną z najpotężniejszych. Rywalem o tytuł pionierski na ziemiach górnośląskich jest kopalnia Emanuelssegen, później znana jako Murcki. Kopalnia Brandenburg początkowo należała do barona von Stechow, jednak od 1798 roku stała się częścią rosnącego w siłę imperium rodziny Ballestremów. (Należy jednak nadmienić, iż pionierem górnictwa i – dosłownie! – pierwszym górnikiem Rudy został Jan Gierałtowski, właściciel majątku rudzkiego, który w 1543 roku otrzymał przywilej górniczy.)
Pod czujnym okiem mądrych gospodarzy
Wraz z rozwojem kopalni Brandenburg rozrastała się także tkanka miejska. Procesy urbanizacji oznaczały w praktyce rozwój budownictwa mieszkaniowego oraz niezbędnej do funkcjonowania osiedli infrastruktury. Tak narodziły się osiedla robotnicze oraz domy dla pracowników sprawujących wyższe funkcje, które znajdziemy przy dzisiejszych ulicach: Ballestremów, Staszica, Szczęść Boże, Wolności, czy też Sobieskiego.
Kultura musi być
Kiedyś w cechowni kopalni Brandenburg odbywały się próby orkiestry dętej pod batutą Augustyna Kozioła. Piotr Latoska, rudzki rzeźbiarz, prowadził w tym miejscu zajęcia plastyczne. Podobnie jak budowniczowie Atlantydy, byli mistrzami w swoim fachu. I chociaż przez cały czas mówimy o legendzie, to można powiedzieć, iż – jak w przypadku Atlantów – tworzony przez nich świat zniknął…
Bo odkrywcą zostać może każdy
Zapraszam na film na temat spaceru śladami Węglowej Atlantydy. A może i Ty przyjedziesz do Rudy Śląskiej, aby wyruszyć jej szlakiem?