WEEKEND W BUDAPESZCIE – jak dolecieć, gdzie spać, co zobaczyć i co zjeść?

basiaszmydt.pl 1 miesiąc temu

Weekend w Budapeszcie był na mojej liście podróżniczych marzeń od długiego czasu. Decyzja, by polecieć w końcu do Budapesztu zapadła dosyć spontanicznie podczas rozmowy z moją przyjaciółką. Ja zadałam pytanie czy lecimy, a ona za chwilę miała już zarezerwowany dla nas nocleg w samym centrum Budapesztu. Lubię taką decyzyjność, sprawczość i takie spontany! Poleciałyśmy na przełomie kwietnia i maja na 48 godzin i bawiłyśmy się doskonale.

KLIKNIJ TUTAJ I ZOBACZ, JAKI CUDNY WEEKEND SPĘDZIŁAM Z PRZYJACIÓŁKĄ W PARYŻU – TO RÓWNIEŻ BYŁ SPONTAN 🙂

W moim dzisiejszym artykule nie znajdziesz szczegółowych opisów zabytków ani dziesiątek miejsc, które MUSISZ odwiedzić. Po pierwsze nic nie musisz, a po drugie ten przewodnik napisałam ja, czyli osoba, która nade wszystko ceni sobie święty spokój. Zatem jeżeli wiedziałam, iż w Budapeszcie czeka nas tylko 48 godzin, to od samego początku wrzuciłam na totalny luz. Jednym słowem poleciałam przygotowana umiarkowanie z absolutną otwartością na to, co mnie czeka. A czekało mnóstwo! Piękna wiosenna pogoda, niesamowita architektura, fantastyczny apartament, nieprawdopodobne wnętrza kawiarni, restauracji i targów, przepyszny gulasz, langosz i wino, żółte tramwaje, zabytki jak z bajek Disneya, ogrom śmiechu z moją przyjaciółką i kilkadziesiąt tysięcy kroków zrobionych po mieście.

Zapraszam do Budapesztu w moim obiektywie!

WEEKEND W BUDAPESZCIE – JAK DOJECHAĆ LUB DOLECIEĆ?

Planując weekend w Budapeszcie, zdecydowałyśmy się na zakup biletów tanich linii lotniczych Wizzair. Znalazłyśmy połączenie z Warszawy. Wylot w piątek bardzo, bardzo wczesnym rankiem (o 9:00 byłyśmy już w Budapeszcie), a powrót w niedzielę również rano. Wyszło nam dwa pełne dni w Budapeszcie i przyznaję, iż jednego nam zabrakło, żeby nasycić się tym miastem i przede wszystkim, by odwiedzić termy. jeżeli masz taką możliwość, zostań w Budapeszcie odrobinę dłużej niż my.

Do Budapesztu można też się wybrać autem. Z Warszawy to niecałe 9 godzin jazdy. Minusem jest to, iż wszędzie trzeba płacić za parking. Kursują też pociągi, to dopiero musi być przygoda!

Jak dostać się z lotniska do centrum Budapesztu? Proponuję wybrać najtańszą opcję, czyli autobus. Do centrum zawiezie nas autobus linii 100E, a bilety kupicie w automatach stojących co kilka metrów na lotnisku. Samo lotnisko jest bardzo dobrze zorganizowane i bez problemu znajdziecie drogę do przystanków autobusowych i automaty z biletami. Pamiętaj tylko, iż należy kupić dedykowany tej trasie bilet, który jest droższy niż zwykły bilet miejski. Budapeszt to naprawdę bardzo popularne turystycznie miasto, czasami wystarczy iść za tłumem 🙂 Gdy już kupimy nasze bilety na autobus, ustawiamy się w kolejce i czekamy, aż stewardzi wpuszczą nas do pojazdu. Tak to właśnie wygląda. Autobusy kursują z dużą częstotliwością od wczesnych godzin porannych do późnego wieczora.

W drodze powrotnej, ze względu na to, iż nasz lot był naprawdę wcześnie, zamówiłyśmy Bolta i zapłaciłyśmy ok 40 euro za transport pod samą halę odlotów.

KILKA INFORMACJI ORGANIZACYJNYCH

Walutą węgierską jest forint. Jeden forint to według aktualnego kursu 0,011 zł. Mówiąc inaczej, za 1 zł kupisz ok. 92 forintów. W moim odczuciu ceny w Budapeszcie są aktualnie albo równe polskim albo kilka wyższe. Za AirbBNB zapłaciłyśmy ok. 700 zł za dwie noce. Za obiad z winem w restauracji ok 50-70 zł. Ja nie zabierałam ze sobą żadnej gotówki. W większości miejsc płaciłam kartą i nie przypominam sobie, bym wypłacała jakąś gotówkę z bankomatów. jeżeli jednak będziesz mieć taką potrzebę, bankomaty są dostępne niemal na każdym rogu ulicy.

Jeśli chcesz wybrać się do Budapesztu wystarczy dowód osobisty. Uwaga! Elektroniczny dowód tożsamości w mObywatelu nie upoważnia do przekroczenia granicy polsko – węgierskiej.

Nie są wymagane żadne szczepienia. Ja zachęcam do wyrobienia sobie karty zdrowotnej EKUZ, dzięki której mamy zapewnioną pomoc medyczną w nagłych wypadkach.

Budapeszt wydał mi się bezpiecznym miastem, a spacerowałam po nim zarówno w dzień, jak i w nocy. Według mnie to idealny kierunek na solo trip lub wypad z przyjaciółką. Oczywiście, jak wszędzie należy zachować szczególną ostrożność w miejscach obleganych przez turystów, bo to tam zwykle można spotkać kieszonkowców.

W Budapeszcie obowiązuje zakaz picia alkoholu w miejscach publicznych, podobnie jak w Polsce.

Na weekend z przyjaciółką spakowałam się w torbę podręczną i to mi zupełnie wystarczyło. W ten sposób zaoszczędziłam kilkaset złotych na biletach lotniczych.

WEEKEND W BUDAPESZCIE – GDZIE SPAĆ?

Zawsze szukam noclegów przez AirBNB lub przez Booking. Tym razem nasz apartament znalazłyśmy przez Booking i uważam, iż to był strzał w dziesiątkę. W Budapeszcie naprawdę łatwo znaleźć nocleg w przepięknym, historycznym miejscu, z wielkimi oknami, piecami kaflowymi i licznymi detalami, obok których nie da się przejść obojętnie, a ich ceny są naprawdę atrakcyjne. Polecam, by szukać noclegów w ścisłym centrum, tak by do większości atrakcji mieć na piechotę. Zwłaszcza, jeżeli tak jak my, planujesz tylko krótki city break. Szkoda wtedy czasu w dojazdy. Lepiej zwiedzać, spacerując. Dodatkowy bonus jest taki, iż 100 metrów od tego apartamentu jest świetna dyskoteka, w której bawiłyśmy się z moją przyjaciółką do rana.

Podaję namiar na nasz apartament:

Budapest Art Noveau Apartment 1054 Budapeszt, 3 Honvéd utca, Węgry

TUTAJ MOŻESZ ZAREZERWOWAĆ

źródło zdj. Booking.com

źródło zdjęcia Booking.com

Dotarłyśmy do apartamentu, chwilę odpoczęłyśmy, odświeżyłyśmy się i wyruszyłyśmy na bardzo, bardzo długi spacer po Budapeszcie.

WEEKEND W BUDAPESZCIE – CO ZJEŚĆ?

Tak, jak napisałam wyżej, nie miałam zbyt wiele czasu, by jakoś szczegółowo zorganizować naszą wycieczkę i mieć ze sobą listę miejsc, które koniecznie musimy odwiedzić. Robiłam to na bieżąco. Pijąc kawę w jednej kawiarni, szukałam kolejnych miejsc, do których możemy pójść. Na spokojnie, bez ciśnienia, chłonąc miasto i obserwując, co tym razem nam pokaże. Za każdym razem trafiałyśmy dobrze i ciebie też zachęcam do takiego eksplorowania. Daj się ponieść zmysłom, zapachom, obrazom i dźwiękom.

Na śniadanie wybrałyśmy się do pięknej i klimatycznej, starej dzielnicy żydowskiej Erzsébetváros. Niech cię nie zmyli widok odrapanych i nieco obskurnych kamienic, w których ma się wrażenie, iż wszystko jest przypadkowe i z odzysku. Wewnątrz tych kamienic i na ich podwórkach czekają świetne knajpki z super jedzeniem.

Nazwy naszego bistro oczywiście nie zapisałam, ale skusił nas wydobywający się z niej zapach jajecznicy, grzanek z masłem i świeżo palonej kawy. Po solidnym śniadaniu miałyśmy siłę na dalszy spacer i … drugą kawę! Bo kawę na Węgrzech parzą naprawdę doskonałą.

Na jakie miejsce warto zwrócić uwagę podczas zwiedzania dzielnicy żydowskiej? Szimpla Kert – hipsterska, kultowa miejscówka, z lokalnym jedzeniem, koncertami, muzyką na żywo, targami etc. Znajdziesz je na Kazinczy utca 14

Na drugą, popołudniową kawę postanowiłyśmy pójść do podobno najpiękniejszej kawiarni na świecieNew York Cafe. Musiałyśmy odstać jakieś 20 – 25 minut w kolejce, ale jakże to było warte tego stania! Menu było bardzo poprawne, może nie spektakularne, ale dobre, ceny rozsądne, ale to wnętrze… Zapamiętam tę popołudniową kawę do końca życia. Zwłaszcza, iż podczas jej picia przygrywał nam na żywo zespół muzyków ze skrzypkiem na czele. Czułyśmy się jak w minionej epoce. Tylko spójrz na tę kawiarnię.

Na obiad poszłyśmy do maleńkiej, ale rekomendowanej restauracji Hungarikum Bisztró. Polecam wcześniej zarezerwować stolik on line, bo kolejki bywają długie. Zjadłyśmy tam naprawdę pysznie. Ja tradycyjny mięsny gulasz, Monika rybę. Do tego lokalne, wytrawne wino. Miejsce naprawdę warte polecenia.

No i na koniec oczywiście słynny na cały świat węgierski LANGOSZ, czyli bardzo tłusty, kaloryczny i ogromny drożdżowy placek, smażony na głębokim tłuszczu, który można zamówić z różnymi dodatkami. Monika wzięła ze śmietaną, serem i cebulką, ja ze śmietaną, serem, cebulką i chorizo. Myślę, iż jeden langosz wystarczyłby spokojnie na dwie osoby. My się do tego oczywiście nie zastosowałyśmy i dosłownie toczyłyśmy się podczas dalszego spacerowania. Na szczęście spaliłyśmy to wszystko, tańcząc do rana w dyskotece.

Wyczytałyśmy, iż najlepszy langosz w Budapeszcie podają w budce Retro Bufet (adres: Bajcsy Zsilinszky út. Arany János). My byłyśmy bardzo głodne i nie chciało nam się czekać w kilometrowej kolejce. Zjadłyśmy w knajpce niedaleko i bardzo nam smakował. To nie jest zdecydowanie danie, które mogłabym jeść codziennie, ale będąc w Budapeszcie, nie mogłam go sobie odmówić.

Budapeszt to naprawdę dobra kuchnia i pyszne wino. Zachęcam do poszukiwań nowych miejsc i tworzenia swoich prywatnych rankingów. Na każdym rogu ulicy czekają na nas przepiękne, klimatyczne restauracje, których wystrój wręcz onieśmiela. Taki bogaty wystrój często kojarzy nam się z miejscem bardzo luksusowym i z wysokimi cenami. W Budapeszcie łatwo zostać pozytywnie zaskoczoną, bo tutaj choćby poczta jest w zabytkowym i przepięknym budynku. Nie bój się eksplorować choćby najbardziej ekskluzywnie wyglądających miejsc, bo ceny w takich mogą być naprawdę przystępne.

WEEKEND W BUDAPESZCIE – CO WARTO ZOBACZYĆ I CZEGO DOŚWIADCZYĆ?

Przede wszystkim zachęcam cię do spacerowania! To właśnie w ten sposób można poczuć energię Budapesztu, dostrzec to, czego na próżno szukać w przewodnikach, pozachwycać się tymi wszystkimi architektonicznymi detalami, poobserwować ludzi, sytuacje, scenki. Tak! Właśnie tak lubię zwiedzać najbardziej. choćby jeżeli nie zobaczę wszystkich zabytków, choćby jeżeli nie poznam szczegółowej historii każdego budynku, to dla mnie największą wartość ma właśnie ta uważność i czas, który mogę mieć na spokojne obserwowanie tego, co mnie otacza w obcym miejscu.

Central Market Hall lub The Great Market Hall czyli największy i najstarszy targ w Budapeszcie.

Ogromny i naprawdę piękny budynek z 1897 roku to miejsce, w którym można kupić niemal wszystko. Uwaga! To nie jest miejsce przeznaczone tylko dla turystów. Każdego dnia zakupy tutaj robią mieszkańcy Budapesztu, a to oznacza, iż ceny nie są wywindowane pod ludzi z zagranicy. Możemy tu kupić pamiątki, wypić kawę lub zjeść coś dobrego w jednej z licznych budek na piętrze. Ja bardzo polecam kupić sobie na pamiątkę paprykę wędzoną lub pastę paprykową w tubce. Nigdzie nie znajdziecie bardziej esencjonalnych wyrobów paprykowych, niż na Węgrzech. Jesienne gulasze i zupy z tymi przyprawami to coś naprawdę pysznego.

Most Szabadsághíd

Tuż obok hali targowej jest znany z pocztówek i magnesów na lodówkę zielony Most Szabadsághíd. Można go przejść na piechotę albo wsiąść w jeden z charakterystycznych żółtych tramwajów i przejechać się na drugą stronę Dunaju czyli do części miasta Peszt.

Po co? Po to, by wspiąć się na Wzgórze Gellerta i z jego wysokości podziwiać przepiękną panoramę Pesztu na czele z Parlamentem. Tej wycieczki lepiej nie pomijać. Wejście na Wzgórze jest wymagające, ale widok, który dostajemy na końcu jest tego warty. Tuż obok mamy Wzgórze Królewskie, gdzie sceneria jest jak z bajek Disneya. Buda, czyli prawobrzeżna część Budapesztu jest dużo bardziej kameralna i spokojniejsza niż lewobrzeżny Peszt. Nie ma tu zbyt wielu sklepów i restauracji, za to jest mnóstwo przepięknych zabytków, które warto zobaczyć. Trzeba też znaleźć chwilę, by spojrzeć w górę i zachwycić się detalami w postaci ceramicznych dachówek, strzelistych wież czy witraży. Najlepiej wczesnym rankiem lub tuż przed zachodem słońca. Wtedy unikniemy tłumów. Nie dziwię się, iż cała masa influencerek przyjeżdża właśnie tutaj, by w długich, czerwonych sukniach robić sobie zdjęcia przy zachodzącym słońcu, pozując na tle Zamku Królewskiego, Baszty Rybackiej czy Kościoła Macieja. W końcu nietrudno poczuć się tutaj jak księżniczka.

To miejsce to także idealny spot na randkę, relaks, wypicie kawy na wynos, napisanie kilku słów w dzienniku, czy poczytanie książki. A to wszystko z najlepszym widokiem na Budapeszt!

Ostatnią atrakcją, którą wybrałyśmy na zakończenie naszego krótkiego pobytu, był nocny rejs po Dunaju. Bilety kupiłyśmy online (O TUTAJ), o umówionej godzinie weszłyśmy na pokład statku i 1,5 godzinny rejs. To było coś pięknego. Budapeszt nocą z tej perspektywy wygląda po prostu spektakularnie! Polecam zabrać ze sobą coś ciepłego do ubrania.

To już wszystko! Mam nadzieję, iż zainspirowałam cię choć odrobinę do spędzenia weekendu W Budapeszcie.

My wrócimy na pewno, bo zabrakło nam conajmniej jednego dnia na odwiedzenie przepięknych term. Ale nadrobimy!

Jeśli masz jakieś pytania, zadaj je śmiało w komentarzu pod tym postem.

Idź do oryginalnego materiału