Wędzą, pieką i gotują na swojskich produktach – restauracja Galante wróciła do gry!

jemywlodzi.pl 2 lat temu

Własne wędliny, kiełbaski, chleby na zakwasie, maślane i mięciutkie brioche. Wszystko to zjecie na miejscu, ale też kupicie do domu.

Cenimy restauracje, w których od samego wejścia czuć, iż prowadzone są z miłości do gotowania, gościnności, dobrego produktu, a co za tym idzie dobrego smaku i atmosfery. Galante w Aleksandrowie Łódzkim znów jest otwarte i ugościli nas śniadaniami o jakie walczymy.

Na dobry początek: śniadania i… ramen

Galante znów otwarte. Na początek ruszyli z menu śniadaniowym, w którego skład wchodzi ponad 20 wartych uwagi pozycji. Otwarci są od wtorku do niedzieli w godzinach 8.00-16.00. Przygotowują własne wypieki, tj. chleby na zakwasie, bajgle, brioche, ale też wędzą wędliny, ryby, przygotowują kiełbaski, wszystko to zjecie na miejscu, ale też możecie zamówić i cieszyć się swojskimi produktami w domu. Aktualnie dostępne jest tylko menu śniadaniowe, ale co interesujące znajdziecie w nim też ramen – który w ostatniej edycji ramen festiwalu wielu z Was mógł zapaść w pamięci.

Propozycje śniadaniowe są na tyle interesujące i treściwe, iż z powodzeniem można potraktować je jako lunch, a serwują je do 16.00. jeżeli szukacie miejsca na spotkanie w większym gronie lub zorganizowanie przyjęcia rodzinnego, możecie rezerwować salę również w godzinach zamknięcia restauracji. Galante zmieści do 45 osób, a jak mówi Damian (manager) – przy 20 osobach jest choćby kawałek parkietu do tańca.

Szefem Kuchni i współwłaścicielem restauracji jest Łukasz Ciechelski, który z 28-letnim doświadczeniem w gastronomii przyjechał do swojego rodzinnego Aleksandrowa Łódzkiego z Warszawy. W stolicy gotował choćby dla par prezydenckich a także w teamie motocyklowym LRP. Z takim bagażem doświadczeń otworzył swoją restaurację, w której większość wystroju wykonał własnoręcznie – na przykład żyrandol z potłuczonej zastawy i sztućców, któremu cyknęłam fotkę zanim jeszcze zdążyłam się przywitać. Wnętrze jest przytulne, domowe z widokiem na ogródek restauracji, w którym rosną aromatyczne zioła wykorzystywane w daniach. Samo wnętrze okazało się tylko małą zajawką innych przyjemności, które tego dnia mogłyśmy oglądać, fotografować, nagrywać, aż w końcu… jeść.

Własne pieczywo, wędzone szynki i cudowne kiełbaski

Zacznijmy od śniadaniowych klasyków. Jajecznica widnieje w menu pod trzema postaciami, my spróbowałyśmy tej z chipsami z wędzonego boczku i sera bursztyn (23/25zł w zależności od wielkości porcji). Smaczna, kremowa, smażona na maśle, serwowana z własnego wypieku pieczywem i miseczką sałatki z winegretem bazyliowym – interesująca propozycja podania i dodatkowy plus za serowe chipsy. Drugim klasykiem było śniadanie angielskie (33zł) i o ile ciężko jest tutaj zaskoczyć, było zaskakująco dobre. Każdy element przygotowany w punkt i ze smakiem. Osobiście nie jestem fanką śniadania angielskiego i podawanej do niego fasolki w pomidorach, tutaj fasolka nie była po prostu mdłym dodatkiem, była pełna smaku i o idealnej konsystencji. Zwycięzcą tego śniadania okazały się własnej produkcji chude kiełbaski z łopatki wieprzowej – śnią mi się po nocach. jeżeli nikogo nie przekonam do fasolki w pomidorach, śmiało możecie uderzać w śniadanie bawarskie (33zł) – trzy kiełbaski, karmelizowana cebula, jaja sadzone, ogórek kiszony, musztarda, ketchup i wspomniana wcześniej sałatka z winegretem oraz pieczywo. Kuchnia Galante ma galante poczucie smaku.

Bajgle, brioche i angielskie muffiny

Ponieważ kuchnia oprócz serwowanych śniadań prężnie działa i rozwija się w przestrzeni piekarskiej, w menu nie mogło zabraknąć również bajgli. Zjecie tu bajgla z twarogiem, rzodkiewką, pomidorem, ogórkiem i rukolą (20zł) oraz z majonezem, domową szynką, serem i sałatą rzymską (20zł). Mniej popularną „bułową” wersją śniadania jest angielski muffin – nasz był z jajecznicą, bekonem, awokado i konfiturą z czerwonej cebuli (25zł). Jestem fanką cebuli i choć to warzywo nie brzmi jakoś spektakularnie, to można wyczarować z niej cudowny dodatek do potraw. W restauracji Galante zjadłam jedną z najlepszych, o ile nie najlepszą konfiturę z czerwonej cebuli, której smak wzbogacał dodatek anyżu. Chwała im za to, iż będzie dostępna na sprzedaż w słoiczkach.

Nadszedł czas na tosty francuskie by Galante. Gruby kawałek brioche – z początku pomyślałyśmy, iż to odważne posunięcie serwować taki kawał pieczywa, które za pewne będzie suche – ależ się pomyliłyśmy… była mięciutka i baaardzo maślana, słowo „sucha” w ogóle jej nie dotyczy. Dostępna na słodko – z ricottą i domową konfiturą z truskawek (26zł) i w wersji wytrawnej z jajkiem poche, mozzarellą i wiejską szynką (28zł). Zapisujcie ten adres, bo trudno teraz o tak dobrą szynkę, którą również przygotowują w swojej kuchni i kupicie ją do domu.

Deser, kawa, a na koniec zakupy Galantych wyrobów

Galantych brioszek mogliście już spróbować w Milku, gdzie przygotowują z nich lodowe kanapki. Natomiast w restauracji Galante zjecie francuską bezę z owocami sezonowymi, bitą śmietaną i waniliowymi lodami z Milka (19zł). Z deserów mamy jeszcze brownie z wiśniowym coulis, ganache z białej i ciemnej czekolady (24zł) oraz sernik z paloną białą czekoladą i coulis truskawkowym (20zł). W takim zestawieniu u mnie zawsze wygrywa beza, tutaj była krucha i delikatna, w sam raz do duetu z kawą z Coffe Lab, której paczkę możecie kupić do domu.
Skoro mowa o zakupach, niebawem ruszy strona restauracji, przez którą będziecie mogli zamawiać ich wypieki i inne wyroby. Na półkach znajdziecie wędzoną szynkę, boczek i polędwicę wieprzową, kiełbaski, wędzone ryby, konfiturę z cebuli oraz wypieki: chleby na zakwasie, bajgle, muffiny angielskie, brioche, bułki śniadaniowe i wiele wiele więcej. Aktualnie wszystkie produkty możecie zamawiać telefonicznie z odpowiednim wyprzedzeniem. Wypieki minimum dzień wcześniej, natomiast wędzone mięsa minimum 2-3 dni wcześniej. My wyszłyśmy z szynką i kiełbaskami – dzięki Galante!

Idź do oryginalnego materiału