Wbrew woli żony zaprosił swoją matkę do domu, aby mogła zobaczyć nowo narodzoną wnuczkę.

newsempire24.com 5 godzin temu

Dziennik, 17 grudnia 2025

Nie mogłem powstrzymać się od tego, żeby zaprosić mamę do domu, mimo iż żona wyraźnie się temu sprzeciwiała. Chciała zobaczyć naszą nowo narodzoną córeczkę, a ja chciałem jej zrobić przyjemność.

Moja matka, Helena, to istna katastrofa w kwestii komunikacji. Nie zna granic i nigdy nie szanuje cudzych potrzeb. Nie darzyła sympatią moją żonę, Katarzynę, nie z jakiegoś konkretnego powodu, a po prostu dlatego, iż wybrałem ją na partnerkę i odsunąłem się od niej emocjonalnie. Trzy tygodnie temu Katarzyna urodziła małą Zosię.

Helena nalegała, aby być przy porodzie, ale Katarzyna wymagała, by to ja jedyny byłem przy łóżku. W efekcie matka stała w holu szpitala w Warszawie, krzycząc na całym piętrze, iż zasługuje na udział w narodzinach wnuczki.

Kiedy Helena wchodziła do naszego domu, przyczepiała się do wszystkiego i krytykowała Katarzynę, twierdząc, iż jest kiepską gospodynią. Dodawała, iż Zosia pewnego dnia będzie złą matką.

Po tych uwagach Katarzyna straciła cierpliwość i wystawiła mi ultimatum: Twoja matka nie postawi już nogi w tym domu. Rozumiem ją nikt nie lubi, gdy czuje się upokorzony w własnym kącie.

Gdy w końcu przywieźliśmy Zosię do domu, rodzice chcieli ją poznać. Katarzyna zgodziła się na jedną wizytę Helony, pod warunkiem, iż będzie milczeć. Matka przyrzekła, iż się zastosuje, ale od razu po przekroczeniu progu zaczęła wypluwać:
Tutaj jest brudno. jeżeli tak macie żyć, to niech tak będzie, ale z szacunku do mnie posprzątajcie chociaż raz.

Katarzyna nie wytrzymała i powiedziała, iż Helena nie ma już prawa wchodzić, a Zosia może ją zobaczyć tylko wtedy, gdy my na to pozwolimy. Minęły prawie dwa tygodnie, dziadkowie poznali wnuczkę, mój ojciec też ją widział, ale Helena wciąż nie przychodzi, a Katarzyna nie chce jej widzieć. Nie wychodzimy z dzieckiem na zewnątrz, bo zimno i wiatr w Krakowie są nie do zniesienia.

Przedwczoraj Katarzyna miała wizytę u lekarza, a ja zostałem w domu z Zosią. Wykorzystałem tę okazję i zaprosiłem Helonę, mówiąc, iż mamy tylko dwie godziny, zanim Katarzyna wróci. Matka nie chciała odejść, mimo moich starań i namówek.

Kiedy Katarzyna w końcu wróciła, zobaczyła Helonę przytulającą się do Zosi. To doprowadziło ją do całkowitego załamania krzyczała na mnie i na matkę, żądając, aby natychmiast wyszła z domu. W sercu podpowiedziałem jej, by się uspokoiła i trzymała języka za zębami, bo to mój dom, moje dziecko, i jeżeli chcę, by matka je widziała, nie może mi tego zabronić, ani wyrzucić jej z progu.

Katarzyna odepchnęła Helonę i mnie, nie chce z nami rozmawiać. Przeprowadziłem się do rodziców. Mam nadzieję, iż pewnego dnia Katarzyna znajdzie spokój i wróci do nas.

Idź do oryginalnego materiału